Tak sobie myślę…

Tak sobie myślę, że emerytura to dla mnie okres dojrzewania. Czyżbym była ograniczona i niedorozwinięta przez całe moje długie życie? 😊 Niedorozwinięta tak do końca może nie, ale ograniczona  jak najbardziej – obowiązkami, finansami, pracą, przełożonymi, sytuacją rodzinną itp., itd. W sumie nie żałuję niczego poza tym, że nie zrobiłam prawa jazdy 😊 a najbardziej tego, że nie poświęciłam dzieciom więcej czasu, że nie dałam rady w tej materii, oraz tego, że nie byłam mądrą matką tylko kochającą. I żal tego, że mądrość przychodzi z czasem a nie wtedy, kiedy przydałaby się najbardziej…

Teraz staram się zajmować tylko tym co do mnie należy. Jednak trudno się oderwać od spraw dziejących się „w naszej umiłowanej, udręczonej Ojczyźnie” – mówiąc słowami pana Zagłoby. Wciągnęłam się w słuchanie posiedzenia komisji do spraw wyborów kopertowych, jak już zaczęłam to słuchałam i patrzyłam – „nie chcem ale muszem”. Przypomniało mi się co wtedy przeżywaliśmy, co się działo, czego się baliśmy, jakie obrazy oglądaliśmy codziennie… Zmarnowałam w sumie cały dzień. Ale – czy na pewno zmarnowałam? Co miałam zrobić – zrobiłam. Pranie włączyłam, no właśnie, uruchomiłam nową pralkę, bo stara niestety naprawić się nie dała i trzeba było nabyć nowy sprzęt. Odłożyłam chwilowo dalsze przeglądanie i porządkowanie księgozbioru, MS musi zerknąć na odłożone książki czy chce je zatrzymać czy może „puścić je między ludzi”, może komuś się przydadzą. Mam mnóstwo odziedziczonych po tacie, trudno trzymać je jedynie ze względów sentymentalnych, nie moja bajka, niektóre mogą jedynie zainteresować MS. Tak więc część mózgu zajmowała się sprawami codziennymi, część słuchała komisji… Ręce opadają to jak nimi się posługiwać przenosząc książki 😟

Zaczęłam prezentować w odcinkach „Babie lato i kroplę deszczu” . Czuję się w obowiązku wytłumaczyć, że pisałam i skończyłam jeszcze przed covidem, czyli jednocześnie przed 24 lutego 2022, zatem przez inwazją putina na Ukrainę. Tak się złożyło, że temat (między innymi) poruszony w powieści –  wynikający z doświadczenia mojego rodu – stał się nagle aktualny w zupełnie innym wymiarze. Takie właśnie miałam odczucia –  śledząc wówczas  początek wojny, że pewne (karmiczne) rachunki zostały wyrównane, że od momentu kiedy rodacy tak  tłumnie i ofiarnie pomagali ludziom uciekającym przed spadającymi bombami, przed okrutną, potworną wojną, powinny być zupełnie inne, nowe relacje między naszymi narodami. Tak byłoby gdyby się nie włączali politycy… Zawsze jest tak, że zwykli ludzie, tysiące, setki tysięcy giną przez chore ambicje psychopatycznych władców. Właśnie dotarła wiadomość o zamordowaniu Nawalnego. Od razu przychodzi na myśl bezczelność, taka nieludzka podłość tych dwóch naszych przestępców nazywanych „więźniami politycznymi” przez prezespana i jego zwolenników. Czy są jakieś tego granice? Pytanie retoryczne 😟🙁

Kiedy skończyłam tę powieść – odleżała swoje jak zawsze u mnie bywa. Jednak pomyślałam, że czas nieubłaganie pędzi do przodu i nie ma sensu niczego odkładać na później, bo z tym „później” różnie może być. Dlatego zdecydowałam się na „puszczanie” w odcinkach. Nie mam ochoty z nikim dyskutować, nikomu tłumaczyć dlaczego tak napisałam a nie inaczej, nie będę niczego zmieniać, bo to moje i niczego nie muszę, minął czas gdy musiałam się podporządkować czyjemuś „widzimisię”. Takie jest moje widzenie świata i koniec kropka. W moim wieku mam prawo mieć swoje zdanie i się go trzymać. Nie muszę za niczym gonić, nie jest mi potrzebny poklask tłumów (hihi), w tłumie to już byłam i nie zamierzam wracać 😊 Nie wiadomo ile zostało czasu na tej niebieskiej kulce (jak mawia Mediteusz na YT) i pora zająć się sobą i swoimi sprawami (poza – oczywiście – obowiązkami codziennymi), pomyśleć o własnych potrzebach, nie pozwolić sobą manipulować. Pewnie z pierwszym rokiem numerologicznym (w takim jestem)  przemyślenia przyszły, więc  widocznie trzeba je wziąć pod uwagę. Wprawdzie z planowaniem zawsze miałam kłopot, sama siebie sabotowałam i – owszem – robiłam co trzeba, lecz z zupełnie odwrotnej strony niż pierwotnie zamierzałam 🙂 Patrzę na karteczkę z napisem „Chcesz spełnić marzenia? Nie fantazjuj lecz planuj”  i przyznaję rację temu stwierdzeniu. Tylko… jak się do tego zabrać i dotrzymać?  To dopiero jest wyzwanie.

Trochę ubarwić wpis trzeba, dorzucić koloru.

… pierniczki dekorowane przez Calineczkę 🙂 …

… nasze niedzielne śniadanie …

Na półmisku środek zajmuje tuńczyk z puszki, otacza go groszek konserwowy, następnie jajka na twardo z odrobiną majonezu i ogórkami konserwowymi , wszystko posypane jest czerwoną papryką pokrojoną w (prawie) kostkę i szczypiorkiem.  Lubimy ten zestaw i czasem sobie taką przyjemność sprawiamy (jak mi się przypomni) 😃

Jeśli chodzi o słodkości to wciąż było drożdżowe na pierwszym miejscu, tym bardziej, że Wera (kiedy się u nas uczyła przez kilka dni) stwierdziła, że bardzo lubi to konkretne ciasto, jest naprawdę najsmaczniejsze ze wszystkich.  Pora jednak coś innego wypróbować, poszperam więc znowu w przepisach i jeśli na coś wpadnę to się pochwalę i podzielę.

Dziękuję za odwiedziny oraz pozostawione słowa, pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałego tygodnia 💗🍀🌞🌞🌞

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Kuchennie i smacznie, Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

22 odpowiedzi na Tak sobie myślę…

  1. Urszula97 pisze:

    Tak, ten rozum a tamte lata ale to se ne wrati.Calineczka robi babci konkurencję.Ciasta rzadko rzadko piekę, głównie drozdzowe i babki ale część mroże bo nie ma komu jeść.Jestes fajna babka i tyle a życie jest jakie jest i czasami nie mamy na nie wpływu.Buziaki.

    • anka pisze:

      Uleńko:-) Ano se ne vrati, a szkoda… Chociaż, może nie szkoda, tak wyszło a gdyby było inaczej nie byłabym sobą. Tak właśnie z Magdą dziś o tym rozmawiałyśmy.
      Ciastek też nie piekę, chyba, że Calineczka sobie zażyczy. Dla tej szkrabusi zrobię wszystko co zechce 🙂
      Dziękuję Uleńko. Pozdrawiam najserdeczniej 🙂

  2. jotka pisze:

    Aniu, bardzo mi bliskie i mądre refleksje.
    Wszystko się zmienia w zawrotnym tempie, ale to co napisałaś w danej chwili jest prawdziwe, literatura to nie czasopismo, by nadążało, tu refleksje i emocje są najważniejsze.
    Na emeryturze tez czas szybo leci i na wszystko czasem czasu lub sił brak, a przyjemności są równie ważne, co obowiązki.
    Jutro jadę do wnuka, więc nacieszę się na zapas, bo był u nas za krótko…

    • anka pisze:

      Jotuś:-) Spędzisz wspaniałe chwile z wnusiem. Myślę, że takie chwile są najważniejsze i najcenniejsze dla nas i dla dziecka też. Budują się wspomnienia na całe życie. Mówię to myśląc o mojej babci, którą wspominam każdego dnia, jakby była obok mnie 🙂
      Asiu, dziękuję Ci bardzo 🙂 🙂 🙂

  3. Aneta W. pisze:

    Pozdrawiam serdecznie Aniu
    A.

    • anka pisze:

      Anetko:-) Czy uwierzysz, że dzisiaj o Tobie myślałam? Tak się cieszę, że się odezwałaś 🙂 Serdeczności cały wagon wysyłam 🙂

      • Uwierzę Zaglądam do Ciebie regularnie i wiem na bieżąco co u Ciebie słychać ale dzisiaj 'coś’ kazało mi napisać komentarz
        Jakiś czas temu napisałam do Ciebie maila ale nie wiem czy doszedł.
        Dziękuję Aniu, tulam i buziam mocno

        • anka pisze:

          Anetko, patrzyłam i mam tylko zdjęcia, śliczne wspomnienia z jednego z najważniejszych dni w życiu. Pamiętam, że też o kotusi pisałaś, ale nie mogę znaleźć. Powiedz, wrócisz do pisania czy jeszcze na razie nie masz chęci?
          Buziaki 🙂

  4. Lucia pisze:

    I chyba na tym polega mądrość późniejszych lat. Że akceptujemy przeszłość z całym bagażem. A jednocześnie żyjemy codziennością. I tak trzymaj Aniu. Buziaki

  5. Stokrotka pisze:

    Anko… pojecia nie masz jak bliskie jest mi to co napisalas…
    Pamietasz ze spotkanie w Lazienkach ciagle jest przed nami? Moze tej wiosny sie uda????
    Przytulam najserdeczniej.
    Stokrotka

    • anka pisze:

      Stokrotko:-) Dziękuję kochana. Pamiętam i myślę o spotkaniu, może tym razem żaden „diabelec” planów nie pokrzyżuje.
      Przytulam mocno 🙂

  6. BBM pisze:

    Gdyby młodość umiała, gdyby starość mogła… chyba jakoś tak się mówiło. Niczego z lat młodości nie da się naprawić- a trochę byłoby do naprawienia…;(

    • anka pisze:

      Matyldo:-) Tak, tak, już staropolski poeta pisał – „By rozum był przy młodości…” (to chyba Kochanowskiego pieśń). Gdyby naprawiać przeszłość to teraźniejszość byłaby inna, ale czy lepsza? Ta w sensie osobistym, nie ogólnym. Kto to może wiedzieć… Buziaki 🙂

  7. Ewa pisze:

    Aniu, niczego nie żałuj. Ciesz się czasem, który ci pozostał i sprawiaj sobie same przyjemności. Ja byłam kiepską matką, wredną córką, okropną żoną… a teraz jestem świetną matką i kocham zwierzęta 🙂
    I proszę mi nie pokazywać takich sałatek wieczorową porą, bo ja się ODCHUDZAM!
    Całuski

    • anka pisze:

      Ewuś:-) Najważniejsze kim jesteś teraz, widać taka była Twoja droga 🙂
      Z czego Ty się odchudzasz dziecko drogie? Poza tym jajka nie tuczą, ani tuńczyk, ani groszek 🙂 Tuczą mleczne kanapki (te dla dzieci kinderki), które mnie uzależniły od siebie a ja im na to pozwoliłam. Zabroniłam MS kupować więcej! Nie mogę im się oprzeć kiedy są w lodówce! 🙁
      Buziaki!

  8. Krystyna 78 pisze:

    Witam Aniu , miło czytać twoje rozmyślanoa, przemyślenia. Tak na emeryturze mamy dużo czasu.

    • anka pisze:

      Krysiu:-) Różnie z tym czasem bywa, dla mnie pędzi i wciąż mi go za mało w stosunku do potrzeb 🙁 Natomiast myśli mogą swobodnie bujać, nie są ograniczone pracowymi tematami i to jest wspaniałe 🙂
      Uściski!

  9. Jacek pisze:

    Nie ma chyba człowieka, który nie żałowałby, że czegoś tam w życiu nie zrobił. Nie trzeba się tym przejmować i starać się zrobić jak najwięcej w przyszłości. A prawo jazdy możesz przecież jeszcze zrobić!

    Od samego widoku tej sałatki przybyło mi pewnie ze 2 kilogramy! Uwielbiam prostą sałatkę z tuńczyka (pomieszany tuńczyk, majonez i pokrajany drobno seler) lub jajka z majonezem i musztardą. Słodkości też lubię, ale unikam, bo też staram się zrzucić wagę.

    • anka pisze:

      Jacku:-) Prawo jazdy zrobię w następnym wcieleniu tak szybko jak tylko się uda 🙂 🙂 🙂 W tym już przechlapane, trzeba się skupiać na tym, co jeszcze możliwe.
      Jedzonko wcale nie jest tuczące! Ani jajka nie tuczą, ani groszek, ani tuńczyk 😉 Można sobie pozwolić na coś dobrego, wręcz to konieczne dla dobrego samopoczucia.
      Pozdrawiam 🙂

  10. Jacek pisze:

    Prawem jazdy nie przejmuj się-już niebawem (tzn. w tym wcieleniu) będą dostępne samochody autonomiczne, rola kierowcy będzie właściwie niepotrzebna, a tym samym i prawa jazdy nie trzeba będzie posiadać.

    Nota bene, ja zawsze chciałem zrobić licencje na samolot i przynajmniej raz w życiu odbyć samotnie lot. Ale stwierdziłem, że jest to za dużo nauki i pieniędzy i zaniechałem tego przedsięwzięcia.

    Wiem, że akurat ta sałatka nie tuczy-staram się jako-tako przestrzegać diety „South Beach Diet” i nawet czasami mi się to udaje.

    Pozdrawiam i życzę przyjemnego weekendu!

    • anka pisze:

      Może licencję pilota też zrobisz w następnym wcieleniu 😉 Tylko jak to zapamiętać, hi hi 😉 Na kierowcę już za ślepa jestem, co nawet przy automatycznym aucie utrudniłoby jazdę 🙂
      Pozdrawiam, życzę szczęśliwego tygodnia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *