20. VII. Trudno jest się skupić na pracy nad powieścią, ponieważ cały dzień w tv idzie sprawozdanie z obrad sejmu. Są to tak ważne sprawy, że nie da rady oderwać uwagi, choć wolałabym. W końcu w tej chwili nie mam żadnego wpływu na sytuację, ale nie mogę, „coś” mi każe śledzić bieżące wydarzenia. Dowiedziałam się nowej rzeczy, a mianowicie, że obywatele to chuliganeria. Do zdradzieckiej mordy i kanalii, drugiego sortu i in. już przywykłam, a tu proszę, coś nowego. Aha, a opozycja dostała aż (!) 30 sekund na wypowiedź. Rzeczywiście, po co więcej, zagadać się można na śmierć w tak długim czasie. Zachowanie i odzywki pisowych sztandarowych postaci jak Krystyna P. czy Stanisław P. odwracają uwagę od ważnych spraw obrażając w prostacki sposób swoich rodaków. Rok temu były tłumy ludzi przed sądami. Opozycja powtarzała „nie pozwolimy”. I co? Nic nie może. Naprawdę nic nie ma do powiedzenia, nie ma jej właściwie, nie potrafi się porozumieć nawet w imię celów wyższych. A najgorsze, że nie ma programu, nie mówi co po pisie. Ewentualnie oczywiście, bo przecież pis rządzić chce co najmniej 1000 lat.
Teraz jest poniedziałek 23.VII. Dopiero usiadłam przy Lapciu, nie miałam czasu wcześniej.
Wczoraj przeczytałam kilka opowiadań Lucii Berlin ze zbioru „Instrukcja dla pań sprzątających”, zachęcona recenzją. Zbiór wydany po śmierci autorki, z zachwytem przyjęty przez krytyków i czytelników – jak napisano. Odłożyłam, bo w obecnej chwili teksty były dla mnie zbyt przygnębiające. Mimo szczerych chęci – tylko tyle w temacie.
W ogóle „w czarnych barwach widzę świat” dziś pod każdym względem. Nie tylko politycznym, choć w tym jest podstawowe źródło problemów i stąd się rozprzestrzenia na wszystkie dziedziny życia każdego Szarego Człowieka. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że nawet tych nie chodzących na wybory to dotknie, prędzej czy później. Ale nic więcej nie powiem. Najtrafniej streściła rzecz całą Emma z Poddąbia na swoim blogu w gazetce.
23.07.2018
Może im się nie uda sfałszować wyborów?…
Nawet się nie będą bawić w fałszowanie, już nie muszą… tak im się przynajmniej zdaje…
Tu się kłania przysłowie o indyku – myślał indyk o niedzieli, w sobotę….
Mimo wszystko – serdeczności moc:)))