Rozpoczął się ostatni przedświąteczny tydzień. Następnego już nie liczę, wszystko co potrzeba chcę kupić i zrobić właśnie teraz. Potem tylko niezbędne czynności jak np. upieczenie sernika. Przecież bez sernika nie ma żadnych świąt 😊 Kupiłam już dwa wiaderka mielonego i czekają w lodówce na swoją kolej. Oczywiście nijak się ma smak sernika z takiego gotowego sera do zmielonego własnoręcznie twarogu, ale jak sobie pomyślę o mieleniu to mi się odechciewa. Nie znaczy to, że już nigdy nie zrobię takiego prawdziwego, owszem, zrobię, lecz nie teraz ale kiedyś, w przyszłości. Nigdy nie zapomnę jak pierwszy raz wzięłam się za przygotowanie sernika gotowanego. Przepis dostałam od królowej Marysieńki, ona przygotowywała na różne nasze sąsiedzkie imprezy i był przepyszny. Skoro Marysi jest taki wspaniały to i mnie jakoś wyjść musi – pomyślałam i przystąpiłam do wprowadzania przepisu w życie. Wszystko szło dobrze dopóki nie zaczęłam gotować w garnku, kazała mi mieszać aż zgęstnieje. Pamiętam, że mieszałam, mieszałam i mieszałam, wkurzałam się, wściekałam, a on zgęstnieć nie chciał i powiedziałam sobie, ze nigdy więcej mając ochotę wyrzucić całość przez okno. W końcu stwierdziłam, że jak ostygnie to przecież musi być smaczny ze względu na składniki! Najwyżej będzie półpłynny i co z tego? Zjeść przecież się da! Oczywiście, że się dał, był smaczny i potem robiłam wiele razy. Teraz mi się przypomniało tamto wydarzenie i zaczęłam szukać przepisu, bo przecież o proporcje chodzi, ale nie mogę znaleźć. Znowu przez nadmierną ilość zgromadzonych zapisków i wycinków. Już się pozbyłam większej części, jednak jeszcze muszę sporo wyrzucić. Może Marysia ma swój genialny przepis, muszę spytać, bo chciałabym zrobić jej sernik. W zeszycie mam wpisany sernik babci, sernik Ewy, sernik Zosi, sernik Bożenki, a sernik Marysi wcięło 😢 Też tak macie, że zanotowane przepisy łączą się z imionami osób od których pochodzą? Od razu przychodzi mi na myśl np. pasta cioci Eli (tuńczyk z puszki z białym serem), ogórki cioci Halinki, śledzie babci Frani itd. Natychmiast stają przed oczami osoby z imionami których łączą się wspomnienia. Wielu z nich już nie ma w naszym wymiarze, dzięki kuchennym przepisom wracają na chwilę… Wychodzi na to, że kuchnia staje się łącznikiem pokoleń i wymiarów…
No to się rozgadałam i sernik zapanował nad myślami. Jeśli już ma być o kuchennych sprawach, to wypróbowałam śledzie z ananasem, rodzynkami, smażoną cebulką i przecierem pomidorowym z kanału Gotuj z Karolem na YT. Jeden słoik zjedliśmy, drugi się „przegryza”, znaczy śledzie ze słoika oczywiście 😁 Zdjęć nie robiłam ostatnio żadnych, nie miałam do tego … nie wiem… chęci?… głowy? Nie ma znaczenia, jesteśmy wykończeni oboje i fizycznie i psychicznie. Cóż, dać radę musimy, bo kto jak nie my…
Wczoraj rano był śnieg, szybko stopniał, teraz wieje jakby stado wisielców w lasku się obwiesiło i huśtało… Skojarzenie adekwatne do lektury, a raczej – do słuchanej – sagi Margit Sandemo. Jestem przy końcu czwartego tomu nie zaniedbując koniecznych do wykonania czynności i bardzo mi odpowiada takie niemarnowanie czasu. Czasu – który jak wiadomo – ma nas w głębokim poważaniu i pędzi jak sam chce nie zważając na ludzkie plany i zamiary. Jak Jotka zauważyła, to idealny sposób na umilenie sobie np. prasowania.
Kupiłam dwa maleńkie świerki w świątecznych doniczkach, stoją na ogródkowym stoliku, jeśli przeżyją to na wiosnę przesadzę do większych pojemników i będą sobie tam rosły dopóki będą chciały. Chciałam rano zrobić im fotki, jak również uwiecznić wianek na drzwi jaki zrobiłam, lecz tak wieje, że się nie da. Zrobię kiedy się wiatr uspokoi.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa 🙂 Dobrego tygodnia życzę wszystkim zaglądającym do mojego kącika 🍀
Czyli przygotowania , też gromadzę zakupy ,finiszuje z ciastkami .Sernika na BN nie ma ale jest makowiec .Czas popularne niemiłosiernie, pozdrawiam cieplutko. ⭐️⭐️
Uleńko:-) Rozpiskę zrobiłam co i kiedy mam zrobić. Jednak wczoraj zrezygnowałam z wyjścia do sklepu, wiatr był tak silny, deszcz zacinał bezustannie i się poddałam. Dziś wcale nie jest lepiej, brrr… Chyba się muszę przemóc i ruszyć do boju z wiatrem 🙂 Buziaki 🙂
Co dokładnie od Margit Sandemo słuchasz?
Ja się przerzuciłam na podkasty, i youtube, słucham na spacerach z Mirką, ale też przy orasowaniu, gotowaniu, sprzątaniu. Aktualnie psychologia na topie.
Mam takie przepisy, jak Zebra kuzynki Kazi, która zmarła w wieku 50 lat… była rok starsza ode mnie. Śledzie od Sigrid. Ciasto niedrożdżowe od Ewy.
Wiele przepisów jest oryginalnie przez te osoby spisane, i mam je wklejone do mojego kuchennego zeszytu. Pamiątka niesamowita.
Po teściowej i jej matce też są takie zeszyty, wspaniale stare przepisy. Do tego śliczna kaligrafia Lilli. Ona malowała, nie pisała.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze miłego Adwentu życzę ❄️
Lucy:-) „Sagę o Ludziach Lodu” znalazłam na YT na kanale Nocny Wilk i słucham podczas robienia czegokolwiek w domu, co nie wymaga zbytniej uwagi.
Telewizji od dawna nie mamy, zrezygnowaliśmy po utarczkach z Polsatem, zostaliśmy przy YT, tu można znaleźć absolutnie wszystko co się chce, rozmowy z tv – wprawdzie z drobnym opóźnieniem – ale w całości, bez potrzeby przeskakiwania na inne stacje (np. z tvp1 na info). Filmy najprzeróżniejsze (ostatnio wzruszyłam się oglądając „Wczorajsze dzieci”), choć w sumie filmy bardziej ogląda MS, wieczorem usypiam na stojąco za to wstaję wcześnie rano. Musimy się wymieniać, żeby babcia D. nie nabroiła zbytnio. Płytę grzewczą można zablokować jak przed dzieckiem, czajnik chowamy, żeby nie stał na wierzchu, bo włącza i sobie idzie (pusty też potrafi włączyć) itd….
Takie przepisy to naprawdę niesamowita pamiątka. Mam kartkę, na której ołówkiem (!) pisałam co babcia robi, siedziałam w kuchni w Tenczynku przy stole, na którym babcia zagniatała ciasto na stolnicy. Dzięki kartce mam w oczach tamten moment 🙂
Serdeczności Lucy dla Ciebie i męża (i mnóstwo głaskanek dla Mirki), samych dobrych chwil 🙂 🙂 🙂
Aniu, u mnie w zeszycie także biszkopt Ani, pasztet Lidki, piegus mamy itd.
Ja dopiero myślę, bo wychodzę z przeziębienia.
Jotuś:-) Czyli najbardziej Ci zdrowie w tej chwili potrzebne, więc Ciepłe z Puchatym posyłam 🙂 I siły Ci trzeba, żeby w święta z wnusiem poszaleć 🙂
Szukamy obie z Marysią przepisu na jej sernik i jeszcze nie znalazłyśmy, spróbujemy z pamięci. To znaczy z Marysi pamięci, bo ja pamiętam tylko stanie przy garnku i mieszanie 🙂 Buziaki!
Sernik musi być 🙂 Robię zawsze z 'normalnego’ sera, niezbyt gładkiego, bo nie przepadam za takim z masą jak krem, i z orzechami, rodzynkami i skórką pomarańczową; mój wnuczek je wydłubuje, czyli robi to, co kiedyś ja, a teraz bakalie w serniku uwielbiam, co ten czas z człowiekiem robi… Pozdrawiam przedświątecznie
Ikroopko:-) To mamy tak samo w kwestii sernika, uwielbiam najbardziej na świecie. Właściwie mogłabym pożreć samą masę przed upieczeniem 🙂 Zamiast rodzynek dodaję żurawinę suszoną, mam pewność, że nie upilnuję babci D., ani nikt jej nie upilnuje przed dawaniem psom … Popatrz, często wciąż mówimy w liczbie mnogiej, choć tylko Szilunia została… do Franka nieraz wołam Skituś… Wiatr jest okropny, na Skitusiowym drzewku dzwoneczki dzwonią…
Calineczka też wydłubuje rodzynki, nie lubi, zresztą wciąż lubi tylko makaron 🙂
Serdeczności posyłam!
Aniu! U mnie w lodówce dojrzewa piernik, który tradycyjnie robię prawie co rok. Aktualnie zrobiłam go z połowy przepisu z „W staropolskiej kuchni”, ponieważ w ubiegłym roku jedliśmy go za długo ( jak wiesz rodzina mało liczna). Sernik też zrobię z dodatkiem pulpy dyniowej, bo mam całą zamrażarkę pokrojonej dyni olbrzymiej, która znowu w tym roku obrodziła. Poza tym szykuje się na manufakturę karpiową – jak zwykle karp smażony na całe święta…innego mięsiwa nie potrzebujemy. Udanych wypieków i do zobaczenia
Tereniu:-) Ja dobrze pamiętam jaki pyszny serowiec piekła Twoja mama, jaki zapach był w kuchni Twojej babci Władzi 🙂 Od razu zobaczyłam scenę jak w niedzielę w Tenczynku przyszłyśmy z mamą, a ty miałaś w pudełku nowy zestaw, coś w rodzaju „mała fryzjerka” i się tym bawiłyśmy… Jakimi drogami chodzą nasze wspomnienia… Dobrze, że w ogóle chodzą ;), bo u babci D. nic nie chodzi, tylko ona sama po nocy 🙁
Z ryb to polędwiczki z dorsza kupiłam, w życiu żadnego karpia nie tknę. Piernika nie robię, za to makowczyki z ciasta francuskiego jak najbardziej. Gdyby Calineczka przed świętami przyjechała, to z nią bym jakieś pierniczki piekła (jak w zeszłym roku), ale jeśli nie to sobie głowy zawracać nie będę.
Uściski dla Was i oczywiście głaskanki dla Berylka 🙂
Sił do przedświątecznych aktywności oraz dobrych chwil z bliskimi na Święta Aniu życzę
Pozdrawiam ciepło Ewa
Ewik:-) Dziękuję bardzo i odwzajemniam życzenia, wszystkiego miłego, dobrego, szczęśliwego ♥️♥️♥️
Kiedyś piekłam różne ciasta, najprostsze zresztą. Teraz już nie piekę. Kupię kawałek, ze dwa opakowania ciastek- i starczy!
Wszystkiego dobrego na Święta!Zdrowia i spokoju!
Matyldo:-) Cudów to i ja już nie robię. Jedynie coś vege dla Małego chcę wymyślić. Ale sernik musi być, bez tego nie ma świąt!
Kochana Matyldo, najlepsze zyczenia♥️♥️♥️
U mnie biszkopt z makiem musi byc. Tylko nie wiem czy dam radę go zrobic bo choroby nie chcą mnie opuścić…
Stokrotka
Stokrotko:-) Kochana moja, niech choróbska dadzą Ci spokój i pójdą precz!
Z makiem to tylko makowczyki z ciasta francuskiego robię, bo szybko. Choć makowce takie prawdziwe uwielbiam, szczególnie takie jak mama i babcia piekły. Ja nie potrafię:(
Jaguniu, zdrowia Ci życzę i kciuki za to trzymam. Przytulam ♥️
Mam gdzieś zapisane takie przepisy z imieniem, ale nie od rodziny czy znajomych, tylko – z gazet czy książek 🙂 Takie nazwy już tam były 🙂
W życiu sernika nie piekłam i nie wiem, czy kiedyś spróbuję. Aktualnie mam na stanie i sernik i piernik i makowiec, bo akurat byłam w poniedziałek w pracy, gdy przyszła jedna pani, która z nami współpracuje i na każde Boże Narodzenie przynosi bardzo wypasione prezenty – mnie też się dostało, bo nie wiedziała, że już nie pracuję i przyniosła osobny pakunek 🙂
Małgosiu:-) Wyraźnie miałaś szczęście 🙂 Zgodnie z wróżbami powinnaś je mieć przez cały rok 🙂 I bardzo dobrze, bo Ci się po prostu należy ♥️⭐
Ja sernika nigdy nie robiłam, najwyżej pomagałam babci czy mamie przy mieszaniu w makutrze Serdecznie Cię pozdrawiam i oczywiście czekam na Babie lato