Znów zleciał tydzień i znów jest niedziela

Kurczę, okropnie skomplikowane jest pisanie w nowszym Lapku, tyle „tego czegoś” jest, że nie wiem w co kliknąć i wciąż mi coś ucieka, znika, pokazuje się nie tu gdzie trzeba 🙁  Jak ja nienawidzę zmian!!! Ze starym Lapciem czuję się jak z przyjacielem, znam jego humory i narowy. Niestety, kilka razy wyłączył się bez uprzedzenia, widać, że jest już bardzo zmęczony i musi odpocząć. Dziecko przyniosło mi inny w zamian (a ja ich obu używam na zmianę), bo matka bez ulubionej zabawki stanie się upierdliwa i będzie ich zamęczać 😉 hi hi… 😁

Pogoda mi odpowiada jak najbardziej. Po pierwsze jest ciepło, a po drugie nocą padało (ze środy na czwartek) i była burza, od rana zaś pięknie, świeżo po deszczu, świat czysty, rozjaśniony i gęba się poczciwemu człowiekowi uśmiecha do świata. Matka Natura pokazuje gdzie ma ludzi, którym się wydaje, że nad nią panują.

… z daleka widać poranną mgłę nad polem …

… zapach zboża po deszczu przywodzi na myśl oczywiście Tenczynek i wakacje u babci …

… kłosy się kłaniają na wietrze… hi hi, ale nie jak drzewka w „Alternatywy 4” 😉 …

… jakbym była na Skałkach tenczyńskich, a jestem na ulicy w Piasecznie …

… przy torach po deszczu …

… udało mi się uchwycić krople deszczu …

… Skituś w nowym ubranku …

… zdjęcie w Szczawnicy zrobione i przysłane przez Werę …

Dziś już niedziela, nie wiadomo kiedy czas uciekł do przodu. pędzi niczym nasza sztafeta po złoty medal 😃😃😃 O ile w przypadku sztafety to jest wspaniałe, o tyle w kwestii czasu mam inne zdanie. Cóż, on, czas, ma je w głębokim poważaniu i idzie jak chce. A ja ostatnio więcej go (czasu) spędzam na ogródkowych pracach porządkowych, które leżały odłogiem, bo mi się nic nie chciało. Teraz zaś mnie „naszło” i mi się chce, więc przycinam, obcinam, poprawiam, kopię – zanim mi się znowu przestanie chcieć,  i oddycham pełną (prawie) piersią świeżym (prawie) powietrzem. Przysłowie się sprawdza, bo od świętej Hanki chłodne wieczory i ranki mają być i są. Dzięki temu psiaki idą chętniej na spacery. To znaczy Szilka idzie, a Skituś się wlecze i zapiera z początku, a potem dalej się wlecze, ale już bez zapierania, nawet chętnie i zajmuje się wąchaniem i szukaniem czegoś co da się przełknąć. Nie pomagają tłumaczenia, że potem go będzie brzuszek bolał, trzeba bezustannie na niego uważać. Taki już jest. Ale kochany 💗💗💗 Zaś Szilka mysz połknęła zanim się zorientowałam. Instynkt łowiecki ma rozwinięty od czasu gdy sama się po lesie błąkała i coś musiała upolować, żeby przeżyć. Trudno, ale też jest kochana 💗💗💗

Właśnie przyszedł Alert na telefon o stałej treści. „Uwaga! Dziś i w nocy (1/2.08) burze, silny wiatr, ulewny deszcz i lokalnie grad. Możliwe podtopienia. Zabezpiecz również rzeczy, które może porwać wiatr.”

O godzinie 17-ej usłyszymy syreny…  Powinniśmy się zatrzymać, pomyśleć i przemyśleć słowa prof. Turskiego –  Marian Turski: Jeśli będziecie obojętni, jakieś Auschwitz spadnie wam z nieba (oko.press)

Dobrego tygodnia i trzymajcie się zdrowo!

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie, Piaseczno, Szczawnica. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

27 odpowiedzi na Znów zleciał tydzień i znów jest niedziela

  1. BBM pisze:

    Trochę odpoczniemy, zanim przyjdzie kolejna fala upałów.
    Pomyślałam o Marszu Milczenia. Z jednej strony pogoda nie bardzo marszowa; z drugiej- może to jakiś symbol, że niebo też płacze?…

    • anka pisze:

      Matyldo:-) Niebo to już nad nami płakać nie będzie, straciło cierpliwość … takie mam wrażenie. Marsz Milczenia jest bardziej przejmujący niż jakikolwiek inny.
      Nie wiem czy będzie fala upałów. Słyszałam, że sierpień ma być chłodny, co mi się wcale nie podoba. Poza tym dzień się skraca, niestety, wieczory i ranki już chłodniejsze, więc idzie ku jesieni …
      Uściski Matyldo 🙂

  2. Lucia pisze:

    Dobrego tygodnia. Aniu. U mnie o zimnych wieczorach i rankach jeszcze nie ma mowy. Sierpień to czas zatrzymania się większości Italii. Urlopy.
    Upał trzyma i nie odpuszcza. A tu za sierpniem już oddech jesieni. Korzystaj z ogródkowej chęci. Buziaki
    Data znamienne. Trzeba pamiętać. Buziaki

    • anka pisze:

      Luciu:-) Właśnie do BBM powiedziałam, że idzie ku jesieni… co mnie osobiście wcale nie cieszy. Nie lubię i już, ogarnia mnie smutek, osmętnica szara z zadumą do spółki mnie dręczą… Nic to, jeszcze miesiąc i niech będzie ciepło.
      I niech się wszystkie Twoje sprawy dobrze ułożą. Buziaki 🙂

  3. Urszula97 pisze:

    Czas szybko mija, ucieka ,dopiero wiosna była a tu jesień gdzieś na zakręcie, na działkach też pusto, czosnek wybrany,cebulę czas wyrwać, zostało trochę śliwek i jabłek, liscie drzew owocowych też zaczynają się przebarwiać.Pozdrawiam

    • anka pisze:

      Uleńko:-) Na działce zawsze jest co robić. Właśnie rozmawiałam z ciocią (dziś ma urodziny, rocznik 1937) i skarży się na klęskę urodzaju na działce, nie daje rady jabłek zbierać taka ilość, a ona schylać się nie może. Kuzyn przyjeżdża i pomaga, ale wiesz jak to młodzi po pracy mają czas, gdy jeszcze dzieci w domu. Posadziłam aronię i na razie rośnie 🙂
      Serdeczności 🙂

  4. Mysza w sieci pisze:

    Matka natura mądra jest. I Twoje psiaki też, przynajmniej wiadomo że zawsze coś sobie upolują, nawet jeśli to czasem niezdrowe 😉 Zmian w sprzęcie też nie lubię, ale często się okazuje, że są na lepsze i że nie było czego się bać. Daj sobie czas na zapoznanie, a nowy Lapek też kiedyś stanie się przyjacielem. Skitkowi w ubranku do twarzy, miłych spacerów pomimo deszczów (krople złapałaś super!). A w milczeniu się łączę i.. oby nigdy więcej!

    • anka pisze:

      Myszko:-) Cieszę się, że krople Ci się podobają 🙂 W tym roku ich nie brakuje, w poprzednim sezonie rozsychaliśmy się z braku deszczu, a teraz go mamy pod dostatkiem. Ale i tak jest pięknie, bo to lato 🙂
      Z Lapkiem ćwiczymy, oboje, on moje „umiejętności”, a ja jego cierpliwość 😉
      Oby nigdy więcej!
      Przytulam 🙂

  5. Lucia pisze:

    I jeszcze dopiszę, że nie używaj starego łapka. Daj mu emeryturę. Ja tak robię z nowym sprzętem. Oswajam jak najszybciej nowe. A miałam też ciągoty kiedy w nowym na dodatek był Windows 10. 🙂
    Klęlam, ale starego już nie załączyłam
    Tylko do zgrania tego, co zabierałam na nowy. Całusy

    • anka pisze:

      Luciu:-) Próbuję, zgrałam na „pipka” i przeniosłam już część na Lapka. Masz rację, że najlepiej od razu opanować nowy sprzęt, ale ja się przywiązuję… do ludzi, miejsc i do rzeczy też…
      Buziaki Luciu i dzięki za rady 🙂

  6. L.C. pisze:

    Aniu, u mnie lecą już liście z brzozy, co niechybnie wróży jesień.
    Niedawno byłam z piesami w Tenczynku. Przeszliśmy częścią lasu od Woli i wyszliśmy na skałki, gdzie pamiętam pachnącą macierzankę i spokój. Aha i jeszcze tak zwany „winkiel”, gdzie chodziło się piec ziemniaki w babeczce . Winkiel to taka łąka odgraniczona z dwóch stron lasem. Ale to już nie to samo. Czas upływa i domy podeszły pod same skałki i ograniczyły możliwość przejścia na przełaj, a mój starszy piesek miał problem z powrotem na drogę leśną . Uff.
    Nie miałam aparatu, żeby zrobić fotki, szkoda.
    Sierpień to dla mnie dobry miesiąc, bardzo lubię. Całusy, dobrego tygodnia.

    • anka pisze:

      Tereniu:-) Wielka szkoda, że nie zrobiłaś zdjęć. Chociaż … z drugiej strony… wolę pamiętać Skałki takie jakie były i jakie zdążyłam uwiecznić na kilku fotkach dawno temu, zanim je zniszczyli i pokawałkowali –
      http://annapisze.art/?p=3251
      Mam jeszcze inne, ale strasznie niewyraźnie i tu się nie nadają. Aha, a widziałaś te stare zdjęcia robione koło cioci Władzi? –
      http://annapisze.art/?p=4781
      Pieski pogłaszcz i podrap od ciotki, mojemu staruszkowi też się nie chce chodzić na dalsze spacery… A o sierpniowym święcie pamiętam 🙂
      Buziaki 🙂

  7. Hm, to chyba do mnie przyszedł od Ciebie nastrój pod tytułem „nic mi się nie chce”. Przedwyjazdowy spleen? Ach, niech to już szybko minie 🙂

  8. fuscila pisze:

    Wiem, jak to jest zmieniać laptopa na lepszy model! Niezła gimnastyka, ale powolutku można ogarnąć! Tak więc uszy do góry Aniu, i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć !
    U nas, jak to na północy, chłodne wieczory i poranki, I coraz częściej trzeba pamiętać o sweterku lub lekkiek kurteczce! I zupełnie nie wiem, dlaczego nam alerty pogodowe ślą, gdy przez cały miesiąc tylko dla razy pokropiły, a zap burze robiły pojedyncze pomruki!
    Miłego schyłku Lata!

    • anka pisze:

      Fusilko:-) Oj kochana, masz rację, że to niezła gimnastyka. I wciąż coś nie tak idzie. Klawiatura jest inna niż w starym, tam nie było z prawej strony żadnych dodatkowych klawiszy, był tylko do pisania, a w tym jakieś „coś”, czego się boję dotknąć, żeby znów sobie nie pokasować… ot, daj chłopu zegarek to go będzie kłonicą nakręcał ;(
      Deszczu sporo jest, ale nawałnice omijają nas szczęśliwie i oby tak zostało.
      Buziaki 🙂

  9. Stokrotka pisze:

    Przepiękme są Twoje zdjęcia Anko 🙂
    I ja w ogródku tzn, na działce ciagle coś w ziemi robię…. :-))
    I tak to życie leci jak głupie jakieś…..

    • anka pisze:

      Stokrotko:-) Zdjęcia nie posiadają się z radości, że Ci się podobają 🙂
      Na działce jest zawsze coś do zrobienia i dlatego to jest fajna sprawa. Uspokaja, pomaga pozbierać myśli, odetchnąć powietrzem, spokojem, nasycić oczy zielenią i spotkać jaszczurkę albo jeża 🙂
      Serdeczności posyłam 🙂

  10. 7 8 Krystyna pisze:

    Sierpień to taki czas późnego, pięknego lata….. Sianokosy, owoce dojrzałe….. Słońce…. Czego więcej trzeba do szczęścia….

    • anka pisze:

      Krysiu:-) Sierpień jako jeszcze wakacyjny miesiąc był przeze mnie lubiany, ale już trochę wieczorami owiany mgłą smutku, bo zbliżał się czas pójścia do szkoły, czego szczerze nigdy nie lubiłam… Ale masz rację, że piękny jest, owsiane żniwa pamiętam, młockę, wianki i bukiety na 15 sierpnia, odpust w Tenczynku – co było atrakcją za mego dzieciństwa… Lato jest cudne od początku do końca 🙂

  11. jotka pisze:

    Rozumiem twoje rozterki, mąż namawia mnie na nowy telefon, znowu będę się długo przyzwyczajać, a laptop lubię i na razie nic się nie dzieje, więc jeszcze mi posłuży, mam nadzieje!
    Wróciłam z takich upałów, że o jesieni nie myślę wcale, ale sierpień to sierpień!

    • anka pisze:

      Jotko:-) Najważniejsze, że wróciliście zdrowi, cali, w jednym kawałku, jako urodzona fatalistka z tego cieszę się najbardziej 🙂 Jak przeżyłaś takie straszne upały? Pewnie dobrze, bo tam inny klimat i inaczej się znosi wysoką temperaturę. Czekam cierpliwie na zdjęcia 🙂 Buziaki!

  12. Pola pisze:

    O, tak! Jak już minie Hanka, należy myśleć o jesieni, która też jest cudna, ale niech lato trwa jak najdłużej… Ja dziś też wskoczyłam na rabatkę kwiatową i oberwałam chwasty, przeklinając, że zdążyło ich tyle narosnąć… Ale przecież non stop deszcze były, więc jak inaczej być mogło? Albo…też mi się nie chciało 🙂
    Generalnie to ja za grzebaniem w ziemi nie jestem 🙂 🙂 🙂
    Ściskam mocno!

    • anka pisze:

      Polinko:-) Ja lubię grzebać w ziemi jak mnie najdzie ochota. A zawsze lubię zapach świeżo poruszonej ziemi, uwielbiam zapach roślin po deszczu, widok kropli na gałęziach… pod warunkiem, ze nigdzie nie muszę wychodzić w czasie deszczu 😉 Masz rację z chwastami, że oszalały zupełnie i rosną nie wiadomo po co w takiej ilości.
      Uściski posyłam 🙂

  13. Kasia Dudziak pisze:

    Ja już tęsknie za górami Anuś, dopiero co byłam w Szczawnicy pod Bereśnikiem. Króciutko, bo tylko niedziela – poniedziałek, ale zawsze coś. Muszę jakoś wytrzymać do pażdziernika. Ściskam mocno 🙂

    • anka pisze:

      Kasiu:-) Kocham Szczawnicę i kiedy tylko tam przyjeżdżam to się czuję jakbym wróciła do domu 🙂 Wera z mamą podczas pobytu poszły do schroniska pod Bereśnikiem, stamtąd zdjęcie wnusia przysłała. Ona też polubiła Szczawnicę, od malutkiej dziewuszki z nami tam jeździła.
      Buziaki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *