Paul O`Grady do tej pory kojarzył mi się z programem „Z miłości do psów”. Widziałam wiele odcinków, które pokazują życie psiaków trafiających do schroniska w Londynie. Warunki są tam wspaniałe, sama królowa Elżbieta odwiedza to miejsce, więc – podejrzewam – finansuje też. Trafiające akurat tutaj psy mają wyjątkowe szczęście, pomijając oczywiście powody dla których tu trafiły, a których lepiej, żeby nie było. Bardzo często psiaki znajdują nowe, kochające rodziny.
Tym razem przełączając kanały zobaczyłam przypadkiem nowy program z udziałem Paula O`Grady. Może nowy tylko dla mnie, nie patrzyłam na datę produkcji. Otóż przez dwa tygodnie przebywał w Indiach, gdzie poznał wspaniałych ludzi opiekujących się zwierzętami, dbającymi o ochronę zagrożonych gatunków, sierotami misiów, słoni, nosorożców (tu się zdziwiłam, braki wiedzy się kłania). Był między innymi w ośrodku SOS dla zwierząt, gdzie pomagał jak każdy zwykły pracownik. Mnie się cieplej na sercu robi, gdy widzę ludzi niosących pomoc bezbronnym zwierzętom, skrzywdzonym przez innych przedstawicieli homo sapiens. Chciałoby się powiedzieć „to nie ludzie”. A że mają postawę wyprostowaną, to i cóż z tego?
Jednym z pacjentów ośrodka był pyton tygrysi, czyli taki, który gdzieś nad Wisłą przebywa. Miał 3 metry długości i ważył 30 kg. Był pokaleczony, trzeba było zrobić opatrunek i kurować gada. Dowiedziałam się, że pyton otoczenie rozpoznaje po zapachu, jego długi, rozdwojony język te zapachy rozpoznaje.
Jest gatunkiem prawie zagrożonym, zajęto się nim w ośrodku z wielką troskliwością, jak zresztą każdym stworzeniem potrzebującym pomocy.
Mimo wszystko dobrze, że takie wielkie węże nie są u nas normalką. Nie lubię niczego, co pełza. Pociągów i tramwajów też się boję, choć to głupie, bo z nich korzystam.
25.07.2018
Do pełzających jednak nie jestem przekonana, kiedy spotykałam zaskrońca lub padalca, omijałam je dużym łukiem, mimo, ze nie są niebezpieczne.
Mam duży szacun dla ludzi, którzy opiekują się takimi zwierzętami, których ja się po prostu obawiam(?), nie lubię(?)…
W ogóle wszystkiego najpiękniejszego dla Ciebie a przede wszystkim
dobrych ludzi na Twojej drodze ! Ściskam mocno, buziaki imieninowe :)))
Magda
ps. węże lubię (nawet bardzo), ale z sześciometrowym pytonem to niekoniecznie chciałabym się spotkać sam na sam.
Aniu, przyjmij ode mnie wprawdzie lekko spóźnione, ale bardzo serdeczne życzenia imieninowe.
Oglądając ludzi w tv zajmujących się takimi wielkimi gadami z prawdziwym powołaniem
myślę, że jednak nie dałabym rady:( Zdecydowanie boję się pełzających.
Jeśli lubisz węże, to jesteś rzadkością;) Może jesteś z roku Węża? Buziaki:)))
A`propos jaszczurek, to w sumie szkoda, że nie jesteśmy z nimi spokrewnieni, może i nam by odrastały, jak im, utracone … hmmmm … ogony ;);););)
Mogę spytać, jakimi jaszczurkami się opiekowałaś?
Ja jako Byk z roku Konia wyczytałam, że mam siłę słonia;) Tylko wyczytałam, nie poczuwam się. Co do dnia – nie wiem, jakoś nie sprawdzałam, muszę poszukać.
Odrastanie – czegoś tam- urwanego na przykład, bardzo by się czasem przydało, to fakt. Ale czasem… może niekoniecznie….
Jaszczurki to gekony. Mały mi wczoraj powiedział, że jedne to lamparcie, a drugie – już zapomniałam, bo nie zapisałam, – orzęskowane czy jakoś tak.
buziak !
<*0;ooooo;~~
Uściski:)))