Kwiaty

Kiedyś miałam masę kwiatów, wszystkie miałyśmy – w pracy i w sąsiedztwie. To był dosłownie szał na kwiaty, liście nabłyszczałyśmy specjalnym lakierem, wymieniałyśmy się nowinkami, kwietniki wolnostojące zajmowały pół pokoju… Ale dawno to było. Teraz umowa jest taka: albo rośniesz, albo zmykasz. W związku z tym mam wisząco-pnące, które same rosną, czasem oberwę zżółknięty liść, poza tym tzw. szable zielone i jeszcze fikusa beniaminka „dostanego” jako bonsai, ale się nad nim nie znęcałam, więc się odwdzięcza i rośnie nad podziw. Paprotki babci D. wszystkie się zmarnowały, niestety. Może przeprowadzka im nie posłużyła. Nie każdy lubi zmiany miejsca pobytu. Osobiście nie lubię, wolę być u siebie – czyli albo w domku, albo w Szczawnicy. Nie mam najmniejszej ochoty przebywać w jakimś hotelu czy domu wczasowym – choćby w najlepszych warunkach. Tak to się potrzeby i zachcianki człowiekowi zmieniają z czasem.
W sprawie kwiatków chciałam komentarz do BBM wstawić, ale się nie udało, być może to wina Lapcia, bo wiekowy już egzemplarz.

29.11.2017

  • kolewoczy Też wolę te najmniej wymagające. A i tak zdarza mi się im podpaść, gdy za długo nie podlewam. Na kwiatki to trzeba mieć czas.
  • nie-okrzesana Kwiaty z jakiegoś powodu nie lubią mojego mieszkania. Dbam, przesadzam, dogadzam.
    W tamtym tygodniu powiedziałam im -dość. Chcecie żyć? Wykażcie inicjatywę.
  • babciabezmohera A paprotki to chyba wyjątkowo humorzaste kwiaty…;(
  • irsila Paprocie to kwiaty, które byle gdzie nie urosną,
    jeśli beton lub cieki wodne to umierają.
    U mnie dobrze się im rośnie, mam ogromne rozłożyste,
    jeszcze mam hoje, anginkę i aloes.
  • annazadroza Kolewoczy:-) Czas, cierpliwość i spokojną głowę. Jeśli masz na tej głowie za dużo obowiązków to przeżyją tylko najsilniejsze rośliny 🙂
  • annazadroza nie-okrzesana:-) Dokładnie takie ultimatum dałam moim i przestałam się przejmować. Odtąd rosną same, nawet jak zapomnę to sobie radzą. Podlewam raz na tydzień i się przyzwyczaiły. Może przedtem miały zbyt mokro, po prostu przedobrzyłam.
  • annazadroza BBM:-) Piękne, potrzebne, ale nie wszędzie im pasuje. Szkoda, ale cóż, wybór należy do nich: albo chcą rosnąć albo humory pokazują;-(
  • annazadroza irsila:-) Miałam kiedyś przepiękną hoję, kwitła jak szalona i pachniała nieziemsko. Po przeniesieniu na stare mieszkanie babci D. – niestety, padła trupem. A paprocie rosły. Mam też aloes, dzieci przywiozły i latem stał na zewnątrz. Nie mam pojęcia jak się nim teraz opiekować, zdążyłam go zabrać przed dzisiejszymi opadami śniegu.
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *