Nie oglądałam w Święto Niepodległości przemarszu przez Warszawę w tv jedynie fragmenty na Onecie. To dodatkowy bonus wynikający z faktu, że wciąż nie zdecydowaliśmy się na nowego operatora po rozstaniu z Polsatem. Szczerze mówiąc dobrze mi z tym, wcale nie odczuwam braku. To co mnie ciekawi oglądam na YT w wolnej chwili, nie jestem uzależniona od antenowego czasu czy godziny emitowania programu, nawet „Nasz nowy dom” znalazłam, te fragmenty, które najbardziej lubię, czyli dom przed remontem, plan zmiany i rezultat pracy ekipy. Ze wszystkiego najpiękniejsza jest radość i łzy szczęścia członków rodzin, którym życie zaczyna się od nowa. W kwestii operatora trzeba będzie wreszcie podjąć decyzję ze względu na babcię D. Jeśli nie będzie miała zajęcia to zwariuje. Do ogródka nie da się wychodzić na dłużej, nie ta pora roku, taki mamy klimat 🍁 krzyżówki cieszą się coraz mniejszym zainteresowaniem. Jeszcze niedawno rozwiązywała błyskawicznie, teraz już ma z tym problem. Wczoraj dałam kilka starych kolorowych czasopism (schowanych specjalnie dla niej), zajęła się nimi nawet dość długo wydzierając kartki z obrazkami (wiesza sobie w pokoju) lub reklamami np. leków, czasem przepis jakiś wpadnie w oko. W rezultacie stos poszarpanego papieru leży na krześle od wczoraj, ale niech sobie leży, może jeszcze do nich wróci. Potem wyrzucę i dam następną porcję. Wczoraj też wzięłam ją na krótki spacer po osiedlu, co nie często jest możliwe. Akurat wczoraj chciała i nie miała większego problemu z chodzeniem. Jedną ręką trzymała się mnie, w drugiej dzierżyła kijek i jakoś szła.
Z aktualnymi wydarzeniami jestem na bieżąco też dzięki YT. Jak już kiedyś mówiłam – dzięki temu oszczędzam nerwy i psychikę. I tak wiem co się dzieje, ale przyjmuję z większym dystansem, spokojniej niż na żywo z tv. Nie mam wyrzutów w związku ze świętem, już pisałam o nim, np. tu – Galicja – 1918 | Anna Pisze Wszyscy wspominają, ja też, ale nie widzę potrzeby powielać tej samej wiedzy w nieskończoność. A od rozważania różnych nowych, kontrowersyjnych teorii są historycy, co tam ja , biedny żuczek, mogę wiedzieć 😉 Było, minęło, nie wróci w tej samej formie. Ktoś powiedział, że jeśli przeszłość wróci to w postaci farsy i właściwie – jak spojrzeć na naszą obecną rzeczywistość – tak właśnie jest. Tylko koni żal…
W poprzedni piątek byłam na Ursynowie. Królowa Marysieńka przygotowała faszerowane ziemniaki. Tak mi smakowały, że upiekłam w domu na obiad. Pyszne były choć Marysi lepsze. Muszę następnym razem ugotować ziemniaki dzień wcześniej i maksymalnie wydrążyć, żeby więcej farszu się zmieściło do środka. Farsz był z wydrążonej części ziemniaków, serka ze szczypiorkiem (taki miałam), jako przyprawy – sól, pieprz, czosnek, a na wierzch przed końcem pieczenia dałam utarty żółty ser.
Przywitały mnie Marysine zwierzaki, udało się uchwycić je razem 🙂
Każde osobno też 🙂
Potem poszłyśmy na spacer z jej psicami, z przyjemnością odwiedziłam bliskie sercu „psie ścieżki”, które milion razy przemierzałam z moimi kochanymi psiakami, z Rolfem i Browciem, z przyjaciółkami „od psów”, z naszymi małymi i trochę potem większymi dzieciakami….
Sunia uwielbia zabawę z liśćmi. Ostatnie zdjęcie zrobiła Marysia 🙂
Zrobiłam też kilka zdjęć z góry na podwórko, które już podwórkiem nie jest, ale kiedy moi chłopcy byli mali to było. Pomyślałąm, że poszukam starych zdjęc i porównam. Teraz już kończę, babcia się rusza na górze to wracam do obowiązków.
Życzę dobrego, spokojnego tygodnia 🍁🌞💗
💙💛
Miałaś piękne spędzony dzień, ziemniaki wyglądają apetycznie.Mimo budowli jest tam jeszcze kawałek łąki i drzewa jest gdzie wyjść z psiakami.Piekna gromadka i kolega kot.Cóż ,z babcia lepiej nie będzie a darcie gazet to nie takie źle.Spkojnego tygodnia.Buziaki
Uleńko:-) Kiedy zamieszkałam na Ursynowie obok bloków była goła ziemia dokładnie jak w „Alternatywy 4”, to był ten czas, dlatego oglądając któryś odcinek serialu po raz setny przenoszę się w czasy młodości. Mały miał roczek, Duży 4 latka … 🙂 Z czasem zrobił się zielony zakątek. Niestety, teraz wciskają nowe tzw. apartamentowce w każde wolne jeszcze miejsce, a przedtem były zachowane odstępy między blokami, bloki o różnej wysokości urozmaicały osiedle i w ogóle fajnie było… 🙂 Na szczęście jeszcze jest gdzie spacerować co właśnie z Marysieńką i psicami zrobiłam 🙂
Wiem, że z babcią lepiej nie będzie. Dobrze, że nie wyrzuciłam gazet, ma przynajmniej zajęcie.
I dla Was spokoju, choć po wczorajszych doniesieniach z hrubieszowskiego raczej trudno go zachować… Buziaki.
Psiak z bukietem liści wymiata, ale i te ziemniaczki mnie urzekły, muszę cos podobnego zrobić! dzięki za podrzucenie pomysłu 🙂
Dobrych dni, Aniu 🙂
Jotuś:-) Pomysł na ziemniaki świetny, wypróbuję z grzybami jak Lucia podpowiedziała. „Liściowa modelka” cudna, prawda”?
Spokój i bezpieczeństwo to podstawa… Uściski.
Piękna jesień i dobrze, że sobie powspominałaś. Ziemniaki faszerowane lubię z grzybami, ale i Twoja wersja brzmi smakowicie. A Babcia, no cóż… I tak jeszcze jest dobrze. I niech tak będzie jak najdłużej. Buziaki
Luciu:-) Oby jak najdłużej, wiem przecież, że i tak jeszcze jest dobrze.
Muszę wypróbować Twoją wersję ziemniaków z grzybami, na pewno będzie pychotka 🙂 Buziaki
Bardzo fajny miły wpis, taki relaksacyjny, ale ten fragment o babci D. jednak przygnębiający-smutne to patrzenie co starość robi z człowiekiem.
Anonimie:-) Może nie tyle starość co choroba, Alzheimer „łapie” też młodszych ludzi. Może kiedyś uda się znaleźć lekarstwo…
Ursynów to piękna dzielnica i sercu bliska. Pozdrawiam 🙂
Piękny jesienny spacer, listopad nas rozpieszcza.
Na Ursynowie spaceruje jedna moja blogowa znajoma też z psiakami…
Ciekawe te ziemniaki, coś w tym stylu wypróbuję, bo mnie zaciekawiło.
Kilka razy w tygodniu próbujemy bowiem bezmięsnie, albo rybnie, jak dzisiaj.
Ziemniaki to w ogóle mój świat. Mam przepis na „gulasz ziemniaczany” z supermarketu, też mnie nęci, jak wyjdzie dobry, podzielę się przepisem.
Pozdrawiam!
Lucy:-) Listopad sobie przypomniał, że ma być jesienny i ponury, zimno się robi. Do tego krótki dzień nie wpływa na poprawę nastroju, ale póki w domu ciepło i ciepła woda w kranie to jest OK. Oby tak zostało…
Kocham ziemniaki w każdej postaci, więc gulasz na pewno wyjdzie wspaniały. Sama spróbuję poszukać przepisu, bo nie wiem kiedy Tobie się zechce wypróbować, ale czekam na „donos” 😉 Uściski!
Jutro w planach dzisiaj było z mięsem, a więc jutro bezmięsnie, w piątek z kolei ryba, bo wiesz, Ordnung muß sein
Lucy, zrobiłam gulasz i mnie smakował 🙂
Dobrze jest czasem powspominać i zobaczyć, jak bardzo pozmieniało się wszystko wokół nas. To się czasem wydaje aż nieprawdopodobne!
A zwierzyna- urocza! :))
Matyldo:-) Zwierzaczki zawsze cudne 🙂 Zmiana dobra, oby była naprawdę DOBRA, czyż nie? 😉 Buziaki:)
Tym razem zachwycę się faszerowanymi ziemniaczkami….. bo to pychota musi być…:-)))
No i pieseczek z jesiennym bukietem wymiata!!!
Stokrotko:-) Już Ci raz odpowiedziałam, ale Lapek zaczyna brykać po swojemu i zdechło ;( Ziemniaczki dobre, zrobię na pewno raz (przynajmniej) jeszcze i to w wersji poprawionej i uzupełnionej jak tylko trafię na ładne ziemniaki, ostatnie jakieś brzydkie kupiłam.
Sunia cudna faktycznie. Buziaki 🙂
Kiedyś na Ursynowie mieszkał mój kolega i najbardziej zapamiętałam to, że droga do centrum zajęła mi więcej czasu niż przejazd z mojej wsi do naszego miasta wojewódzkiego:) Uznałam to za bezsensowną stratę czasu i fatalny pomysł budowania tak rozległych miast:) ot, opinia prowincjuszki:)
W czasach, kiedy regularnie jadłam mięso, robiłam ziemniaki faszerowane podsmażonym mięsem przygotowanym tak jak na kotlety mielone. Też posypane serem, zapieczone i posypane zielenina, do tego jakiś sos, choćby tzatziki.
Tatiano:-) Na początku mieszkania na Ursynowie komunikacja była fatalna, do rodziców za Wisłę jechałam nawet 2 godziny z kilkoma przesiadkami (2 godz. jechałam kiedyś z Katowic do W-wy 🙂 ). Teraz to zupełnie co innego, metro pod blokiem… a ja znowu mam daleko, bo mi się zachciało mieszkać za lasem 😉 Na szczęście już jestem na wolności 🙂
Na ziemniaki mam pomysł z farszem pieczarkowym, powinny być smaczne.
Pozdrawiam 🙂
Tak nawet zwykłe blokowisko w słońcu wygląda inaczej. Słońce i kolorowe liście zmienią wszystko. Pokolorują każdy blok.
Krysiu:-) Akurat się trafił piękny, słoneczny dzień, zieleni jest dużo i wyglądał mój kochany Ursynów ślicznie 🙂
Ale słodki zwierzyniec! Kicia jak moja:)
A ziemniaczki wyglądają przepysznie!
Magdaleno:-) Zwierzaczki zawsze słodkie 🙂
Ziemniaczki polecam, próbę ponowię jak kupię ładne ziemniaki.
Pozdrawiam 🙂
Jak ja Cię rozumiem z tym brakiem telewizji 🙂 Odkąd jej nie mam, nigdy, ale to nigdy nie zatęskniłam i szczerze mówiąc nawet już sobie nie wyobrażam, że ktoś za mnie miałby decydować o godzinie, gdy będę oglądać film 🙂
Ziemniaki wyglądają smakowicie! Ale ja jeszcze nawet nie wyciągnęłam instrukcji od nowego piekarnika, w dodatku w środku leżą jakieś zapakowane druty czy co – coś mi się nie chce na razie sprawdzać, co to i na co to. Kompletny brak energii po tym remoncie. Dziś planuje NIC nie robić (poza risottem na obiad) 🙂
Małgosiu:-) Kiedy wreszcie Ci się skończy cały remont, ale tak dokumentnie, i wszystko po nim ogarniesz to z pewnością zachce Ci się robić COŚ w pięknej, nowej kuchni 🙂 Cierpliwości!
Aniu dopadłam lapka! wreszcie, nareszcie mogę spokojnie do Cię napisać :)) Na Ursynów chyba nie zawitaliśmy, podczas naszej warszawskiej wycieczki. Ale u Ciebie sobie oglądanie nadrabiam i czekam na zdjęcia porównawcze. Ty za to masz tam przyjacielskie rejony i nie dość, że KM to jeszcze takie kochane zwierzaczki i jakie smakołyki! Faszerowane ziemniaki jadłam tylko w „Ziemniaku i spółce”, ale myślę, że Twoje (lub KM) bardziej by mi smakowały. Tam najbardziej lubię placki ziemniaczane. Co to wiadomości też ich w ogóle nie włączam w tv, wystarczy prasówka w sieci i radio. Uściski dla Was serdeczne!
Myszko:-) Zupełnie nie miałam kiedy się zabrać za szukanie fotek, w ogóle jakaś zimowo-jesienna osmętnica odbiera energię i spowalnia działanie. Nic to, bliżej wiosny już niż tydzień temu 🙂 Póki co śniegu nasypało i chlapa się zrobiła. Placków ziemniaczanych dawno nie smażyłam, zapomniałam o nich, teraz częściej robiłam serkowe i z jabłkami. Muszę się któregoś dnia przymierzyć do sernika vege, obiecałam Małemu i muszę dotrzymać.
Wiem co się wokół dzieje, ale pisać i mówić nie mam o tym siły. Zresztą po co, nie ma potrzeby złemu dodawać energii, przyjdzie czas na reakcję. Musi przyjść.
Buziaki dla całej trójki 🙂