Tydzień znowu przemknął i nie wiem kiedy to zrobił. Miałam kilka pomysłów na tematy wpisów, ale gdy już wiedziona szczerą ochotą chciałam je zapisać to uciekały. O polityce cicho sza, jak jest każdy widzi i wystarczy. O wszystkich innych aspektach tejże – również. O królowej Elżbiecie II rozpisują się media całego świata, więc gdzie ja, mały żuczek… Toć ona panować zaczęła jak mnie na świecie nie było! Skończyła się pewna epoka, a co dalej – czas pokaże. Ten sam czas, który tak nieubłaganie pędzi do przodu nikogo nie oszczędzając. Nie da się go oszukać robiąc niezliczone ilości operacji plastycznych i innych zabiegów mających powstrzymać jego działanie. Cieszmy więc się tym co jest póki jest i – nie zwracając uwagi na zewnętrzność – cieszmy się, że w duszy wciąż miłość i rock’n’roll 💗💗🎸🎸 😀😀
Czas nikogo nie oszczędza i niczego, również przedmiotów. Zauważyłam już dawno, że jeśli stłucze się albo pęknie szklanka to w krótkim czasie kończą żywot pozostałe z tej samej serii i tak samo dzieje się z kieliszkami. Słoiki nie podlegają temu prawu zapewne dlatego, że nie są używane do samego swego końca lecz znikają z domu w różnych okolicznościach. Poza tym pochodzą z różnych miejsc i w różnym okresie zostały wyprodukowane.
Nasze kochane psiepsioły także ząb czasu naruszył 😢 Nie powiem, że nadgryzł, bo się przed tym bronimy. Dostają karmę dla seniorów, opakowanie olejku CBD właśnie skończyły, teraz kupiliśmy preparat z glukozaminą i chondroityną. Skituś jest wyraźnie w lepszej formie, Szilunia jeszcze nie, ale mam nadzieję, że będzie 🐕🐕💗 Nie bardzo mają chęć chodzić po ulicy, choć czasem widoki wieczorne są niesamowite one uwagi na to nie zwracają, mają inne priorytety 😀
Natomiast buszować w trawach, wśród ziół chyba lubią, bo sprzeciwu nie zgłaszają 😊
Z nowości – upiekłam w starym prodiżu (oby żył wiecznie 😀) pasztet z cukinią w roli głównej i był smaczny 😊 Przepis znalazłam na blogu Pasztet pieczony z cukinii i marchewki – Swojskie jedzonko I z czystym sumieniem mogę polecić. MS jadł i orzekł, że dobry a nie tylko, że da się zjeść 😀
Miałam w lodówce tofu z bazylią i pieczarki. Utarłam je, jeszcze radamer dołożyłam, trochę otrąb owsianych i zmielonego siemienia (akurat mam) oraz jajka. Chwilę masa sobie w spokoju posiedziała w misce (o cebuli zapomniałam) i łatwo się uformowały kotleciki czyli kotoplacki 🙂 Obtoczyłam je w bułce tartej i usmażyłam. I znowu sukces, bo MS powiedział, że dobre 😊 Dla niego i babci D. robię kurczaka, ale MS próbuje moje eksperymenty i coraz częściej wyraża aprobatę 😊
Jest okres śliwkowy i zajadamy się węgierkami. Zapragnęłam upiec ciasto ze śliwkami i poddałam się temu pragnieniu. Poszukałam przepisu na ciasto śliwkowe w keksówce i upiekłam w prodiżu (oby żył wiecznie 😀) Przepis na ciasto ucierane ze śliwkami | AniaGotuje.pl
Rzadko mam teraz czas na spoczęcie w wygodnym fotelu i pogrążenie się w lekturze czy we własnych myślach. Kiedy mi się wydaje, że nadchodzi „moja” upragniona chwila – rzeczywistość robi psikusa i albo babcia D. daje o sobie znać, albo coś innego się dzieje co zaprząta całkowicie. Wreszcie gdy biorę do ręki książkę z zamiarem czytania (w spokoju) i gdy pierwsze przeczytanie zdania odpowiadają mojemu pragnieniu i oczekiwaniu – mam uczucie takiej wewnętrznej radości, wolności, wręcz uniesienia, jakbym witała prawdziwego przyjaciela po długim okresie nieobecności. Przecież – jak mawiała pewna starsza czytelniczka (urodzona tego samego dnia i roku co mój tata) – książka to najlepszy milczący przyjaciel człowieka. Nigdy jej słów nie zapomnę, bo to święta prawda 🙂
Dziękuję za odwiedziny i komentarze, życzę zdrowia, cierpliwości i nadziei w kwestii przyszłości. Serdeczności posyłam i duuużo dobrych myśli 💗💗💗
💙💛
Wrotycz i mimoza, to zawsze zwiastuny jesieni. Akurat w tym roku wyjątkowo szybko pokazywały się wszędzie gdzie trawiasto było!
Śliwki węgierki już mam zamówione u Szwagroskiej, bo akuratnie ma tą starą odmianę, która musi przymrozku dostać. Wtedy powidła są wyjątkowo słodkie, bez grama cukru smażone!
Książki! Nie wyobrażam sobie by ich nie było. Dla mnie to najlepsi moi Przyjaciele!
A teraz idę robić się na Bóstwo. Za półtorej godziny jadę do najmłodszej Wnuczki! Na 18-stkę!
Bosz! Jaka ja już stara jestem! ;-)))))
Najlepszości Anusiu!
Fusilko:-) Taka odmiana śliwek to skarb prawdziwy! I to bez cukru! Pamiętam jak mama i babcia smażyły śliwki, mniam…
Moja najmłodsza wnusia ma pięć latek dopiero, tak więc dzięki Calineczce jestem jeszcze młodą (w miarę) babcią, hi hi 😉 Dla Twojej Najmłodszej najnajnajlepsze życzenia 🙂 🙂 🙂
Mocno ściskam Anusiu kochana 🙂
Na kotoplacki sama mam chęć, ale córka twierdzi, że nie powinna smażonego, więc nie robię 🙁
Przepis na pasztet sobie zapisuję (ale oczywiście nie wiem, na jakich oczkach zetrzeć warzywa).
Miłego weekendu, choć deszczowy. Ja jutro do Ojczastego się wybieram, ale na razie jeszcze się byczę.
Małgosiu:-) Cukinię na dużych oczkach, marchewkę na mniejszych 🙂
Mam nadzieję, że nie zmokłaś po drodze do Ojczastego, pada po trochu wszędzie, ale na szczęście zimno jeszcze się nie zrobiło. Dobrego tygodnia 🙂
Dzięki za instrukcje 🙂
Nie zmokłam, nie padało tam na szczęście.
Za to powinnam chyba zmienić stronę, na której sprawdzam pogodę u siebie, bo na dziś zapowiada całkiem pochmurny dzień, a za oknem aktualnie słońce 🙂
Byłoby mi oczywiście absolutnie wszystko jedno, gdyby nie to, że wróciłam do pracy (błeeeee)… Drugi dzień dzwoni budzik i jestem wtedy głęboko nieszczęśliwa. Jedyna nadzieja w tym, że się znów przyzwyczaję. Może. Kiedyś.
🙂 🙂 🙂
Śliwki kocham, Anie od gotowania bardzo cenie to też skorzystam z przepisu. Tylko nie dziś, bo akurat śliwki wyjadlam:)
Moja psa też preferuje pola i chaszcze, żadne tam asfalty, po których wlecze się jak na skazanie:)
Tatiano:-) Dzięki 🙂 Upiekłam ciasto po raz drugi i też smaczne było. Bo już było, szybko znika, taka jego wada, a jutro znowu muszę iść po śliwki 🙂
Twoja psa jest mądra i cudna, pogłaszcz ją ode mnie. Uściski!
Znów pyszności.Ja przetwarzam dzisiaj pomidory I fasolke , zamrozilam koperek a 3 cukinie leżą.Zdrowka dla piesków, Buziaki.
Uleńko:-) U Ciebie też pyszności, pomidory, fasolka i koperek, mniamm 🙂 Cukinie kupiłam i zrobię znowu panierowaną. Pieski dziękują 🙂 Buziaki!
Piękne kadry i emocje. Czuje się już jesienną melancholię…
No i nawet przez ekran czuje się zapach Twoich smakołyków 🙂
Ściskam niedzielnie…
Polinko:-) Dzięki 🙂 Zapach jesieni już się snuje między drzewami i nad łąką… Kolory jesienne się pojawiają i babie lato… Też pięknie 🙂
Przytulam serdecznie <3
Nasi rodacy jak zwykle przeginają- co najmniej jakby zmarła królowa Polski:bez przerwy programy o Elzbiecie, prezenterki w żałobnych strojach… odbieram to jako sporą przesadę.
A Twoje przepisy znowu interesujące! Pozdrowionka! :))
Matyldo:-) Zakończył się etap panowania kobiety, teraz na Wyspach faceci będą rządzić przez kilka pokoleń, chyba, że los zdecyduje inaczej. Sama Elżbieta też „przypadkiem” trafiła na tron.
Przepisy sprawdzone, do wypróbowania 🙂 Całusy! I głaskanki dla Bąbelka 🙂
Nie wiedziałam nawet, ze dla piesków takie rzeczy wymyślają, mają dzięki temu lepszą starość:-)
Czasu na ulubione zajęcia to mam teraz pełno, ale staram się dużo spacerować, by nie zaśniedzieć, gdy zrobi się ponura jesień, to zakotwiczę w fotelu:-)
Od wczoraj mam wrażenie, że królowa Elżbieta wyskoczy mi z lodówki…a peany, jakby świętą była. nie lubię takiego bicia piany…
Jotuś:-) Można pieskom trochę ulżyć, przecież ona chorują tak samo jak my i tak samo cierpią na różne dolegliwości , szkoda, że tak szybko robią się … bardzo dorosłe…
Umknął mi Twój komentarz, przepraszam, nie wiem w jaki sposób i dopiero teraz zauważyłam, że to był czas odejścia królowej. Był i już minęło tyle czasu…
Uściski!
Jaka szkoda, że psiepsiołki nie mogą młodnieć, przydałby się jakiś eliksir.. Dla nas też. Smakołyki jak zwykle u Ciebie ciekawe. Zwłaszcza te kotoplacki różniste :)) A śliwek jakoś u nas zero, jedynie w postaci kupnych powideł. Nad czym ubolewam. Coraz mniej zdrowych rarytasów kupujemy, a do działkowych niewielki dostęp. Uściski Aniu i dużo czasu na czytanie – to zawsze i wszędzie mile widziane :))
Myszko:-) Nikt nie wymyślił jeszcze eliksiru, choć od tysiącleci ludzkość próbuje… musimy sobie radzić bez tego 🙂
Nie ma śliwek? Okropność! One teraz takie pyszne, ale zwykłe węgierki. MS kupił dziś takie duże i wcale słodkie nie są, kwaśne, aż w zęby kłują 🙁 A jakiegoś targu, bazarku nie masz w okolicy? Może tam śliwki znajdziesz?
Słodyczy Wam życzę nie tylko śliwkowych 🙂 Buziaki!
Nie wiesz kiedy Ci tydzień przeleciał? A wiesz kiedy miesiąc? Albo lato całe? No właśnie . Piątkę Ci przybijam bo też tak mam. Jakoś w sierpniu miałam w pracy szkolenie i dawali nam arkusze informacyjne, z datą w prawym górnym rogu. A ja byłam i zaskoczona, i święcie przekonana, że dają nam arkusze zeszłoroczne bo mnie ten sierpień zmylił… A to faktycznie sierpień był, data się zgadzała.
Twoje czworonogi pozwalają mi mieć nadzieję, że z buszowania w krzakach i w trawach się nie wyrasta.
Mo:-) Zupełnie nie wiem! Nawet chwilami się zastanawiam ile mam lat i też nie wierzę… 😉 Ale ważne co w duszy gra i dlatego buszować w chaszczach można bez stresu 🙂 Niczym się nie przejmuj 🙂 Uściski!
Wyobraź sobie Anko że i ja zrobiłam ciasto ze śliwkami…….I WYSZŁO mi !!!!!.
Ta malutka radosc stała się DUŻĄ!!!!
Przytulam cieplutko bo coraz zimniej jest …. niestety
Stokrotka
Stokrotko:-) Gratuluję udanego ciasta 🙂 Takie śliwkowe ma ogromną wadę – za szybko znika 😉
Ciepełka dla Ciebie, podobno ma jeszcze wrócić ładniejsza i cieplejsza aura, liczę na to. Przytulam również cieplutko 🙂
Mogłabyś proszę zajrzeć do spamu i wyłowić mój komentarz, który musi tam być skoro nie ma go tu . Dziękuję ❤️
Ale ja tu zostawiłam wcześniej kilka słów więcej, o tym zbyt szybko upływającym czasie i o tym, że Twoje psiuńcie są dla mnie nadzieją na to, że z buszowania wśród traw i krzaków się nie wyrasta
Znalazł się! Przytulanki serdeczne 🙂