Byłam uzależniona od robótek:)

Weszłam wczoraj na blog prowadzony przez miłośniczkę robótek ręcznych. Popatrzyłam i się zachwyciłam zdolnościami manualnymi. Uwielbiałam kiedyś robić na drutach. Zaczęłam w liceum, bo chciałam mieć nowe bluzki i sweterki. Mama robiła fantastyczne rzeczy, lubiła druty. Babcia też, należała do pokolenia, którego przedstawicielki potrafiły robić wszystko w dziedzinie tzw. dziś rękodzieła: szyć, haftować, szydełkować, „drutować” (jak mówiły moje dzieci). Dziergałam sweterki dla siebie i dla chłopców, co było ważne w dobie pustych sklepów. Prułam, zwijałam, robiłam nowe rzeczy, nic nie mogło się zmarnować, żadna nitka. Wręcz byłam uzależniona od robótek. Zresztą wszystkie dziewczyny z pracy stały się dziewiarkami z konieczności, była to jedyna możliwość ubrania siebie i rodziny w ładne, modne ciuchy. Do tej pory jeszcze wszystkich wycinków z babskich gazet nie wyrzuciłam, poradników robótkowych kilka mi gdzieś mignęło podczas przeprowadzki. Może jednak znowu sięgnę po nie kiedyś, tak mi się zachciało podczas ogladania:) Tylko czasu brak i oczy już nie te. Ale… może jednak?

14.09.2017

  • babciabezmohera Też robiłam różne dłubanki, ale nigdy nie czułam się fachurą- po prostu taka była konieczność.
    Nawet próbowałam wrócić do ręcznych robótek, ale to już nie było to. I spasowałam.;(
  • kobietawbarwachjesieni Ja też próbowałam robić z wełny swetry i bluzki, ale robótki były nie do chwalenia się. Pozdrawiam.
  • annazadroza babciabezmohera:) Chyba większość z nas z konieczności dłubała na drutach czy szydełkiem, dla części tylko była to przyjemność. Ja bardzo lubiłam:) Nie było internetu…
  • annazadroza kobietawbarwachjesieni:) Nie do chwalenia się lecz z pewnością do wykorzystania:) Robiło się nawet takie proste rzeczy jak choćby łapki do kuchni do chwytania gorących garnków, czy „kubraczki” na szklanki. Teraz pokazują to w reklamach jako ciekawostkę a wtedy było normalką.
  • fusilla Jak większość z nas w tamtych latach, drutowałam namietnie i nieźle mi to wychodziło. Teraz mi się nie chce. Wolę mniejsze formy, szydełkowe! :-))))
  • annazadroza fusilla:) A pamiętasz „anitex”? Jedynie to udawało się dostać i robiłyśmy z koleżankami z tego właśnie różne cuda. Ciągle któraś nowy wzór przynosiła, uczyłyśmy się, żeby mieć nowy sweterek odróżniający się od innych. Mimo braków w sklepach między ludźmi kwitła wspólnota, współpraca, przyjaźń wreszcie – trwająca do dziś:)
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *