Padam na twarz

Po powrocie z przychodni jestem zmęczona do nieprzytomności, z tego też powodu nie pojechałam do Calineczki, chociaż jest czwartek. Drugim powodem była myśl, że po wizycie w szpitalu, w skupisku bakterii i wirusów, mogłabym coś przywlec do dziecka. Całkiem bez sensu. Jutro pojadę, mam zamówienie na naleśniki, więc zrobię.
Słyszę w tej chwili wypowiedzi naszych, niestety, polityków i stwierdzam, że poziom kłamstwa i obłudy zawartych w ich wypowiedziach przekracza wysokość Himalajów. Tak na zasadzie, że jak złapiesz złodzieja za rękę, on cię przekonuje, że to nie jego ręka lecz twoja. I wszystkim świadkom zdarzenia wmawia to samo, obrażając ich i szkalując w najgorszy sposób, jeśli mu nie wierzą i mówią, co widzą naprawdę. Wyłączyłam telewizor, tego się nie da wytrzymać.
W sobotę ma być ładnie, więc koniecznie muszę skończyć wszelkie prace na zewnątrz, bo to najostatniejszy dzwonek. Przyciąć uschnięte liście i gałązki, zgrabić resztki liści, spróbować ocalić pelargonie, aloes wnieść do domu, bo jeszcze jest na tarasie. Aha, i donicę z burakami przesunąć, żeby bliżej drzwi na taras stała, dopóki nie zużyję zawartości.
To tyle, bo padam na twarz, ale i tak pozdrawiam wszystkich serdecznie:)))

23.11.2017

  • babciabezmohera Miłego weekendowego odpoczynku! 🙂
  • annazadroza BBM:-) Dziękuję i nawzajem, kochana, ciepła i słoneczka przede wszystkim. Pozdrawiam serdecznie:)))
Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *