W ciągu dwóch dni obejrzałam z Werą jej ulubiony serial, na który składa się dwanaście godzinnych odcinków. Nie widziałam dotąd niczego koreańskiego. Wstyd przyznać, wiem, ale jakoś mnie tamte rejony świata nie pociągały więc i wiedzy nie pogłębiałam. A ponieważ szkolna się zatarła to i pogłębiać nie było czego, prawda? To jak w porzekadle: najgorzej jak kto nie umie, a jeszcze zapomni… Wracając do tematu – to co czasem zobaczyłam w tv i usłyszałam wystarczało mi w zupełności. I wyobraźcie sobie, że Wera obnażyła całą moją ignorancję! Mało tego, zachęciła mnie do obejrzenia serialu „Navillera”. Tak się wciągnęłam, że oglądałyśmy odcinki ciurkiem po kolei w każdej możliwej (dla mnie) chwili. Wspólnie śledziłyśmy losy bohaterów, znaczy ja śledziłam zmuszając wnuczkę do opowiedzenia treści. Ze mnie taki dziwak, że lubię oglądać film jak wiem co będzie dalej i jak się skończy. Wtedy oglądam spokojnie i z przyjemnością. Nie znoszę niespodzianek – to już wiadomo – i książkę też zaczynam zaglądając na ostatnią stronę. Jak znam koniec to dopiero wtedy mogę się delektować zawartością. W serialu – jestem zaskoczona i zauroczona wszystkim: językiem, urodą młodych aktorek i aktorów, sympatycznymi postaciami, brakiem chamstwa i agresji, zdjęciami miasta (Seul chyba) – czegoś takiego potrzebowałam dla odetchnięcia od naszego piekiełka. Poza tym przegląd typów i zachowań ludzkich uświadomił mi, jak wszyscy (w sensie gatunku) jesteśmy podobni, nawet fizycznie, bo jeden z aktorów wydał mi się podobny do Krzysztofa Klenczona, a drugi był bardzo podobny do Jerzego Połomskiego (choć Koreańczyk). Do tego stopnia, że Wera poszukała zdjęcia w necie, żeby porównać i przyznała rację. Sam główny wątek też mi bliski – siedemdziesięcioletni pan (obecnie na emeryturze) w dzieciństwie marzył o tańcu w balecie i teraz próbuje marzenie spełnić choć… okazuje się, że cierpi na Alzheimera… Dzięki tańcowi chwilami wraca do realu… Uczy go młody i piękny tancerz i… mnóstwo różnych wątków się pojawia pokazujących życie w tak odległym od nas kraju. Nic więcej nie zdradzę jeśli o treść chodzi, ale zdradzę, że często czułam wzruszenie i nie jeden raz miałam łzy w oczach. Dwa ostatnie odcinki obejrzał z nami nawet MS, choć na początku podchodził z dystansem do naszego zachwytu. Okazało się, że moja wnuczka tak się zafascynowała koreańską muzyką, wykonawcami, filmami, że zaczęła się uczyć języka. Prowokuje mnie teraz, żebym zapamiętała choć kilka słówek 😊 Udało mi się chyba ze cztery 😊
Dzięki wnuczce uświadomiłam sobie nie tylko jak bardzo wszyscy ludzie na świecie mają podobne problemy, przeżywają podobne sytuacje, emocje itd., bo to wiem od zawsze. Po prostu po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że jeśli coś poznajemy z bliska, to owo „coś” staje się oswojone, znajome, wcale nie-straszne i nie-groźne, staje się bliskie i normalne. Oczywiście nie mówię o odchyleniach, fanatyzmie itd., ale o normalnych, zwykłych ludziach. I jeszcze co mnie uderzyło – w tej chwili sobie przypomniałam – ogromna więź rodzinna i ciepło bijące z każdej prawie sceny. Wciąż mam przed oczami bohaterów, jestem w tamtym świecie. Urok jakiś rzucili czy co?
Navillera | Oficjalna witryna Netflix z tej strony można dowiedzieć się więcej o serialu.
Na pytanie dlaczego to jest jej ulubiony serial moja wnuczka odpowiedziała tak.
„Daje mi to czego w danej chwili potrzebuję. Jak jestem smutna i chcę się rozweselić, to mnie rozweseli. Jak mam za dużo energii i chcę trochę spauzować, to mnie uspokoi. Jak potrzebuję motywacji, to mi ja da. Jak się nudzę to zapewni mi rozrywkę. Również kocham relację Chae-roka i Deok-chula. Wszystkie postacie zapewniają mi pewien komfort (w szczególności dwie główne). Uwielbiam sceny nauki tańca, muzykę, humor i przesłanie.”
Na moje pytanie o przesłanie Wera odpowiedziała.
” No to przesłanie jest takie, że niezależnie od wieku, siły itp. zawsze ciężką pracą możesz osiągnąć wszystko czego chcesz, ale również, że rodzina nie zawsze musi być spokrewniona tylko najważniejsze są relacje między ludźmi, wsparcie i miłość. Bo uważam, że Chae-rok stał się częścią rodziny Sim. No i że każdy zasługuje na druga szansę, i że każdy konflikt skądś się bierze, a nie tak po prostu znikąd. Rozumiesz, że każde złe zachowanie ma swoje przyczyny i można człowieka zresocjalizować czy coś takiego. No i że przyjaciela można znaleźć w każdym, niezależnie od płci, wieku, statusu itp. No i że ważne jest, aby znaleźć to co się lubi robić, nie skupiać się tylko na tym czego inni od ciebie chcą, tylko tak jak to było z Eun-ho, żeby znaleźć coś co daje ci radość, bo bez czegoś takiego życie byłoby smutne i nudne. No i dla rodziców, żeby nie zmuszali dzieci do tego czego one nie chcą robić (tak w życiu, zawodowo itp). No i tak jak to Eun-ho raz powiedziała, że radość można znaleźć w najmniejszych rzeczach … No coś w tym stylu.”
No i to nie jest wypracowanie szkolne, bo ona wie, że od „no” nie zaczyna się zdania 🙂
Sim Deok- chul – 심덕출 Lee Cheo- rok – 이채록
Wera przesłała mi pisownię w tamtejszym alfabecie, sama nad tym siedziała przez chwilę, a mnie szczęka opadła z podziwu 🙂

… jedyna lilia jaka zakwitła w tym roku, resztę babcia D. skutecznie unicestwiła …
Udanego weekendu i trzymajcie się zdrowo!