Chciałabym się na początku szczególnie zwrócić do Kobiety Zniewolonej https://kobieta-zniewolona.blogspot.com/
Kobieto moja kochana Zniewolona, powiedziałaś, że sprawa energii Cię zainteresowała, dziennika wdzięczności itp. Przyszło mi na myśl, że przede wszystkim możesz zmienić Zniewoloną na np. Wyzwoloną albo Zadowoloną, albo Uszczęśliwioną, albo Zmienioną, albo nie wiem jaką, lecz poprawiającą energię wokół Ciebie. Przez „dziesiąt” lat po różnych przejściach życiowych pracuję nad swoimi myślami. Zaczęłam kiedy jeszcze nie było mądrych książek, pojawiły się dopiero później. Myślałam, analizowałam, przeżywałam, wpadałam w dołki, w otchłanie rozpaczy, wygrzebywałam się z nich z trudem i tak ciągle. Wreszcie dostrzegłam pewną prawidłowość w powtarzających się zdarzeniach. Nazwałam to teorią „powracającej fali”, doszłam do wniosku, że jakie myśli z siebie „wyrzucam” to one takie same sytuacje tworzą. Zaczęłam kojarzyć różne „przytrafki” pojawiające się w moim życiu i nabrałam pewności, że co z siebie emanuję to do mnie powraca. Potem czytałam o tym w różnych książkach (kiedy się już pojawiły) i okazało się, że sama wpadłam na to, o czym mądrzy ludzie mówili i pisali. Pomyślałam, że zacytuję tu słowa Doroty Pachnik ( „ Jesteś tym czym wibrujesz. Wszystko jest wibracją” w: Nieznany Świat 5/2024), bo dokładnie mówią o tym, co mam na myśli.
„Czy zastanawiali się Państwo nad wpływem myśli na ciało fizyczne, a poprzez nie na kompatybilność lub dysonans ze światem zewnętrznym?
Nasz sposób myślenia jest zdeterminowany przez doświadczenia, które tworzą emocje. Te zaś generują konkretne zachowania i procesy biochemiczne. W ten sposób znowu wracamy do ciała, które odpowiada na nie zdrowiem lub chorobą. Powiem więcej – to w jaki sposób żyjemy na poziome fizycznym, emocji i duszy – determinuje sytuacje i pojawianie się określonych ludzi. Według zasady podobne przyciąga podobne. Patrząc w ten sposób na siebie, najbliższe otoczenie oraz zdarzenia, które nas dotykają, mamy odpowiedź na pytanie o nasze wibracje. Jest to konkretny znak, jaką Istotą jesteś.
Często uważamy, że skoro nie jemy mięsa, chodzimy na jogę, medytujemy, to jesteśmy osobami duchowymi. Czy na pewno? Gdyby tak rzeczywiście było, nie byłoby tylu podziałów, złości, agresji i wojen. Wszak sytuacje, których chce doświadczyć dusza – czyli MY – są zazwyczaj trudne i traumatyczne. Cała zabawa polega na tym, żeby je zaakceptować. Skoro wybrałam traumatyczne doświadczenie to musi być i sprawca tychże. Dlaczego tkwimy w przeszłości rozpamiętując zdarzenia, a nie emocje, które się wytworzyły?
Obarczamy innych odpowiedzialnością za to, co nam zrobili. Żywimy wobec nich złość, wściekłość, lęk, a tak naprawdę – kaleczymy siebie. Potrafimy wiele lat żyć w ciężkich i negatywnych emocjach. A wystarczyłoby z poziomu samoświadomości powiedzieć – Dobrze, już wiem, czym to jest. Akceptuję to co mnie spotkało. Od teraz wybieram nowe, radosne i szczęśliwe sytuacje. To oczywiście nie oznacza, że życie od razu stanie się pasmem sukcesów i szczęścia. Dusza przychodzi tu, aby się doskonalić, więc z definicji wybiera też trudne zdarzenia. Co nie jest jednoznaczne z tym, że chce w nich tkwić latami. Pragnie się bawić. Wszak jest boska. To oznacza miłość i akceptację.
Jest takie powiedzenia: Chcesz zmienić świat, zmień siebie. Świat zawsze poda Ci to, co kreujesz.”
To tak w skrócie. Szczególnie ostatnie słowa można sobie postawić przed oczyma, żeby pamiętać o kasowaniu w głowie złych myśli, które nam spokoju nie dają.
🍀🍀🍀
Teraz będzie o murzynku. Jotka http://paniodbiblioteki.blogspot.com/ sobie przypomniała o murzynku czytając, że Inga go upiekła (odcinek 21). Poprosiłam o przepis, żeby porównać z moim, który dostałam od cioci Halinki i okazało się, że to ten sam, identyczny 😃 pod względem ilości i jakości składników.
Przepis Jotki
„2 szklanki cukru
2 łyżki kakao
1/2 szkl. ciepłej wody
1 kostka tłuszczu
4 jajka
2 łyżeczki proszku do piecz.
2 szkl. mąki
Rozpuścić cukier, kakao, wodę i tłuszcz w garnku na ogniu. Z całości odlać pół szklanki na polewę.
Do ostudzonej masy dodać resztę składników oraz bakalie,
piec ok.40 min, polać polewą, można posypać wiórkami kokosowymi. Bez bakalii, ale z przyprawą do piernika udaje piernik:-) ”
Przepis na murzynka cioci Halinki
1/kostka tłuszczu (masło używam), 2 szkl. cukru, ½ szkl wody, kakao – zagotować, odlać trochę
2/ 2 szkl. mąki przesiać + 2 łyżeczki proszku
3/ masa kakaowa + 4 jajka – zmiksować , połączyć
4/ piec 180 st./ 40 – 50 min. , włożyć do nagrzanego piekarnika
Jednym słowem – murzynek wychodzi wspaniały, a Calineczka po swojemu udekorowała go kremem waniliowym, przecież to był urodzinowy prezent dla taty 😃
W ogródku juka wystrzeliła w górę uwolniona po kilku latach od „zasieków” bluszczowych.
🍀🍀🍀🍀🍀 🍀🍀🍀 🍀🍀🍀🍀🍀 🍀🍀🍀 🍀🍀🍀🍀🍀 🍀🍀🍀
Z ostatniej chwili 😃
Po głosowaniu posiedzieliśmy z Szilunią w Parku Piaseczyńskim, wieczorem oczekiwaliśmy z nadzieją na wyniki 🙂
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa, życzę dobrego tygodnia i niech MOC będzie ze wszystkimi przyzwoitymi ludźmi każdego dnia!!!
Hej , spokojna niedziela wyborcza. A dziś już nie będzie tak spokojnie.
Krysiu:-) Spokojnie to już chyba było, teraz w całym świecie niepokoje… Obyśmy to przetrwali. Uściski 🙂
A u nas to ciasto nazywa się Tort ambasadora, dodaję się głównie kokos.Pozdrawiam cieplutko, piękne to przesłanie ale nie zawsze umysł chce tak pracować.❤️❤️❤️
Tak , moja mama tez nazywała to ciasto ambasador:-)
Jotuś:-) Nazwę „ambasador” kojarzę, ale nie z murzynkiem tylko z jakimś nasączonym alkoholem ciastem, przełożonym kremem.
Uleńko:-) Z kokosem jeszcze nie piekłam, muszę spróbować.
Nasze ego nie chce współpracować, bo jest leniwe. Mimo to trzeba próbować dla własnego lepszego życia i przesłanie sobie czytać co trochę, albo inne afirmacje poprawiające nastrój. Przytulam 🙂
Dziękuję Aniu. Myślałam, żeby zmienić się w wyzwoloną. Ale jeszcze troszeczkę mi brakuje. Jestem w terapii trzeci rok i robię wreszcie postępy. Niedługo naprawdę niedługo mam plan podpisywać się ja-wolna. Serdeczności.
KZ Kochana:-) Zacznij już teraz, a co Ci szkodzi? Życie jest zbyt krótkie, żeby wszystko odkładać na później. Ja sobie to już uświadomiłam… co nie znaczy, że nie marnuję czasu… ale się staram 😉 Przytulam 🙂
Aniu, masz całkowitą racje, sama przekonałam się, że nie problemy sa najgorsze, ale nasze nastawienie do nich i do innych ludzi!
Jotuś:-) Dokładnie tak jak mówisz, nastawienie ma znaczenie. Oczekiwanie najgorszego (od dziecka tak miałam) niszczy dosłownie, odbiera energię, chęci i siły do życia, a jest bez sensu. Ale takie kiedyś było wychowanie, uczenie, że „lepiej być przygotowanym na najgorsze i ewentualnie się mile rozczarować”. Teraz wiem, że jest odwrotnie i „przeramowuję” złe myśli – jeśli się na nich złapię – na dobre. Już mi to zupełnie dobrze wychodzi 🙂 Polecam !
Życzę Zniewolonej wszystkiego dobrego i trzymam za nią kciuki. Kiedyś musi to dobre przyjść, prawda Aniu? Murzynka uwielbiam. Oba przepisy bomba. Mądrze Aniu prawisz.
Pozdrawiam serdecznie z Krakowa
Kasiu:-) Pewnie, że dobre musi przyjść, szczególnie jeśli się pracuje nad jego przyciąganiem. Nie wiem czy mądrze, ale chętnie się dzielę jeśli sprawdziłam, że coś działa i pomaga 🙂 Buziaki Kasiu 🙂
Pozdrów Kraków, miasto moich przodków. W sumie moje też, bo mam je w głębi duszy…
Kobiecie Zniewolonej proponuję popracować nad poczuciem własnej wartości, bo to chyba źródło wszelkich niepowodzeń. Dobrego tygodnia dla Gospodyni i wszystkich odwiedzających. 🙂
Matyldo:-) Dziękuję w imieniu swoim i wszystkich Gości 🙂
Mam wrażenie, że dawniej dziewczynki były tak wychowywane, że poczucia własnej wartości muszą w późniejszym wieku szukać. Pamiętam porzekadło – „stój w kącie to znajdą cię”… Chłopakom wszystko było wolno, a nam nie wypadało…
Buziaczki 🙂