Czuję się jak w tropikach, wilgotność powietrza musi być wyjątkowo duża jak na nasze warunki, bo mam wrażenie, że woda płynie po mnie i wokół mnie, a jak wciągam powietrze w płuca, to też z wodą. Dopiero narzekałam na suszę, a teraz… Nie, nie narzekam, gderam z przyzwyczajenia, bo wszak wszyscy gderanie mamy w genach. Na przekór gderaniu – zachwycam się i będę się zachwycać świeżą zielenią i pachnącymi iglakami, które chyba z radości, że pada, pachną niezwykle intensywnie:)
Młoda śpi, wytargowała z rodzicami jeden dzień więcej pobytu u nas, co mnie ogromnie cieszy, bo potwierdza fakt, że jej tu dobrze:) Wyjeżdżają rodzinie na wakacje, więc ten ponadplanowy dzień to jej niezaprzeczalna zasługa. Skituś jest równie uszczęśliwiony:) Boki mógłby zrywać ze śmiechu ktoś, kto obserwowałby moje próby przełamania jego biernego oporu przy próbach zrzucenia go z łóżka K. Wreszcie, gdy mi się uda, zamykam pokój, żeby K. spokojnie sobie pospała, a Skitek pędzi na dół, bo mu się przypomina, że ma potrzebę wyjścia na zewnątrz. Cyrk po prostu:)))
Kończę, bo chcę wnusi przygotować coś dobrego zanim wstanie:) Wczoraj były dodatkowo naleśniki, budyń i murzynek:)
Trzymajcie się, kochani, i spokojnego, dobrego dnia:)))
18.07.2018
A radość – jest ogromna, kiedy dzieci są szczęśliwe:)))
Uściski najserdeczniejsze:)))
Macham i ściskam:)))
Ani słowa nie cofam z tego, co napisałam o Tobie. Buzi:)))