Przeczytałam, jakże by inaczej. W każdej przerwie – kiedy się sernik piekł albo bananowy chlebek, albo cukiniowy; kiedy tylko chwilę wyrwałam przygotowaniom świątecznym. Potem w Święta, gdy dzieciaki jedne pojechały a drugie jeszcze nie dotarły. Skończyłam już po opuszczeniu domu przez drugie.
Z każdą stroną czułam się głębiej wciągnięta do środka, w tajemnice trzech dziewczyn, znaczy kobiet.
Dla wyjaśnienia – mój Tata mówił „dziewczyno” do każdej istoty płci żeńskiej bez wzgledu na wiek, mogła mieć 18 albo 80 lat, nie robił między nimi różnicy. Obraziła się o to jako jedna jedyna moja nauczycielka z liceum. Poniekąd tłumaczy ją fakt, iż była starą panną i uczyła łaciny. Tu należy podkreślić różnicę między starą panną a singielką, bez obrazy dla żadnej z nich.
Tak więc trzy dziewczyny w średnim wieku, każda po przejściach, wybierają się razem na wakacje do Włoch i…
Proponuję przeczytać, żeby się dokładnie dowiedzieć jak, co i gdzie:)
Alex, Alicja i Jill, koleżanki ze szkoły. Każda z innym problemem się boryka, każda pragnie na nowo zacząć porąbane skutecznie dotąd życie mając świadomość, że czas ucieka i jest go coraz mniej na zrobienie czegoś sensownego…
Historia cała opowiedziana jest z ogromnym poczuciem humoru co sprawiło, że czytało mi się bardzo, bardzo dobrze i żałowałam, że już koniec. Zresztą nie tylko ja:)))
28.12.2017
Pewno dobry i jeszcze lepszy na zimno
Dostałam co prawda pod choinkę „Córki Wawelu”, ale jest to grubaśna książka, którą trudno na leżąco w rękach utrzymać;).