Prawdziwe bohaterstwo

Przy pogodzie tak pięknej jaką mieliśmy w weekend nie ma czasu na zasiadanie przy komputerze. Kusi człowieka przez cały czas, by jak najwięcej przebywać na zewnątrz, na świeżym powietrzu, napawać się pięknem natury tak ulotnym, tak bardzo szybko przemijającym, zmieniającym nieustannie swój wygląd. Moje bzy najświetniejszy okres mają już za sobą, jaka szkoda, że tak prędko. Jeszcze wypełniają swoim zapachem całą okolicę, ale już maleńkie kwiatuszki składające się na wielką kwiatową kiść zaczynają brązowieć. Rozkwitł za to mały bez, krzak który kupiłam jako ” bez turecki”, niski ale rozrósł się na boki i teraz on będzie pysznił się się urodą. Brateczki rosną, pelargonie też się przyjęły, trawnik skoszony. Płotki drewniane rozwalone dokładnie przez Skitusia, który bezustannie czegoś za nimi szuka, ale nie przeszkadza mi to wcale, bo widać, że jest szczęśliwy. Zacznę przynosić ze spacerów kamienie, której to czynności zaprzestałam z lenistwa i wygody, będzie więc kontynuacja pierwotnego planu oddzielenia trawniczka od grządki z kwiatkami. Z ciekawostek przyrodniczych – rano łapałam Szilkę podczas spaceru, bo dostrzegłam dwa zające tak sobą zajęte, że na nas uwagi nie zwracały. Szczęśliwie sunia ich nie zdążyła zauważyć zanim jej nie przypięłam do smyczy. Potem cztery goniące się wiewiórki obserwowałyśmy z rozbawieniem, bo trudno zachować powagę patrząc na dokazujące śliczne stworzonka.
Po powrocie do domu spojrzałam w tv i do tej pory mam przed oczami prof. Izdebskiego i jego córkę Magdę, osobę niepełnosprawną fizycznie w sposób niewyobrażalny
dla zdrowych ludzi, ale umysłowo rozwiniętą niezwykle. Tragedia umysłu zamkniętego w więzieniu ułomnego ciała osoby, która nie mówi i nie może nawet w ten sposób porozumieć się z obcym otoczeniem. Rozumieją ją tylko najbliżsi i mogą tłumaczyć jej zachowanie. W tym stanie zdała maturę, jest na bieżąco z aktualnymi sprawami, z protestem w Sejmie – dlatego właśnie pan profesor z Magdą przybył do studia, aby wesprzeć protestujące rodziny, unaocznić koszty, problemy codzienne związane z nieszczęściem, które tych ludzi dotknęło. Z mojej strony wyrazy największego szacunku, bowiem podjęcie się opieki, oddanie całego swojego życia niepełnosprawnemu dziecku, codzienne zmaganie się nie tylko z chorobą ale i z kłodami rzucanymi pod nogi – to prawdziwe bohaterstwo.

7.05.2018

  • bognna Od zawsze powtarzam, ze opiekunowie ludzi ciezko chorych, niesprawnych czy umierajacych to sa PRAWDZIWI bohaterowie naszych czasow. Niestety, uporczywie i powszechnie promuje sie inne, czesto pozalowania godne, „wzorce”.
  • kotimyszkot Tak, to jest niewyobrażalne poświęcenie, odwaga i stawianie czoła przeciwnościom losu .. a los doświadcza wtedy i osobę chorą i tą, która się nią opiekuje. Szacunek i podziw, choć one tu nie wystarczą, bo potrzebna jest wtedy pomoc z każdej możliwej strony..
  • babciabezmohera Na co dzień nie zawsze pamiętamy o ludzkich dramatach, dopiero sytuacje ekstremalne pokazują wagę i skalę problemu.
    Niezwykli ludzie, bohaterowie dnia codziennego…
  • urszula97 Poświęcenie,bohaterstwo,wielki szacun,słowa i tak nie zastąpią ich czynów,siła,wiara że może bedzie ciut lepiej,powinni mieć emerytury,i opiekujący się i opiekowani,nie te najniższe,co ja tu będę pisać,sami wiecie co powinno być a nie jest.
  • kasiapur Od trzech lat jestem bardzo blisko z osobą przykutą do łóżka.
    Jest młodziutka bo co to jest 36 lat… szalenie wrażliwa, inteligentna
    zna trzy języki…ale niestety taki ciężar choroby przeogromny- prawie
    nie do uniesienia. I wiem, jak ciężko jest Jej i jej Rodzicom. Jak walczą
    o każdy 1%, bo potrzeby takiego chorego są nie do opisania.
    Tak… Ci chorzy i ich Rodzice, opiekunowie są BOHATERAMI.
    Aniu jak zawsze uściskuję mocno 🙂
  • veanka Opieka nad niepełnosprawnym to zazwyczaj jest dyżur 24 godziny na dobę.
    Wiem coś o tym, bo „przerabiałam” to w najbliższej rodzinie.
    Z tym, ze w tym przypadku było wiadomo, ze wszystko minie, kiedy dziecko się spionizuje, czyli po ok. roku.
    Tak też się stało, ale w większości przypadków jest tak, ze te „całodobowe dyżury” są do końca życie – albo opiekuna, albo podopiecznego.
    Pytanie, „kto się zajmie moim niepełnosprawnym dzieckiem, jak mnie zabraknie?” spędza sen z oczu rodziców równie mocno, jak inne trudności i niedogodności.
    A najgorsze jest to, ze nikt tej grupy społecznej nie chce wysłuchać i nikt się z nimi nie liczy, bo jako wyborcy nie są grupą liczną i silną.
  • krzysztof213 Lubię panią czytać…
  • annazadroza Bognno:-) Co do tych innych, promowanych „wzorców” zgadzam się całkowicie.
    W XXI wieku powinniśmy być na takim etapie rozwoju, że opieka nad chorymi, pokrzywdzonymi osobami winna być być czymś absolutnie normalnym, tak jak dostarczenie im wszelkich potrzebnych środków, żeby ulżyć rodzinom w opiece. Niepojęte jest nie tylko to, że o własną godność muszą się upominać, ale słowa „wielkich” – żeby protestujących wynieść, poszukać na nich paragrafu…
  • annazadroza Myszokocie:-) Nie jeden raz zastanawiam się gdzie jest państwo, które pomoc powinno zapewniać, kiedy są organizowane społeczne akcje zbierania środków w celu np. ratowania życia dziecka poprzez operację za granicą. Jak może jakiś anonimowy urzędnik wydawać wyrok śmierci na dziecko poprzez odmowę świadczenia, bo się nie należy, bo procedury nie pozwalają itp., itd. A dla np. Rydzyka są pieniądze i dla innych też…
  • annazadroza BBM:-) Myślę, że dopiero po zetknięciu się bezpośrednio z problemem potrafimy go odczuć i zrozumieć u innych, pozbyć się obojętności, nie uciekać, nawet nie odwracać wzroku podczas przypadkowego spotkania, lecz spojrzeć z życzliwością i sympatią…
  • annazadroza Urszulo:-) Masz rację, powinni mieć zapewnioną normalną, godną egzystencję. Boję się, że coraz więcej będzie rodzących się chorych dzieci – z różnych względów- a coraz mniej osób mogących się nimi opiekować. Czarno to widzę…
  • annazadroza Kasiu:-) Taka młoda osoba i takie nieszczęście. Tak wiele wokół podobnych sytuacji… A jeden z drugim powie, że się lansują na nieszczęściu dzieci… Kazałabym się takiemu opiekować choć jeden calutki dzień, robić tylko to, co konieczne każdego dnia, bez dodatkowych „atrakcji”. Ręczę, że wielu mądrzących się nie udźwignęło by takiego ciężaru nawet przez ten jeden dzień.
    Odściskuję najserdeczniej:)
  • annazadroza Veanko:-) Inaczej jest opiekować się małym dzieckiem, łatwiej i podnieść, przenieść, nakarmić itd. Inaczej rosnącym i dorosłym, kiedy kręgosłupy matek nie wytrzymują takiego ciężaru, całodobowej opieki, braku snu, kiedy odporność fizyczna i psychiczna wreszcie wysiada… koszmar nie do wyobrażenia… I ciągły strach – co będzie gdy mnie zabraknie…
    Nikt się z nimi nie liczy, obiecywać można gruszki na wierzbie licząc, że ciemny lud wszystko kupi, a dawać tym, którzy przyniosą głosy i większość …

    Całe szczęście, że u Ciebie było wiadomo od początku, że sprawa jest czasowa i będzie dobrze.

  • annazadroza Krzysztof:-) Ja Ci baaardzo dziękuję:)))
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *