Zupełnie nie mogę się dogadać z czasem, on (czas) jest niereformowalny. Pędzi, leci, nie słucha próśb, by zwolnił choć trochę. Dopiero była majówka, a tu już wczoraj Dzień Matki minął. Światełko zapaliłam jak zawsze w domu, właściwie dwa, dla mamy i dla cioci Eli, mojej chrzestnej mamy, obydwie Po Drugiej Stronie Tęczy machają do tych, co na ziemi… Na pewno im się nie nudzi, bo już tam całą ferajną przebywają jak za młodych lat i rodzinę mają wokół siebie… 💗💗💗 Tak to już jest…
A po naszej stronie deszcz pada, tęczy nie widać, zimno się zrobiło. Duży bez zbrązowiał całkiem, mały ledwo zakwitł – od razu deszcz go „posiekał”, wiatr bardzo silny kwiateczki malutkie częściowo oberwał i żal, bo mógłby dłużej cieszyć oczy. Zdążyłam uwiecznić na zdjęciu. Pelargonie posadziłam, są śliczne i babcia D. – która częściowo widzi je ze swego okna – wczoraj rano „zwiała” przed dom. Na szczęście nie zniszczyła kwiatów 😃 Musimy jeszcze bardziej uważać w ciągu dnia. Nocą nie wyjdzie, kiedy nas nie ma też, ale okazuje się, że kiedy jesteśmy w domu też możemy stracić czujność, a potem będziemy babci D. szukać po okolicy. Czyli – czujność do poprawki 😉 MS w poniedziałek zawiózł ją (babcię nie czujność 😃 ) na wizytę pierwszą po zarazie do endokrynologa, udało się bez zakłóceń 🙂 Nie jest najgorzej biorąc pod uwagę wiek (w tym roku 90!!! ). Przestała marudzić przy jedzeniu, je chwilami aż jej się uszy trzęsą. Z tabletkami trzeba kombinować tak, żeby nie wypluwała, więc MS daje tuż przed jedzeniem, przy stole i obserwujemy jej poczynania, a i tak czasem potrafi jakimś sposobem ukryć w kieszeni. Jednym słowem pomysłowość nie ma granic. Koleżanka dawno temu (w czasie studiów) pracowała w domu opieki z chorymi na Alzheimera i opowiadała, co potrafią zrobić, np. odkręcili w łazience śrubki od sedesu samymi palcami… coś niesamowitego, na co nikt inny by nie wpadł. Po prostu należy być przygotowanym na niespodzianki nie z tej ziemi… 😃 innej rady nie ma.
W niedzielę były wszystkie dzieciaki, byłam szczęśliwa mając ich razem. Potem Wera zrobiła niespodziankę i spędziła z nami dwa dni. Oczywiście towarzyszyłam jej w oglądaniu serialu, zapowiedziała na wstępie, że mi nie odpuści 🙂 Specjalnie się nie broniłam, choćby po to, żeby trochę nadążyć za współczesnością, za zainteresowaniami nastolatków i przekonać się, że … właściwie nie powinno się mówić o różnicy pokoleń tylko o różnicy poglądów i preferowanych wartości, o podejściu do życia w różnych jego przejawach, o tolerancji bądź jej braku, o akceptacji ludzkich ułomności i niedoskonałości, o człowieczeństwie w ogóle… Zawsze mnie ta moja Wercia czegoś nauczy i czymś zadziwi 💗
Z torcikiem… no cóż… muszę powiedzieć, że było różnie 🙂 Do tego, który robiła mama podobny był tylko ze względu na smak pomarańczy… Krem usiłowałam stworzyć z masła i mascarpone, cukru pudru, dodałam żółtko (ze sparzonego wrzątkiem jajka) i smak był fajny, ale gdy dodałam sok wyciśnięty z pomarańczy to się zwarzył (tak mi się przynajmniej wydawało). Zaczęłam więc miksować dodając galaretkę rozpuszczoną w minimalnej ilości wody. W sumie całość się „chwyciła”, wyglądała apetycznie i np. babci D. bardzo smakowała. Mnie też, Duży stwierdził, że zużyje smarując chleb i chętnie weźmie trochę na wynos, żeby MS się nie musiał męczyć i żeby nam się żyły od nadmiaru masła nie pozatykały 😃 😃😃 Drożdżowe przezornie upiekłam, więc sobie je smarował masą torcikową i smakowało 🙂
Przy okazji podjechania do miasteczka w celu załatwienia kilku spraw odwiedziliśmy park. Obok parku jest chyba jedyny parking jeszcze niepłatny, korzysta kto może 😏 Park jest piękny, zrobiłam kilka fotek, więcej zamieściłam tu – https://annapisze.art/?p=3113
Franuś nas odwiedził od razu po naszym powrocie i zachodzi gdy jest zimno, albo pada deszcz, albo chce sobie w spokoju pospać. Puchaty w tym czasie często krąży wokół i szuka Frania, żeby się z nim znów kłócić 😺😺
Jeszcze się pochwalę, że od poniedziałku (czyli dziś szósty dzień) ćwiczyłam z Imi marsz, nie zniechęciłam się i za tydzień się zważę, i powiem czy coś się zmieniło – https://www.youtube.com/watch?v=j7v69B-CWAs&list=PLlx9n0UuTzKDTzW7SI2ThDHoOoE-THDrl
Naturalnie muszę pokazać upominek od Magdy – https://pomiedzypatrzeawidze.home.blog/
Magda robi przeróżne cudeńka i ma talent w rękach dla mnie nie do wyobrażenia 🙂 Ponieważ jutro Magdusi imieniny to ślemy z MS cały wagon Ciepłego z Puchatym i mnóstwo najlepszych życzeń 🌹🌹🌹
💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗
Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Niech weekend będzie pogodny i słoneczny (u mnie wieje i jest chłodno), a nadchodzący tydzień przyniesie duuużo dobrych chwil 🌞
Trzymajcie się zdrowo i bezpiecznie!
💙💛
Wzruszyłam się …
Róże cudne, dziękuję ! :)**
Magduś:-) Buziaki 🙂 🙂 🙂
Dużo się u Ciebie (u Was) Anuśko podziało 🙂 Samego dobrego. Młodzież jest cudowna, nie dziwi mnie, że lubisz ten czas spędzony wspólnie. Kwiaty piękne, a torcik na pewno był bardzo smaczny…
Wspaniałego weekendu 🙂 Ściskam gorąco :*
Polinko:-) Wszystko jest dobre co powoduje uśmiech na twarzy i w sercu 🙂
Dla Ciebie też życzenia pięknego weekendu 🙂 Buziaki!
Masz rację, ten czas to strasznie ucieka.Torcik wygląda apetycznie i musiał być smaczny .Z babcia to lepiej nie będzie.Aniu ale pelargonie masz bajeczne.Nie wiem co z tą pogoda, zimno i mokro a tego warzywa nie lubią, u mnie wygląda jakby kwiecień był, gołe grządki co będzie z pomidorami i ogórkami w tym roku to nie wiem
My dzisiaj byliśmy na przyjęciu, siostra i Szwagier obchodzili urodziny , każdy otrzymał słoik miodu bo w tym roku spiro jest tego dobrego dzieła pszczół. Pozdrawiam cieplutko.
Uleńko:-) Wiem, że z babcią jest jak jest i oby najdłużej tak było, nie gorzej.
Zimno i mokro, ale za to zielono, a miodek to skarb przynoszący zdrowie i poprawę nastroju 🙂 Ostatnio rano przygotowuję go z octem jabłkowym do picia.
Przytulam całym serduchem 🙂
No niestety, weekend paskudny pogodowo, ale w sercu gra muzyka.
Wszystkiego dobrego, Aniu, nie dajmy się szarej codzienności, byle było zdrowo, pysznie i radośnie!
Kwiaty cudne, niech kwitną całe lato!
Jotuś:-) Jest zielono, a więc cudownie, bo pierwsza zieleń ma czarodziejską moc leczenia duszy (przynajmniej mojej) 🙂 A zdrowo, pysznie i radośnie niech będzie zawsze 🙂 🙂 🙂
Uściski!
Kochana kwiaty cudowne. Ja też czasami lubię pobyć z młodymi. Zwłaszcza w Polsce. Torcik na pewno był pyszny. Ja już dawno nic nie piekłam. V. jak wiesz wciąż się odchudza. Ja chudnę do towarzystwa. Buziaki.
Luciu:-) Torcik bez pieczenia był, następna wersja będzie poprawiona, bez masła, z czymś lżejszym. Ale wiesz, że dla samej siebie na pewno niczego bym nie zrobiła, nie chciałoby mi się. Chudnięcie dla towarzystwa to dobra metoda 🙂
Zawsze to jakaś korzyść. Buziaki 🙂
To i ja przyłączam się do życzeń z okazji rocznicy, samych pięknych dni i niech nigdy nie zabraknie Wam poczucia humoru, bo czasami w życiu bywa tak, że na serio się nie da i tylko humor może nas uratować :). Ale co ja Ci tam będę pisać :). U mnie też zimno jak cholerka, mam wrażenie, że jest listopad i tylko zieleń wokół uświadamia mi, że jednak nie. Zimno, wieje, pada, masakra jakaś. Za czasem też nie nadążam i o ile ten niedoczas czesto mi się podoba to te tak szybko zmieniające się czasy już niekoniecznie. Pozdrawiam cieplutko na przekór pogodzie. I tak słońce w duszy jest najważniejsze i daje więcej ciepła.
Mo:-) Dzięki, każda dobra myśl poprawia świat, więc dziękujemy bardzo za takie fajne słowa i cudne życzenia 🙂 🙂 🙂
U nas wciąż zimno, deszcz pada, psy zmokły, ale mimo to pięknie i zielono, wreszcie przecież przestanie padać 🙂 Szkoda, że maj się kończy 🙁
Słoneczka i ciepełka duuużo Ci życzę. Buziaki 🙂
Aniu! Wszystkiego, co najlepsze! Jak zawsze! :))
Matyldo:-) Dziękujemy, przytulamy 🙂 🙂 🙂
Aniu, wszyscy składają życzenia …..ja też . Wszystkiego najlepszego tzn uśmiechu i pogody ducha na codzień . Lubię życzyć życzenia i mówić dobre słowa wszystkim.
Krysiu:-) Dziękuję 🙂 A wiesz, że ja też lubię życzyć i mówić dobre słowa? Oczywiście nie zawsze tak wychodzi… ale nad tym pracuję 😉
Aha, nie chciały mi wejść komentarze u Ciebie, kręciło się, kręciło i figa! Ale zaglądałam i czytałam 🙂