Mówiłam już, że zaczęłam słuchać „Sagę o Ludziach Lodu”. To były piękne chwile, zakładałam słuchawki, przenosiłam się do świata baśni, a jednocześnie mogłam wykonywać wszelkie potrzebne czynności w świecie rzeczywistym. Cóż za wstrząs mnie czekał, bowiem saga nagrana została do siedemnastego tomu, zaś wszystkich jest czterdzieści siedem! Co miałam robić, kiedy wciągnęłam się tak bardzo, że rozstać się ze światem Ludzi Lodu tak nagle i niespodziewanie, nie wiedząc co dalej spotkało bohaterów, po prostu nie mogłam! Całą resztę musiałam doczytać, nie ma innej opcji. W związku z tym każdą możliwą chwilę poświęcałam na nurkowanie w ten inny, niesamowity świat. Niczego nie mogłam robić poza absolutnie niezbędnymi czynnościami 😀 Zawsze tak było, zaczętą książkę musiałam skończyć i już! No dobrze, jedną tak, ale trzydzieści?! Trochę to trwało, nawet przy dwóch dziennie 😀
🍀🍀🍀
19.01.2025 Pusta kartka za nic nie chce się zapełnić mądrymi słowami. Zupełnie jakby ręka trzymająca długopis straciła kontakt z mózgiem. Nie może się skoncentrować na kontakcie. Zresztą mózg też się nie może skoncentrować, jest zdezorientowany. W końcu ile rzeczy jednocześnie może rejestrować, swoje lata przecież ma. Babcia D. siada na fotelu, wstaje, idzie do drugiego fotela, siada, wstaje, wraca do pierwszego, siada, wstaje, idzie kilka kroków, zatrzymuje się przy balkonowych drzwiach, patrzy, odwraca się, rozgląda się, podchodzi do trzeciego fotela…
– Stój! Nie siadaj! Nie widzisz kota?! Rany boskie! Przecież zwaliłaby się całym ciężarem na śpiącego Franka!
Patrzy z nienawiścią w oczach. Wraca na pierwszy fotel. Zastawiam rowerkiem stacjonarnym dojście do fotela ze śpiącym kotem. Ona idzie do kuchni w stronę okna. Przechodząc włącza czajnik. Wygląda przez okno. Wraca na fotel. Siada. Wstaje, idzie do kuchni. Zanim zdążyłam zareagować wlała wodę do słoika z kawą…
🍀🍀🍀
Nie mogę się skupić na pisaniu, wiecie czemu. Nawet kiedy wróciłam z krainy Ludzi Lodu. Nie można babci D. spuścić z oka, wyjść do sklepu, z Szilunią też już razem nie chodzimy na spacery… Na dodatek zaczęła wstawać rano i ledwo wrócę przed świtem z porannego wyjścia (po tabletce musi minąć ok. godziny, żeby Szila mogła zjeść śniadanie), a za chwilę już się pojawia… Zniknął więc mój najlepszy czas, nie mogę posiedzieć, pomyśleć, popisać w samotności i spokoju czego mój organizm się domaga… Mam tylko nadzieję, że już wszystkie grzechy do imentu odpracuję, wszystkie karmiczne długi spłacę…
🍀🍀🍀
Oczywiście nie obeszło się bez łazienkowej „przygody” babci D., znów musieliśmy sprzątać całą łazienkę na dodatek z przerażeniem, że sedes zapchany… Rozprostowałam druciany wieszak, MS zrobił z niego hak i przetkał… na szczęście… Pieluchomajtki trzeba przechwytywać, bo chce je prać albo spuścić w sedesie… Takie obs…ne i gów…ne czasy nam nastały… I niech mądrzy powiedzą, żeby zachować spokój i unikać stresów…
🍀🍀🍀
Taki to wpis bez ładu i składu. Nie powiem, że strumień świadomości, co to – to nie 😃 Ważne, że dzień zaczyna się wydłużać, że wiosna coraz bliżej, że trochę znowu poukładałam rzeczy, a części się pozbyłam, że „MŁODYM SIĘ JEST DOPÓTY, DOPÓKI ISTNIEJE COŚ NA CO SIĘ CZEKA” – co wynotowałam z tomu 47 -ego (str.219) Sagi o Ludziach Lodu 😃💗
🍀🍀🍀
Dziękuję, że mimo wszystko nie zapominacie o mnie i zaglądacie do mojego kącika, i dziękuję za wsparcie 💗 Pięknego, dobrego, wesołego, owocnego weekendu i całego tygodnia 💗💗💗
Franuś życzy szczęścia do końca świata i jeden dzień dłużej 💗💗💗
Ciężko Aneczko, lepiej nie będzie, mocno trzymam kciuki abyście mieli dosyć siły, cierpliwości bo to praca tytanów, buziaki ślę.
Uleńko:-) Dzięki za dobre słowo. Wiem, wiem, tak musi być i nie ma na to rady innej niż robić swoje, tylko… Cóż, co nas nie zabije to nas wzmocni… podobno. Buziaki♥️
Trzymaj się Kochana. Jestem z Tobą duchem. Na pewno jest Ci teraz bardzo bardzo ciężko. Mam nadzieję, że jeszcze nastaną dla Ciebie lepsze czasy. A ja wciągam Pasma życia z przyjemnością, choć są momenty trudne i wyciskają łzy z oczu. Przytulam mocno Anusiu ♥️
Super że Ci się udało skonczyc Sage ludzi lodu. Ja teraz czytam Sage Cukiernia pod amorem. Bardzo fajna obyczajówka z tłem historycznym.
Kasiu:-) „Cukiernię…” znam, mam swoją i też się zaczytywałam oczekując niecierpliwie na ciąg dalszy. Dlatego lubię mieć całość zanim zacznę czytać 🙂
Cieszę się ogromnie, że „Pasma życia” dobrze Ci się czyta, potem już nie będzie powodu do łez 🙂
A życie z chorą osobą.. jakie jest, wie kto przeżył coś podobnego. Dobrze, że jest nas dwoje, jeden człowiek nie da rady.
Dziękuję Kasieńko i całuski posyłam ♥️
Aniu, taki czas u naszej babci tez pamiętam, nie wiem, skąd to się bierze, co takiego dzieje się w mózgu…
W tym wszystkim system opieki nad ludźmi starymi jest u nas bardzo kulawy, rodzina nie ma chwili wytchnienia.
Dobrze, że choć chwile z książkami koją twoją dusze, boś ty teraz więźniem we własnym domu!
Trzymam kciuki za Ciebie i męża, oby dany wam był spokój choć w minimalnym wymiarze!
Jotuś:-) Naprawdę czuję się jak więzień. Kiedy spała długo w dzień, miałam swój czas, teraz mam wrażenie, że zostałam okradziona z kilku własnych godzin życia każdego dnia 🙁 Ze swoimi myślami już nie daję rady, nie mogę zapanować nad „pralką” w głowie, zaczęłam brać antydepresant (od dawna nie potrzebowałam), żeby jakoś tę rzeczywistość ogarniać… Cóż, widocznie zasłużyłam, coś kiedyś zrobiłam i odpracowuję… tylko czy w tym życiu zdążę? Chwilami wątpię… Ale ponieważ Byk z roku Konia ma siłę słonia to dam radę 🙂
Buziaki 🙂
Rozumiem i bardzo, bardzo współczuję . Miałam leżącą matkę, troje małych dzieci i starego ojca też do obsługi a przecież nie miałabym odwagi porównać swojego życia do Twojego/Waszego heroizmu zmagania się z agresywnym alzheimerem.
Mocno trzymam kciuki, żebyście wreszcie mogli tak naprawdę odpocząć. Otulam całym ciepłym i puchatym, jaki jeszcze mam!❣️
Matyldo:-) Też lekko nie miałaś. Miałam tylko dwoje dzieci kiedy zdecydowałam się zostać samodzielną mamą, co przeżyłam to moje, ale nie żałuję. Jedyne czego żałuję to tego, że miałam tak mało czasu dla chłopców. Mimo to wyrośli na ludzi i uwielbiam obu 🙂 Kiedy mama była w szpitalu kilka miesięcy jeździłam do niej codziennie, myłam, wiozłam do toalety… Duży nałapał złych ocen, koszmar trwał dopóki nie zmieniłam mu szkoły… Ach, wspomnienia… Nic to, życie to nie bajka, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, na dodatek podobno sami sobie wybieramy lekcje do przerobienia… Skoro tak wybrałam, to przestaję marudzić 🙂 Ciepłe z Puchatym przyjmuję w każdej ilości i odsyłam w dwójnasób zwiększone 🙂 Przytulam 🙂
’Sagę o Ludziach Lodu’ uwielbiam. Czytałam ją trzy razy, pierwszy raz chyba ze 30 lat temu. W tym miejscu polecam Ci Aniu również 'Sagę o Czarnoksiężniku’ i 'Sagę o Królestwie światła’ równie wciągające jak ta pierwsza.
Pozdrawiam i życzę Ci spokoju, dużo cierpliwości, uśmiechu i poczucia humoru.
Amasjo:-) Anetko kochana 🙂 Jak miło, że się odezwałaś 🙂 Dzięki za polecenia kolejnej sagi. Tę pierwszą mam własną, więc nie było problemu z doczytaniem kiedy się skończył audiobook. „Wciągnęłąm” też kiedyś sagę „Cienie z przeszłości” Torill Thorup. Spojrzałam teraz na książkę, żeby Ci podać tytuł i zerknęłam, że bohaterka Inga ma na imię. Chyba podświadomie moja Inga od tamtej wzięła imię, bo zupełnie nie pamiętałam, pewnie sobie przypomnę wszystkie 13 tomów, cóż to jest wobec czterdziestu siedmiu 🙂
Buziaki i podziękowania za dobre słowa 🙂
Dużo się u Ciebie działo i dzieje Anko… Wiem że nie jest łatwo…
Ale przecież po burzy zawsze wychodzi słońce.:-)
A ten czarny Franuś to przecież samo szczęście 🙂
Stokrotka
Stokrotko:-) Czekam na słońce z utęsknieniem. Dzień coraz dłuższy, dziś był piękny brzask przed świtem… Nasze czarnulki sierściulki to prawdziwe szczęścia, i Franuś i Szilusia 🙂
Dziękuję i przytulam Jaguniu 🙂