Wichura zniszczyła nasz mały przyosiedlowy lasek. Coś okropnego, żeby takie duże, stare drzewa łamać, wyrywać z korzeniami, ukręcać! Już wiem dlaczego nie lubię wyjącego wiatru 😢😢😢
Z drugiej strony – Matka Natura pokazała człowiekowi co o nim myśli nic sobie z niego nie robiąc. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie… Człowiek niszczy i dewastuje planetę. Część dwunożnych istot się przebudziła, zrozumiała i chce ratować nas, naszą przyszłość, Ziemię Gaję dla następnych pokoleń. Duża część, niestety, nie jest w stanie tego pojąć i niszczy dalej. Samych siebie też niszczy chociażby rozsiewając zarazę po pierwsze, a po drugie – nie chcąc się szczepić i zabierając miejsca w szpitalach innym chorym, skazując ich tym samym na śmierć.
Ponury obraz powalonych drzew – mimo pięknej słonecznej pogody – przywołuje gorzkie myśli. Ale nie dajmy się czarnowidztwu, wystarczy już czarne-go koloru w różnych miejscach. Pamiętacie piosenkę Gawędy „Czarne wrony czarno kraczą…”? A więc na przekór „…w kolory grajmy dziś” 💗💚💜💛💙
Dobrego tygodnia i trzymajcie się zdrowo!
Jejku jakie to smutne, spore szkody w ukochanym lasku.Ciekawe kiedy uprzątną bo to strasznie wygląda.Dzisiaj natura jest nieprzewidywalna, często mamy wichury i skoki temperatur.Oby do wiosny Anusiu, głowa do góry bo dalej nie chce myśleć.Pozdrawiam vieplutko.Buziaczki.
Uleńko:-) Nie wiem do kogo ten lasek należy i kto miałby uprzątnąć. W Parku Pienińskim po takim huraganie drzewa uprzątnięto tylko z przejścia, reszta została, bo tam w sposób naturalny wszystko ma się dziać, a tu nie mam pojęcia. Przejść się da na szczęście dla psiaków i dla ludzi, którzy skrótem chodzą do następnego osiedla. Świat zwariował jak mówi moja koleżanka Morelka 🙁
Oby do wiosny. Buziaki.
Przerażający obraz. Musiało wiać niesamowicie
Może lepiej omijaj ten teren. Może być niebezpiecznie.
Ale ma przekór wszystkiemu idziemy do przodu. Buziaki
Luciu:-) Wiało tak, że miałąm wrażenie, jakby okna miały wpaść do środka mieszkania. Okropność. Zrobiło się ciemno, choć rano było, śnieżyca, grzmoty, huragan – wszystko jednocześnie. Okropność. Minęło na szczęście i słonko wyszło. Buziaki.
Anusia :(( to tam, gdzie na spacery z piesami chodzisz ? I gdzie dzięcioł mieszka ?
Przytulam !!
Magduś:-) Właśnie tam! Zdziwiliśmy się, że takie duże drzewa mają płytkie i krótkie korzenie. Chyba, że tak poukręcało, że reszta została w ziemi gdzieś głęboko, nie znam się, ale wygląda strasznie 🙁 Dzięki za przytulanie. Buziaki.
Przykre bardzo….
Z drugiej strony – jak sama piszesz możę Natura wzięła odwet?
Tylko dlaczego miałaby niszczyć samą siebie???
Stokrotko:-) Czasem trzeba wyciąć wrzód, żeby żyć dalej. Może my, ludzie, jesteśmy tym wrzodem? Natura się odrodzi, da radę. Pamiętasz jak w czasie pierwszego lockdownu zwierzęta zaczęły wychodzić na ulice, był spokój, ludzie nie jeździli, nie hałasowali, nie niszczyli? Ale nie nauczyli się niczego i niszczą dalej, zieją nienawiścią i żądzą mordu. Takie mam wrażenie, że Natura dała nam poprzez pandemię okazję do poprawy, nie potrafiliśmy jej wykorzystać, nauki nie wyciągnęliśmy żadnej (jako ogół, a politycy w szczególności), więc musimy ponosić konsekwencje. Dotąd w dżunglach znajdowane są ślady po ludzkich siedzibach nikomu nie znanych ludów…
Tak, Aniu, u nas podobnie, w parku, na cmentarzach stare drzewa nie dały rady, zrobiłam kilka fotek. A podobno czekają nas kolejne wiatry. Bardzo kapryśną mamy aurę , a jeśli jest się meteopatą, to masakra!
Byle do wiosny!
Jotuś:-) Głowa pęka od tych zmian ciśnienia i pogody, co wiem dobrze jako meteopatka 🙁 Jeszcze nie wszędzie fotki zrobiłam, muszę dokończyć. Żyjemy w trudnych i ciekawych czasach, co mi zupełnie nie pasuje, wolałabym w nudnych i spokojnych.
Do wiosny coraz bliżej i to jest pocieszające 🙂
Przygnębiające obrazy, straszne zniszczenia. U nas było spokojniej…
Matyldo:-) Dobrze, że spokojniej, przynajmniej drzewom nic się nie stało.
Drapanki dla Bąbelka 🙂
Coraz trudniej o te kolorowe myśli. Trzeba by się wyłączyć na odbiór tego, co się dookoła dzieje. A nie da się, gdy ludziom przychodzi żyć coraz biedniej, gdy kobietom i ich dzieciom dzieje się krzywda i gdy nawet drzewa obrywają. Mimo wszystko żyć trzeba i radzić sobie najlepiej jak się umie. Dobrego dla Was, wierzę, że ten las się odrodzi.
Myszko:-) Trudniej, nawet bardzo. Ale czy ktoś obiecał, że będzie łatwo? Jakoś te swoje „lekcje” każdy z nas odrobić musi, nie ma rady. Oby spokój/pokój i zdrowie były, z resztą damy radę jak zawsze. Z perspektywy doświadczenia i przeżytych lat wiem, że „nigdy nie było, żeby jakoś nie było”. Przetrzymamy i ten paskudny czas. A drzewa odrosną, jest dużo młodych samosiejek, a więc życie górą!
Najlepszego dla Waszej cudnej trójki, nawet na zdalnym – bo już teraz nie wiem kto ma, kto nie ma… Buziaki!
Witaj Aniu,
widzę, że dzisiaj więcej osób nie może rano spać, ja z powodu rozkminiania terminala płatniczego, do czego zostałam zobowiązana. Coraz więcej obowiązków dla prowadzących jakąkolwiek działalność, ręce opadają. No cóż nowy ład!
Nawet aura mu nie sprzyja. Coś okropnego z tą wichurą! U nas roztopy, ale i poślizgnąć się można. Brodzimy jak bociany po rozmiękłym śniegu razem z psiakami. Starszy ma teraz większy kłopot z chodzeniem, a my w śniegowcach i gumofilcach..ha, ha, ha.
Pozdrawiam, całuski
Tereniu:-) Ja też w kaloszach i to wysokich. Nawet nie zakładam ślicznych niebieskich kupionych w Szczawnicy, boję się, że zostałyby w błocie, a ja poszłabym dalej boso. A przecież Karpielem-Bułecką nie jestem cobym boso chodziła 🙂 MS też był zmuszony gumowce nabyć i się przyzwyczaja do chodzenia w czymś takim, dotąd nigdy nie były mu potrzebne, hi hi 😉 Pogoda całkiem nie do chodzenia z psiepsiołami, ile wycierania po powrocie i zmiatania piasku! Ale wolę to niż miałabym ich (piesków) w domu nie mieć. Poprzytulaj swoje od ciotki. Buziaki
To smutny widok. Sama, podczas porannych treningów przechodzę obok wielkiego drzewa wyrwanego z korzeniami i ogromem gleby…
I każdorazowo zadziwia mnie siła każdego żywiołu.
Człowiek na planecie, przez to, że sapiens, niestety czyni destrukcję… Mądrym zamyka się usta. Rządzi mamona. To straszne!
Nie myśl o złym, tylko o dobrym Anuśko!
Cmok…
Polinko:-) Staram się jak mogę. Przecież wiem, że to samo przyciąga to samo.
Ale sama wiesz – czasem trudno zapanować, szczególnie gdy ofiary są śmiertelne i niewinne. Tu myślę o młodej Agnieszce, która zmarła jak Iza z Pszczyny, przez podłość rządzicieli i części – niestety – rodaków naszych. Ciemnota, barbarzyństwo i piekło kobiet!!!
Przytulam…
Aniu, smutny widok. A kiedy to się stalob, czy to się stało 15 stycznia, bo wtedy były alerty pogodowe. Przecież te drzewa to nie patyki. Pozdrawiam
Krysiu:-) Coś koło tego, dokładnie nie pamiętam, ale na pewno alerty były. Rano zrobiło się ciemno na zewnątrz, zerwał się okropny wiatr, śnieżyca, zamieć – koszmar po prostu. Rezultat widać na zdjęciach. Jeszcze dziś zrobiłam dwa, bo tam gdzie przechodzimy leży na ogrodzeniu zwalona brzoza i pod nią trzeba się schylić, żeby przejść i móc pójść dalej.
Spokoju Krysiu i zdrowia 🙂
O rany. To faktycznie bylawicura
A dziś znowu tak wieje, że głowę urywa. Nie lubię wyjącego wiatru.