„Babie lato i kropla deszczu” – 23

    W Nowy Rok Inga uwielbiała oglądać Koncert Noworoczny z Wiednia transmitowany w samo południe. Postanowiła, że nic i nikt jej nie odbierze przyjemności słuchania muzyki i podziwiania cudownej sali, dekoracji z przepięknych kwiatów co rok innej, równie pięknej. W tegorocznej przeważały kolory jasne: kremowy, delikatny róż, złoty.

– Co one takie mdłe, te kwiaty? – spytał Feliks. – W zeszłym roku były ładniejsze.

Pomyślała, że coś jest na rzeczy, skoro nawet facet to zauważył. Faktycznie, barwa kwiatów była mało wyrazista, zlewała się ze złoceniami dominującymi w sali. Ale i tak było pięknie. Sączyła sylwestrowego szampana i napawała się pokazywanym pięknem. Było na co patrzeć: na wystrój sali, przecudne kryształowe żyrandole zwisające ze zdobionego sufitu, elegancko ubranych członków orkiestry sprawiających wrażenie, że się dobrze bawią, że granie sprawia im przyjemność. Pojawiał się też na ekranie balet wiedeński prezentujący swą sztukę w zabytkowych wnętrzach.

– Mają szczęście – powiedział Feliks. – Mają szczęście, że te zabytkowe obiekty się zachowały, walec frontowy ich nie zrównał z ziemią, jak naszą Warszawę na przykład. Pomyśl, oni Hitlera nie czczą, a durni idioci u nas urządzają urodziny tego mordercy, jakby nie wiedzieli co on zrobił w Polsce. Mógłbym zrozumieć potomków SS-manów, że czczą swoich przodków, ale u nas? Nie ma takiego drugiego durnego narodu jak nasz. Oni swoim nie zabierali emerytur, choć w wojnie brali udział. Uznali, że ludzie żyli w takim czasie, bo się wtedy urodzili, nie mieli na to wpływu i nie mieli innego wyjścia. A u nas co? Zabrali tym, co w czasie pokoju pracowali dla kraju, łby nadstawiali na ulicy i teraz jest tak, że bandzior się śmieje z policjanta, bo on ma wszystko, a policjant, który go zamknął, nie ma nic, ma zdychać…

– Kotuś, uspokój się. Jest Nowy Rok, może się jakoś ułoży. Popatrz jakie piękne są zamki nad Dunajem…

– Co ty mi pokazujesz, żeby mnie jeszcze większa cholera wzięła? Myślałem, że na emeryturze będziemy sobie zwiedzać te piękne zamki, a my tylko kamień do szyi i do Wisły!

– Będą wybory, może ludzie już zmądrzeli, przynajmniej część i coś się zmieni…. Patrz, jak pięknie tańczą ci młodzi tancerze…o, ona wygląda jakby miała domieszkę krwi azjatyckiej, jaka piękna dziewczyna! A tamta do nowej księżnej Sussex podobna… Może zjemy po kawałku serniczka? Mamo, zjesz?

Podała, podczas krojenia złamała dwie łopatki do ciasta. Nie wiadomo jak to się mogło stać, przecież serniczek miękki, delikatny, rozpływający się w ustach. Może to nadmiar złej energii?

– Przystojny ten dyrygent, prawda? Taki męski typ, mógłby grać Jamesa Bonda…    Próbowała zagadać sytuację, niepokój, czarną rozpacz, w którą zaczynała wpadać coraz bardziej.  Jak ludzie mogli żyć podczas wojny będąc w stanie bezustannego zagrożenia? Ja nie potrafię, myślała rozdygotana wewnętrznie. Boję się tego roku…

cdn.

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Babie lato i kropla deszczu, Powieści. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Babie lato i kropla deszczu” – 23

  1. jotka pisze:

    Koncerty noworoczne z Wiednia tez lubiłam oglądać, to taka namiastka wielkiego balu, o jakim chyba każda kobieta marzy:-)

    • anka pisze:

      Jotuś:-) Walc na sali balowej w pięknej sukni, z partnerem potrafiący tańczyć… takie marzenie na następne wcielenie, teraz mi się w głowie kręci 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *