” O Matyldzie co nie chciała Nikodema” 4

– Wakacje mają jedną bardzo niemiłą cechę: zbyt szybko mijają. To jest niesprawiedliwość i  oszustwo, bo czas w okresie letnich miesięcy płynie przynajmniej dwa razy szybciej. A nie powinien, dni przecież są długie – mówiła Matylda rozpakowując plecak i układając w szafie jego zawartość.

– Ledwo przyjechałaś i już gderasz jak typowa stara panna.

Mira, która dwa dni wcześniej wróciła do akademika, zdążyła już zrobić porządek z własnymi rzeczami. Siedziała teraz po turecku na swoim łóżku i przyglądała się przyjaciółce.

– Że panna, to się zgadza. Ale stara? Ty jesteś ode mnie starsza o całe trzynaście godzin, nie zapominaj o tym drobiazgu – odcięła się Matylda.

– Matyldo, czy musisz się ze mną kłócić od razu po przyjeździe? Ładnie tak krzyczeć na kobietę w odmiennym stanie?

Matylda znieruchomiała na moment, po czym rzuciła się na przyjaciółkę. Ściskała ją i całowała, obie zachowywały się jak szalone mając jednocześnie łzy wzruszenia w oczach. Nie zauważyły, że w uchylonych drzwiach stanął Marek i przyglądał im się kiwając głową z politowaniem.

– Mireczko, kochana, naprawdę? Nie wierzę! Powiedz, nie robisz mnie w konia? Cudownie, wspaniale, kiedy? No powiedz wreszcie! Pozwolisz mi je wziąć na ręce? Może będą bliźniaki? A jak trojaczki? Albo nawet więcej się trafia za jednym zamachem? Mówili w telewizorze, że dziesięcioraczki się gdzieś urodziły. Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś? Nie będę ci już więcej dokuczała, dobrze? – przerwała dla zaczerpnięcia tchu.

– Zamilknij wreszcie – Mira wykorzystała przerwę. – W jaki sposób mam ci odpowiedzieć na wszystkie pytania, skoro pamiętam tylko ostatnie? A więc zgadzam się na to, żebyś mi więcej nie dokuczała.

Dopiero teraz usłyszały chichot Marka. Matylda spojrzała z oburzeniem.

– Dlaczego podsłuchujesz i podglądasz? Nie wstyd ci?

Mira w dalszym ciągu siedziała na łóżku i zwyczajnie płakała ze śmiechu. Co spojrzała na Matyldę i Marka, nowy atak śmiechu nie pozwalał się jej odezwać, a łzy płynęły ciurkiem po policzkach.

– Współczuję ci, kochany – wycharczała wreszcie. – Teraz przez całą ciążę Matylda będzie ci dokuczała.

– Przecież ja nie jestem w ciąży – spojrzał zdziwiony.

– Ale ona przyrzekła, że nie będzie mi więcej dokuczała, więc ty będziesz obrywał za mnie, za siebie oraz za całą resztę świata. Przecież to sadystka, która musi się nad kimś znęcać – tłumaczyła Mira złażąc z łóżka i sadowiąc się wygodnie na podłodze. – Mów, czego dowiedziałeś się o mieszkaniu.

– Nie mogłabyś usiąść przy stoliku jak człowiek? – przerwała Matylda.

– Cicho bądź, nie przerywaj. Teraz ja tu rządzę. Możesz mi podać ten stary jasiek do siedzenia.

– Masz – rzuciła poduszką. – Poczekaj aż ja będę w ciąży, wtedy ci pokażę. Teraz nie mogę cię denerwować – usiadła obok Miry na podłodze.

– Ty w ciąży… – zaczęła Mira, ale przerwała widząc groźne spojrzenie Matyldy.

– Jak ty potrafiłaś, to ja nie jestem gorsza – rzekła z miną pełną wyższości.

– Aha, tędy cię wiedli.  Rozumiem, że z tym grubym okulistą…

– To bezczelność! Będziesz teraz wykorzystywać moją obietnicę, żeby mnie bezkarnie dręczyć, tak? Pamiętaj, zemszczę się na Marku, żebyś wiedziała! Nie wiem czy on to przetrzyma.

– Oj, chyba będę musiała trochę przystopować, bo moje dziecko ojca nie zobaczy.

– Dobrze, że o tym pomyślałaś, to pierwszy przejaw zdrowego rozsądku – pochwaliła Matylda, – może jeszcze będą z ciebie ludzie.

Marek usiadł na dywaniku obok dziewcząt.

– Spokój dziewczyny, od tej chwili żadna nie ma prawa się odezwać bez mojej zgody, zrozumiano? – jęknął, chociaż chciał się wyrazić stanowczo i dobitnie.

Przyjaciółki nie miały siły protestować.

– Męski szowinista – zdołała cicho wycharczeć Matylda zanim jedyny facet w towarzystwie się znowu odezwał.

Okazało się, że miał wyjątkowe szczęście i znalazł pracę, którą mógł wykonywać studiując jednocześnie na ostatnim roku Politechniki. Co ciekawsze – tematycznie związaną z pracą dyplomową. Poza tym przyszli rodzice ustalili, że do urodzenia dziecka Mira  pomieszka w akademiku. Potem oboje przeniosą się do mieszkania, którą opuści właśnie w tym czasie ciotka Marka wyjeżdżająca do córki do Holandii.

–  A ślub? – spytała Matylda. – Nie macie zamiaru się pobrać?

– A po co? – spojrzała na nią spod oka Mira. – Przecież cały czas twierdzisz, że małżeństwo to kajdany i niewola. Przekonałaś mnie. Nie cieszysz się, że twoje na wierzchu?

– No tak – zawahała się Matylda, – ale w tej sytuacji…

– Proszę bardzo! I co z ciebie wyłazi? Kołtunka, zacofana, małomiasteczkowa, pruderyjna  stara panna! Może nam każesz jutro wziąć ślub, żeby nikt się nie dowiedziała, że panna młoda jest w odmiennym stanie? Pardon, błogosławionym, albo nie błogosławionym skoro przed ślubem, co? Pani Dulska się kłania, dzień dobry!

– Mirka! – zaczęła Matylda groźnym głosem, ale coś sobie przypomniała więc tylko wzięła głęboki oddech i spokojnie dokończyła. – Mów co chcesz, teraz ci wolno, ale potem…

Mira zachichotała radośnie i uściskała przyjaciółkę.

– Musisz przyrzec, że będziesz moim świadkiem, świadkową raczej. Ślub weźmiemy już po rozwiązaniu, gdy będziemy mieli mieszkanie. W każdym razie taki mamy plan. Wiesz, przez tę sukienkę… Pamiętasz? Kupiłam ją dawno temu na własny ślub. Po prostu ujrzałam ją i koniecznie musiałam ją nabyć. Marzyłam, że kiedyś wystąpię w niej jako panna młoda i to marzenie musi się spełnić. W przeciwnym razie byłabym smutna przez całe życie.

– To byłoby nie do zniesienia dla otoczenia – wtrąciła Matylda.

– Teraz już się w nią nie wcisnę, musi poczekać. No i włosy mi przez ten czas urosną, nie chcę udawać chłopaka na własnym ślubie. Potem dzieci nie wiedziałyby czy tatuś czy mamusia patrzy ze zdjęcia.

– A kogoś już wybraliście na świadka? – zainteresowała się Matylda.

– Zobaczymy, mamy jeszcze dużo czasu – odpowiedziała Mira obojętnie, ale w jej oczach zapłonęły na moment figlarne iskierki.

17.08.2018

  • urszula97 No i dalej się podoba,czekam c.d.
  • annazadroza Urszulko:-) Dzięki:)))
© Anna Blog

 

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii O Matyldzie co nie chciała Nikodema, Powieści. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *