Józef Szalay zmarł w 1876 r. Właścicielem Zakładów Zdrojowych w Szczawnicy została Akademia Umiejętności w Krakowie. Stało się to na podstawie testamentu Józefa Szalaya, na mocy którego Akademia miała obowiązek wypłacania połowy czystego dochodu Zakładu synom Józefa, Tytusowi i Władysławowi. Dobra dominialne zgodnie z testamentem przeszły na własność synów testatora. Zahamowaniu uległy inwestycje w zdrojowisku, zmniejszyły się dochody. Mimo to wybudowano „Dworzec Gościnny” oraz dokończono rozpoczętą przez Szalaya przepiękną Drogę Pienińską prowadzącą wzdłuż Dunajca do Czerwonego Klasztoru na Słowacji.
Akademia Umiejętności wydzierżawiła Górny Zakład Feliksowi Wiśniewskiemu. Był rok 1893, kurort ubożał, nadszedł czas stagnacji. Trwała taka sytuacja do wygaśnięcia dzierżawy w 1909 r. Zakład został wtedy przez Akademię sprzedany hrabiemu Adamowi Stadnickiemu. Rok później skończył się termin dzierżawy Dolnego Zakładu Zdrojowego. Stadnicki odtąd stał się jedynym właścicielem uzdrowiska.
Jego działalność przyniosła szybki rozwój uzdrowiska przypadający na okres międzywojenny. „Wyremontowano wtedy większość domów zdrojowych, zbudowano nowe ujęcia wód, rozszerzono Park Górny o teren Połonin. W latach 1933-36 wybudowano nowoczesne Inhalatorium wyposażone w pierwsze w Polsce komory pneumatyczne. Poważną inwestycją lat trzydziestych była tez budowa komfortowego sanatorium „Modrzewie” oraz przeprowadzenie kanalizacji uzdrowiska. Rozpoczęto też elektryfikację stawiając w 1935 r. elektrownię. Szczawnica znów stała się popularnym kurortem. Mimo konkurencji pobliskiej Krynicy frekwencja wynosiła 5 000 -10 000 gości w ciągu roku”. („Szczawnica 2000 – informator turystyczny”, Wydawn. REWASZ, Pruszków 2000)
Niestety, wielkie plany rozwoju uzdrowiska upadły w obliczu kataklizmu jaki przetoczył się przez Polskę w postaci II wojny światowej.
cdn.
Widze, po ilosci wpisow i zdjec, ze sie w tej Szczawnicy napradwe zakochalas:)))
Bognna:-) Jeszcze będzie dużo. Kiedy patrzę na zdjęcia – a wybierając wszystkie przeglądam od nowa – aż ciepło mi się robi na sercu 🙂 Naprawdę mnie zauroczyło miasteczko od pierwszego wejrzenia i pierwszego wdechu tamtejszego powietrza 🙂 🙂 🙂
Piękna ta Szczawnica 🙂 We mgle także. I jej historia bardzo interesująca.
Wydaje mi się, że kiedyś, w dzieciństwie byłam w Szczawnicy, ale nic nie pamiętam 🙁
Mokuren:-) Piękna zamglona i piękna w pełnym słońcu 🙂 Mogłaś być w dzieciństwie, ja zjeździłam w dzieciństwie pół Polski i też nic nie pamiętam, nazwy różne jedynie mi utkwiły w pamięci. Pamiętam tylko miejsca zwiedzane już świadomie i utrwalone na zdjęciach. Jeśli nie ma zdjęć, obrazy z pamięci też uciekają w siną dal 😉
Mgła dodaje jakby tajemniczości miejscom, które opisujesz!
A Dworek Gościnny po odbudowie prezentuje się bardzo dobrze!
Czekam na ciąg dalszy szczawnickich opowieści.
Przyjemnie jest powędrować z Tobą! ;-))))
Fusilko:-) Cieszę się bardzo z takiej towarzyszki wędrówki 🙂 🙂 🙂
Mgły małopolskie stwarzają niesamowity nastrój, nie w sensie straszny („horrorowaty”), lecz cudowny, fantastyczny, tajemniczy, piękny, fascynujący…
Prawie cały pl. Dietla jest odbudowany, mam zdjęcia sprzed renowacji i obecne, będzie co porównywać. W Parku Górnym jest jeszcze kilka budynków opustoszałych, które – mam nadzieję – odzyskają dawną świetność jak Dworek.
Kolejna piękna relacja, Szilka fantastyczna na fotce.
Ula:-) Dzięki 🙂 W imieniu modelki o wdzięcznym imieniu Szila również dziękuję 🙂
Potwierdzam,że Szczawnica jest jednym z najpiękniejszych uzdrowisk w Polsce,a na pewno ma najpiękniejszą i najdłuższą promenadę.Spacerując po Parku Górnym wczesnym porankiem,kiedy mgły jeszcze nie zniknęły,można poczuć klimat z przed 100 lat.
Obserwatorze:-) Jest dokładnie jak piszesz, można odczuć klimat klimat z przełomu XIX i XX wieku. I zachwycać się cudownymi mgłami, które zmieniają otaczający świat w bajkową krainę. Rankiem po promenadzie też spacerują mgły… 🙂
taki dzień jak dzisiaj to idealny czas na wspomnienia wakacyjne 🙂
Cieniewiatru:-) Deszcz pada, mokro wszędzie i jeszcze wieje na dodatek z ogromną siłą. W takich warunkach wspomnienia słonecznych albo zamglonych wakacyjnych dni to lek na chandrę 🙂
Jak się coś pokochało to się o tym ciągle pisze – prawda?
Tak jest i w Twoim przypadku.
A ja pamiętam że w czasie naszego ostatniego pobytu w Szczawnicy /zimą 5 lat temu/ bardzo lubiliśmy spacerować wzdłuż potoku Grajcarek do Dunajca i potem jeszcze dalej i dalej…
Pięknie było.
Aniu, ja to się chyba do tej twojej Szczawnicy wybiorę, muszę poznać to twoje „zakochanie”. To tylko 4 godziny jazdy, jak już będę w Cz-wie. Całuski wielkie!
Ewuniu:-) A skąd Ty się wzięłaś? Już wróciłaś czy jeszcze z Krainy Deszczowców się odzywasz? Pojechać naprawdę możesz, myślę, że nie pożałujesz, chociaż … przez pryzmat „zakochania” widzi się inaczej 🙂
Buziaki 🙂
Stokrotko:-) Prawda, prawda, tym bardziej, że jest na co popatrzeć 🙂 Wzdłuż Grajcarka można spacerować po obu stronach (dawniej tylko po jednej), bo po drugiej powstała piękna promenada – o czym wspomniał Obserwator – najdłuższa w Polsce. Dalej i dalej tym razem nie szliśmy bo z psami do PPN nie wolno wchodzić. Poprzednio, z samą Szilką, chodziliśmy. Stwierdziłam, że na smyczy i przy nodze może iść, w razie czego mieliśmy ją wziąć na ręce. A poza tym napisano, że z psami nie wolno a ona nie jest psem, jest dziewczyną 😉 Ze Skitsem taki numer by nie przeszedł, bo – po pierwsze facet, po drugie – nie da się go wziąć na ręce i nieść, za duży i za ciężki 🙂
Ale i tak było pięknie 🙂
ps. PPN to Pieniński Park Narodowy
Wojna wiele planów zniweczyła, na szczęście polskie uzdrowiska mają się dobrze, turystyka sie rozwija, oby wszyscy goście Szczawnicy oraz innych pięknych miejscowości uszanowali ich piękno.
Jotko:-) Twój apel jest najsłuszniejszy „oby goście… uszanowali” i tego powinniśmy uczyć od najmłodszych lat. Jest jak zwykle – jedni uczą i wyrasta wspaniała młodzież troszcząca się o losy Ziemi, z innych wyrastają bandyci, którzy nie odróżniają (nie wierzę) żubra od dzika lub wycinają Puszczę niszcząc bezpowrotnie i ją i mnóstwo innych skupisk leśnych oraz pojedyncze drzewa, które mogłyby żyć jeszcze wiele, wiele lat…
Kolejne ciekawe opowieści o Szczawnicy.. chyba jej historię znasz lepiej niż Warszawy 😉 Szkoda, że mamy tam tak daleko, bo kusisz niesamowicie żeby zajrzeć, poczuć klimat uzdrowiska i pozachwycać się tak, jak Ty 🙂
Myszko:-) Z pewnością w przyszłości zaplanujecie sobie jeden z urlopów tak, aby móc odwiedzić Perłę Pienin 🙂 Historii nie znam całej na pamięć, czasem utkwi w głowie to i owo, najpewniejszym źródłem informacji jest uaktualniony przewodnik i strona Szczawnicy, na którą wchodzę, żeby być na bieżąco. Chociaż – wolałam starą stronę, przed zmianą, bardziej mi pasowała. Na YT oglądałam Szczawnicę nagraną z drona, czyli mogłam się poczuć jak ptak 🙂 Polecam 🙂
Szilka wiedziała, co robi- w otoczniu przyrody zawsze najpiękniej! :))
BBM:-) Wprawdzie Szila to światowa dama, bywała w niejednym lokalu, zwiedziła też kawałek kraju ale zdecydowanie woli przebywać na łonie Matki Natury 🙂
Powinnaś dać tytuł ” Zakochana w Szczawnicy „. Buziaki
Lucia:-) Zakochana jestem bezustannie i na zawsze, a tytuł zawiera i miłość i wspomnienia i różne tematy, właściwie wszystko się tu mieści 🙂
Piekna ta mgla… tak nastrojowo sie robi.
Szkoda, ze raczej nigdy nie zawitam do Szczawnicy, to tak daleko ode mnie.
Lucy:-) Możesz pooglądać na stronie miasta, na YT są filmiki nakręcone z aut, z dronów – co jest najciekawsze, bo do tej pory było poza zasięgiem ludzkich oczu. I jeszcze trochę fotek pokażę 🙂
Tylko dzięki Tobie mogę się tam przenieść <3
Ervi:-) Cieszę się, że przybliżyłam Ci choć trochę urok Perły Pienin 🙂 Zdjęć jeszcze trochę będzie, więc będziesz mogła popatrzeć sobie i pooglądać piękne miejsca. We wcześniejszych notkach też trochę fotek jest, zawsze możesz wrócić i przenieść się w miejscu i czasie 🙂 Buziaki 🙂