„Babie lato i kropla deszczu” – 43

Zgodnie z poleceniem Marysi Bogna z Jagną stawiły się w „Filiżance” wielce zaciekawione zagadkowymi słowami przyjaciółki.

– Słuchajcie dziewczyny – zaczęła Marysia z tajemniczą miną, – zdarzyło się coś niesamowitego. Normalnie w głowie się nie mieści.

– Komu? – od razu spytała Jagna.

– W czyjej? – Bogna okazała się równie dokładna.

– W mojej się nie chciało zmieścić. Przynajmniej na początku – Marysia usiadła przy stoliku obok przyjaciółek.

– Może masz za mało miejsca tam gdzie rozum mieszka – rzuciła Jagna z niewinną minką.

– A może ci usnął? – dorzuciła Bogna.

– Kto usnął? – rzuciła z kolei Marysia co było połączone z rzuceniem zdziwionego spojrzenia na Bognę.

–  Boginka, chyba masz rację z tym uśnięciem – Jagna nie zadała sobie tyle trudu ile wymagało powstrzymanie śmiechu. – Przecież wyraźnie widać, że ona nie rozumie, bo on śpi.

– Który on… Wariatki – skwitowała przyszła dziedziczka połowy „Filiżanki”. – Jak nie chcecie wiedzieć to nie, łaski bez. Napiszę o tym reportaż. Albo nie, napiszę powieść. Tak, to będzie światowy bestseller tłumaczony na wszystkie języki świata…

– Oho, rozmarzyła się – Bogna pogłaskała Marysię po głowie. – Już dobrze, dziecko, pomogę ci tłumaczyć na eskimoski, znam kogoś. Chcesz? A teraz mów,  bo już dłużej nie wytrzymam. Co takiego znalazłaś?

– Teraz lepiej, szczególnie, że ciebie dotyczy bezpośrednio. Jagny dotyczy o tyle, że gdyby się nie zgodziła mnie zastąpić, nie miałabym tyle czasu aby… – zawiesiła głos dla większego efektu.

– Aby co? Wydukasz to wreszcie?

– Żeby odkryć tajemnicę rodu…

– Zamorduję ją zaraz, dzieci nie ma to sierotami nie zostaną…

– Tajemnicę rodu Balickich.

– Balickich? – zdziwiła się Bogna. – Dlaczego miałoby to mnie dotyczyć?

– Prędzej jej, samej Maryśki osobiście, przecież mówiła o jakimś przystojnym wnuku – zauważyła Jagna zwracając się do Bogny.

– Aha, czyli to będzie historia romansowa – ucieszyła się Bogna. – Lubię takie. Pasjami, jakby powiedziała moja prababcia Hermina.

– I tym sposobem, moje drogie, same doszłyście do sedna sprawy – oświadczyła Marysia.

Jagna spojrzała na Bognę, Bogna na Jagnę, obydwie pytająco.

– Ktoś tu mówił o śpiącym rozumku – kpiła przyszła dziedziczka połowy „Filiżanki”.

– Poddaję się – oświadczyła Bogna. – Już nie chce mi się myśleć i zgadywać. Mów o co chodzi.

– Zgadłaś przecież, że chodzi o romansową historię twojej prababci Herminy!

– Maryśka, proszę cię nie pleć, prababcia i romanse!

– Przecież nie była prababcią od urodzenia – prychnęła Jagna.

– No chyba, była  bardzo ładną dziewczyną  – szeroko uśmiechnęła się Marysia.

– A ty skąd możesz wiedzieć?

– A przypadkiem nie przysłałaś mi fotografii?

– Faktycznie –  wykrzyknęła Bogna. – Po co ci była? Mówiłaś, że powiesz.

– Nareszcie widzę cień zainteresowania w twoich oczach – droczyła się z przyjaciółką. – Więc mogę zdradzić co odkryliśmy z Hubertem.

– A jednak będzie romans – szepnęła Jagna do Bogny.

– Ja myślę, że już jest, tylko ona może o tym nie wiedzieć – „odszepnęła” Bogna równie teatralnym szeptem.

– Przymknijcie się i słuchajcie – zaczęła poważnie „ona”. – Na tej fotografii jest mężczyzna…

– Przecież to widać na pierwszy rzut oka – Bogna wyjęła komórkę i odszukała zdjęcie. – Jest.

– I mówisz, że nie wiesz kto to taki.

– Bo nie wiem, nikt nie wie – z żalem stwierdziła.

– Mylisz się. Ja wiem – tryumfalnie obwieściła Marysia.

– Wiesz? No to mów – Jagna wyraziła zainteresowanie, Bogna niczego nie wyraziła, patrzyła jak skamieniała nie wykonując  żadnego ruchu.

– To jest ojciec pana Horacego, Hieronim  Balicki – oświadczyła Marysia.

Przez chwilę panowała cisza. Przyjaciółki próbowały zrozumieć słowa Marysi. Szczególnie przez głowę Bogny przelatywały myśli liczne i najprzeróżniejszej treści. Jak to ojciec pana Horacego? Co on robi koło prababci? Dlaczego patrzy spojrzeniem pełnym miłości? Na kogo? Na Herminę czy na dziecko? Co on ma wspólnego z moim dziadkiem Lidkiem?!!! Jak to było w pamiętniku? Baby mówiły, że Lidek  jest podobny do swojego ojca. Babcia Hala Baberkówna podobieństwa nie widziała żadnego do pana Czesława, bo… bo… bo pradziadek Czesio nie był rodzonym ojcem  dziadka Lidka! Oczy! Mówiły o oczach!

– Matko jedyna, te baby mówiły o oczach! – powiedziała głośno.

– Jakie baby o jakich oczach ? – Jagna wyszła z osłupienia.

– Tamte baby, co to je babcia Hala podsłuchała za drzwiami od stodoły jak sobie poprawiała pończochę  – wyjaśniła pospiesznie Marysia. – To było o oczach pana Czesława.

– Twoja babcia? – zdumiona Jagna szeroko otworzyła oczy.

– Nie, Bogny przecież.

– Ja nic nie rozumiem! Dlaczego oczy pana Czesława? Kim jest pan Czesław?!!!

– Pradziadkiem Bogny!

– I ty znasz jego oczy? – oczy Jagny patrzyły na przyjaciółki zupełnie bezrozumnie. –  Przecież on nie żyje… chyba…

– Nawet na pewno – Marysia przyjrzała się bezrozumnej minie przyjaciółki. – Czekajcie, musze wam coś na rozjaśnienie umysłu przynieść.

Po chwili przyniosła tacę z filiżankami mocnej, pachnącej cudownie kawy z ekspresu.

– Zaraz  oprzytomniejecie. Obydwie – postawiła przed nimi filiżanki, sama usiadła wygodnie biorąc swoją do ręki. – Mniam, przepyszna kawa. Mam rację?

Pozostałe panie najpierw nic nie odpowiedziały, potem spróbowały, westchnęły, znowu podniosły filiżanki do ust jakby kierował nimi ukryty automat. Kiedy dno w filiżankach ukazało się w całej okazałości, odstawiły na spodeczki delikatne porcelanowe cacka, westchnęły i spojrzały na przyglądającą im się Marysię zupełnie przytomnie.

– Marysiu – zaczęła Bogna. – Czy mnie się śniło, czy ty przed chwilą powiedziałaś, że na fotce jest ojciec pana Horacego obok prababci Herminy i malutkiego dziadka Lidka.

– Tak powiedziałam – przytaknęła przyszła  „Filiżankowa” dziedziczka.

– Ale heca – z zachwytem westchnęła Jagna.

cdn.

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Babie lato i kropla deszczu, Powieści. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Babie lato i kropla deszczu” – 43

  1. jotka pisze:

    No nie, w takim momencie się nie przerywa!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *