Normalnie…

Poniedziałek wstał zachmurzony, co bardzo ucieszyło moje roślinki, a jeszcze większą radość sprawiły im krople deszczu. Wprawdzie było ich zaledwie kilka na metr kwadratowy, ale zawsze to jakaś odmiana. Przed owymi kropelkami zdążyłam wyjść z psami, sprawy poważne załatwione, więc można zaczynać nowy tydzień. Skituś nauczył się chodzić na jednej smyczy z Szilką i mogę z nimi wychodzić sama już bez problemu, bez konieczności czekania na Męża, kiedy akurat on nie może. Wieczorem idziemy razem na długi spacer, co dla zdrowia każdego z nas jest wskazane. Oglądamy przy okazji postęp w remoncie drogi i budowie nowego skrzyżowania, które ciągną się od długiego już czasu. Wyczytałam, że ma być zainstalowana sygnalizacja świetlna i ucieszyłam się z tego. Bardzo trudno było przejść na drugą stronę ulicy, a jeszcze trudniej skręcić jadąc samochodem, okropnie niebezpieczny był to do tej pory manewr i co trochę dochodziło do kolizji. Przy okazji został zrobiony szeroki chodnik, właściwie taki ciąg dla pieszych i rowerów, nawet przy gorszej pogodzie oraz zimą będzie można bezpiecznie poruszać się równolegle do jezdni. Po drodze można zahaczyć o sklepy z których Maxi Zoo mnie interesuje, bo tam można z psami wejść po zakup artykułów dla nich właśnie. Szilka bardzo lubi tam wchodzić, bo ileż zapachów, ileż interesujących rzeczy tam się znajduje! To zupełnie tak jak małe dziecko wpuszczone do sklepu z zabawkami, które nie wie co najpierw wziąć do raczki, bo chciałoby wszystko jednocześnie:)))
Babcia D. wreszcie wstała i je śniadanie, chyba jeszcze są jakieś mecze siatkówki, to będzie oglądać. Nie da się dziś siedzieć na zewnątrz, więc dobrze, że będzie miała na co patrzeć. Przez weekend była w niezłej formie mimo narzekania na upały, dała radę, nawet podlewała kwiatki. Jestem medycynie wdzięczna – że tak się wyrażę – za to, że są leki, które pomagają żyć w miarę normalnie chociaż chwilami.

11.06.2018

  • babciabezmohera Miało być chłodnie a znowu parno. Zapowiadają burze… Oby nie były groźne.
    Dobrego tygodnia, Aniu! 🙂
  • karolinagurazda Było pochmurnie, ale znalazłaś plusy tego dnia: rośliny pod wpływem deszczu zmienią się w baobaby, a i psy miały uciechę z wyjścia na spacer 😉
  • kotimyszkot To ja chyba jak Szilka, lubię robić zakupy 🙂
    Z tymi lekami, to często bywa i tak, że bez nich kompletnie się nie da żyć.. Jak najwięcej dobrych chwil i dla babci i dla Ciebie życzę 🙂
  • urszula97 Normalnie,jeśli chodzi o remont ulicy i chodników to powinien być standard ale i tak dobrze że robią,masz udany dzień,babcia na chodzie kwiatki podlewa,super,oby tak dalej.
  • kobietawbarwachjesieni Zmęczona już jestem tą duchotą.
  • kasiapur Jesteśmy zmęczeni bo duchota bo parno…a to jeszcze nie lato !
    To co dopiero będzie jak ono się zacznie ?
    Uściski Anula 🙂 taki fajny ten dzień miałaś.
    Życzę Ci dalej spokojnego dobrego tygodnia :)))
  • emma_b jak ja nie lubię takiej pogody jaką Wy macie w Warszawie…współczuję wszystkim. u mnie nad morzem szczęśliwie w ogóle nie ma upałów, a bywa nawet dość chłodno.
  • veanka U nas nie spadła dzisiaj ani jedna kropla deszczu, za to bardzo wiało, a mimo to było duszno.
    Po tygodniu spędzonym w lesie lub nad wodą ponownie w „murach” czuję się mało komfortowo.
    Miłego tygodnia i dobrej pogody życzę, a Babci D. niech leki pozwalają funkcjonować tak jak wtedy, kiedy była zdrowa.
  • marijana2 Ostatnio poranki są cudnie rześkie… obiecują niemęczący dzień. I niestety na obietnicach się kończy. W ciągu dnia, nawet jeśli nie świeci słońce, jest gorąco i parno. Marudzę i narzekam, ale już mnie zmęczyła ta upalna wiosna. Pozdrawiam i życzę umiarkowania w pogodzie.
  • fusilla Uciekam od słońca! Wolę chłodek mego salonu ocienionego zewnątrz markizą! Do tego ciekawa lektura i jest super!
    Macham!
  • annazadroza BBM:-) Dziękuję, kochana, Tobie też dobrego i zdrowego:) Burzy nie było, nawet przyjemny wiaterek chłodził, nie narzekam 🙂
  • annazadroza Karolino:-) W czasie upałów psiaki nie bardzo lubią spacery, załatwiają swoje sprawy i wracać chcą do domu. Rankiem, gdy chłodniej, to co innego, frajdę mają:)))
  • annazadroza Myszokocie:-) Jak prawdziwa kobieta;)
    Dobrze, że wymyślono leki, które działają w określonych przypadkach.
    Samego dobrego i wesołego:)))
  • annazadroza Urszulo:-) W tych chorobach nie można przewidzieć co będzie się działo nie tylko za dwa dni, ale za chwilę. Ważny jest nastrój chorego, jeśli się uda utrzymać pozytywny, to jakoś daje się żyć. Oby jak najdłużej:)))
  • annazadroza Marysiu:-) W ogrodzie masz na pewno miło i chłodno pod jakimś drzewkiem. Lato jest krótkie (wiosna właściwie), a potem znów będzie zimno, wygrzej się na zapas. Ostatecznie pozostaje polewanie się zimną wodą;) Brr, nie lubię, nawet w upał wolę ciepłą;)
    Ściskam serdecznie:)))
  • annazadroza Kasiu:-) Nie wiadomo jakie będzie lato poza tym, że dla mnie zawsze zbyt krótkie. Nie narzekam więc na ciepło tylko się nim napawam z wielką radością (Mąż tego nie rozumie i narzeka). Dziś zresztą wcale tak upalnie nie jest, nawet dłuższe spodnie założyłam. Aha, a w czasie upału pomaga zaparzona i wystudzona Yerba Mate, taka zwykła w torebkach, bez specjalnych przyrządów do parzenia.
    Dzięki Kasieńko, Tobie też miłego:)))
  • annazadroza Emmo:-) „Za młodu” uwielbiałam leżeć na plaży i się smażyć, żeby po powrocie imponować opalenizną, tak było:) Najgorsze co mogło mnie spotkać, to brak pogody nad morzem, traktowałam jak przekleństwo i karę za nie moje grzechy;) Cóż, „by rozum był przy młodości” – rzadko się zdarza. Teraz nie opalam się wcale, ale ciepło lubię:)
  • annazadroza Veanko:-) Rzeczywiście, po pobycie na łonie natury powrót „w mury” jest wręcz przykry. Trzeba się na nowo przystosować. Dziś jednak wielkiego upału nie ma, ale – uświadomiłam sobie, że zależy, na którym piętrze. Na parterze zawsze najchłodniej, na ostatnim – najgoręcej. Na ursynowskim 4-tym piętrze wieszałam na oknach mokre ręczniki od zewnątrz, żeby w mieszkaniu obniżyć nieco temperaturę, jak wyschły – znowu moczyłam. Pomagało.
  • annazadroza Marijano:-) Dzisiaj już pogoda umiarkowana:)
    Rześkie, świeże, pachnące poranki są przecudowne, jeszcze do tego zamglone!!! Kocham je!!! Z reguły po mgle wychodzi słońce, taką prawidłowość zauważyłam w górach, ale tu też się sprawdza.
    Już połowa czerwca, czas tak pędzi, że zaraz będzie śnieg:( Cieszmy się póki go nie ma. Ściskam serdecznie słonecznie:)))
  • annazadroza Fusilko:-) Pewnie, że to przyjemność, książka i miłe chwile w chłodnym salonie ze świadomością, że jakby Ci się zachciało wyjść na słoneczko, to możesz. Ale Ci się nie chce:)
    Odmachuję albo odmachiwam;)))
  • marijana2 Aniu 🙂 Dziś można było oddychać rześkim powietrzem. Zrobiło się chłodniej, nawet odrobinę zmarzłam. Słońce kryło się za chmurami, trochę kropiło. Nie tęsknię za deszczem, ale przydałby się bardzo. Jest dopiero połowa czerwca, a trawniki już zrobiły się żółte. Nie wiem, ile musiałoby popadać, aby odzyskały zielony kolor. Zimą na razie lepiej nie zaprzątać sobie głowy… i tak przyjdzie. Przesyłam serdeczności :)))
  • annazadroza Marijano:-) Zbyt szybko trawa zżółkła, powinna jeszcze być soczystozielona. Rok szkolny jeszcze się nie skończył, a jaśminy przekwitły. Jak przyjeżdżałam do babci na wakacje – jeszcze kwitły i pachniały. Jakoś przyspieszyło się wszystko w tym roku. Uściskuję serdecznie:)))
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *