Żądze rządzących

Obok wpisu „Depresja patriotyczna” pojawiła się reklama : „Polecani Psychiatrzy…”. Obśmiałam się jak dzika norka. To nie nam, zmagającym się z ową jednostką chorobową potrzebny psychiatra, tylko tym, którzy są jej przyczyną. Ale cóż, na szczytach władzy zawsze dochodziło do najprzeróżniejszych ekstremalnych sytuacji: zabójstw, morderstw, afer, układów, skandali na różnym tle. Żądza władzy oraz inne żądze rządzące rządzącymi dochodziły od wieków do głosu tak skutecznie, że ulegali im próbując potem zakamuflować swe winy uciszając niewygodnych świadków.
Przyfrunęły do mnie takie myśli podczas oglądania (wciągnęło mnie) na kanale Viasat History filmu o dwóch siostrach. Czyli o Marii i Elżbiecie, córkach angielskiego Henryka VIII, którego znamy jako typa pozbywającego się kolejnych żon. Co te dziewczyny przez „tatuśka” przeszły – mniej więcej każdy wie, niejeden serial traktował o losach Tudorów.
Potem był następny film o angielskiej monarchii, o Albercie Wiktorze, wnuku królowej Wiktorii, który miał być następcą tronu. Pechowy to jednak człowiek był, znany głównie z tego, że posądzano go o związki ze sprawą Kuby Rozpruwacza (do dziś zagadka nie została rozwiązana), z płaceniem za seks nieletnim chłopcom, z nieślubnym dzieckiem rzekomo urodzonym mu przez modelkę. Zostania królem się nie doczekał. W 1892 roku – tydzień przed dwudziestymi ósmymi urodzinami – zmarł. Świętując owe zbliżające się urodziny nabawił się przeziębienia, które przeszło w zapalenie płuc.
Tym sposobem królem w 1910 roku został Jerzy V. Był lubiany, przeprowadził kraj przez I wojnę światową, cieszył się lojalnością i przywiązaniem brytyjskich żołnierzy. Nie miał najlepszego zdrowia, ale ukrywano to przed opinią publiczną. W 1915 roku spadł z konie i złamał miednicę. Poza tym – chorował na
opturacyjną chorobę płuc. Palił dużą ilość papierosów, co było jedną z przyczyn, a drugą – jakość powietrza w Londynie w ówczesnym czasie (powinno nam się zapalić czerwone światełko!!!), które było potwornie zanieczyszczone przez dymy z kominów fabrycznych. Zachorował król na zapalenie płuc, ropnie w płucach wywołały posocznicę. W 1928 roku przeszedł dwie ciężkie operacje. Królewskim lekarzem był Bertram Dawson, operację przeprowadził sam, otworzył chorego, ropę ściągnął strzykawką. Rodzina uważała, że uratował królewskie życie i zyskał odtąd tytuł lorda, oraz nieograniczony dostęp do króla wraz z możliwością samodzielnego podejmowania decyzji w kwestii leczenia Jego Wysokości.
Jerzy V poza słabym zdrowiem miał inny problem. Najstarszy syn, Edward, przysparzał mu wielu zmartwień, nie zachowywał się jak na następcę tronu przystało, ojciec nie mógł na nim polegać i bał się, że Edward zmarnuje dziedzictwo. Martwił się też sytuacją międzynarodową, bo Hitler i Mussolini dorwali się do rządów, a ludzie nie wyciągnęli wniosków z I wojny, niczego się nie nauczyli doprowadzając do kolejnego zagrożenia.
15 stycznia 1936 roku bardzo już chory, tracący przytomność król trafił do sypialni, której żywy nie opuścił. Zajmowała się nim pielęgniarka, od lat pracująca dla rodziny królewskiej, oraz osobisty lekarz.
20 stycznia 1936 roku o godz. 9.25 Dowson przekazał komunikat, że życie króla zbliża się ku końcowi. Przed północą oznajmiono, że król Jerzy V zmarł w wyniku komplikacji po zapaleniu oskrzeli. Około miliona ludzi przeszło przed wystawioną trumną pożegnać monarchę. Pokazane były zdjęcia i filmy, naprawdę nieprzebrany tłum stał oczekując na możliwość pożegnania monarchy ostatnim spojrzeniem.
Niby wszystko normalnie, ale – i tu dopiero ciekawostka – w 1986 roku okazało się, że prawdziwą przyczynę śmierci ukryto przed opinią publiczną, o czym przeczytano w odnalezionym dzienniku Bertrama Dowsona. Lekarz wstrzyknął królowi dawkę kokainy i morfiny, dwa zastrzyki dożylne zakończyły cierpienia króla. Ponoć uznał doktor, że ogłoszenie śmierci władcy w gazetach popołudniowych byłoby niegodne, powinno znaleźć się na pierwszej stronie porannego The Times. Przyspieszenie śmierci o kilka godzin spowodowało godne ogłoszenie tego faktu całemu Imperium Brytyjskiemu.
Do dziś akt Dowsona dzieli badaczy. Jedni uważają go za królobójcę, pierwszego od prawie 3oo lat, bo nie zapytał króla o zgodę, po prostu go zabił. Inni zaś za łaskawcę oszczędzającego cierpień swojemu królowi, a jego postępek za akt łaski, nie zabójstwo.
I jeszcze druga sprawa – podobno Dowson siostrę Jerzego też potraktował swoim skutecznym specyfikiem. Była (mam nadzieję, że nie pokręciłam) królową Norwegii, przyjechała zdrowa do Londynu, poczuła się źle, Dowson ją zoperował i zmarła. Oficjalnie na zawał serca.
Tak czy owak słowa Czerepacha z „Rancza” są wiecznie żywe i aktualne – „Lodziu, ależ polityka nie ma nic wspólnego z przyzwoitością”. !!!!!!!!!!

20.08.2018

  • babciabezmohera Historia jest ciekawa,pełna zagadek i niespodzianek.I nigdy do końca nie poznana…
  • urszula97 Nic dodać nic ująć,zgadzam się z Tobą.Ciekawostek się dowiedziałam o których nie wiedziałam ,czyli na wyspach była eutanazja pierwsza.
  • ciotkaeliza Bardzo lubię takie biograficzne opowieści.
  • krzysztof213 Tak czasy były nie pewne i inne .Ale czy na pewno as takie inne .
    Lecz i teraz świat patrzy na dramat i rządzący .
    Co będzie dalej za rok tego nikt nie wie …
    A tu człowiek człowieka omija jak w komentarzach . Wolałbym być w górach lub nawet jak będzie czas pójdę do lasu jak chodzi o komentarz bo zostaną ludzie co można policzyć na palcach jednej ręki.
  • annazadroza BBM:-) Nigdy do końca nie da się poznać tajemnic władzy. I w sumie dobrze…
  • annazadroza Urszulko:-) Myślę, że eutanazja była stosowana od początku świata, bo niejeden człowiek starał się ulżyć w cierpieniu osobie, którą kochał, kiedy nie miał już żadnej nadziei, żadnej możliwości poprawy jej stanu. Było to ukrywane w tajemnicy, bo nielegalne.
  • annazadroza Elizo:-) Zrobiłam placki z kapusty wg Twojego przepisu, bardzo nam smakowały, na zimno też pyszne:)
    Dzięki:)))
  • kolewoczy Chyba jednak „obturacyjne” to było 😉
  • annazadroza Krzysztof:-) Świat może inny, ale charakter człowieka aż tak bardzo się nie zmienia i wciąż rządzą nim te same uczucia.
    Ja też wolałabym być w górach, ale nie mogę na razie i nie wiem ile jeszcze czasu nie będę mogła. Niestety, nie można mieć wszystkiego. Jak masz las pod ręką i piękną przyrodę to korzystaj dla naładowania się energią.
  • annazadroza Kolewoczy:-) Na tzw. dziś POCHP król jegomość chorował, to prawda.
© Anna Blog

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *