No i padłam, nie pojechałam do Calineczki, pojechał Mąż. Zapakowałam się do łóżka, łyknęłam straszny zajzajer z apteki, poza tym rutinoscorbin i aliofil. Wygrzałam się, wyspałam i wstałam dziś jak nowa. Myślę, że po prostu byłam koszmarnie zmęczona. Wnusia K. dziś bardzo chce przyjechać, bo się baaardzo
stęskniła za Skitusiem, który jest jej osobistym przyjacielem. Uprzedziła, że będzie go przytulać przez cały czas. Przekazałam tę informację Skitulowi, łypnął na mnie jednym okiem zastanawiając się po co go budzę, wetknął z powrotem łeb pod kocyk i tyle w temacie.
O psach miałam więcej powiedzieć. Otóż Skituś to posokowiec bawarski, przebywający u nas teraz chwilowo a czasem awaryjnie. Teraz ze względu na urodzenie się Calineczki i dochodzenie do siebie jej mamy. Jest śmieszny, taki typowy ciapek, typ myśliciela i filozofa. Jak stanie w jednym miejscu i nad czymś się zastanawia to go przepchnąć nie można w żadną stronę, bo silny jest i ciężki. Tak samo jeśli czegoś chce, stanie wtedy i mruczy, i ruszyć go z miejsca trudno. Do tego jest ciepłolubnym kanapowco-fotelowcem i najlepiej się czuje śpiąc pod kocykiem. Czasem nawet czubka nosa nie widać. Nie lubi chodzić na spacery podczas brzydkiej pogody, robi co musi i ucieka pod kocyk. Poza tym wyjątkowo nie lubi jak gdzieś strzelają, czy też słychać inny odgłos zbiżony do strzału – pies myśliwski:):):) Daje wtedy dyla w stronę domu i ja nie jestem w stanie utrzymać go na szelkach, Mąż musi. Ja bym mu założyła kolczatkę, dla bezpieczeństwa. Ale jak takiemu ciapkowi założyć kolczatkę, jeśli on nie ma sierści tylko taką jamniczą? Przecież kiedy spojrzy tymi swymi
wielkimi oczami, z wyrazem wiecznego zdziwienia na mordce to zrobię wszystko, czego tylko chce:)
Szilunia natomiast to nasza sunia, przygarnięta 3 lata temu. Znalazła ją przyjaciółka M. błąkającą się po działkach. Wielu już psom stamtąd M. zapewniła domy, kotom różnym też, bo to taka kochana dziewczyna ta M. Szilka jest średniej wielkości, czarna, na mordce ma trochę siwych (albo białych) kudełków, na łapkach białe skarpetki. Piękną kitę, która zaczęła zmieniać kolor na brązowy. Zresztą na całym ciele zaczęły jej się pojawiać brązowe refleksy, szczególnie widoczne w słońcu. Sylwetkę ma zbliżoną do owczarka niemieckiego, tylko oczywiście jest mniejsza. Jest bystra, szybka, zwinna. Trafnie określiła ją pewna pani na spacerze jako „skaczącą kulkę radości”. Przywiązała się do nas ogromnie, najszczęśliwsza jest, kiedy ma wszystkich w zasięgu wzroku. Ma duży zasób słów i gada tak cudnie, jak dotąd żaden z moich psów. Może dlatego, że to dziewczynka a nie chłopak:):):)
To na razie tyle. Zaraz Mąż po Wnusię pojedzie do szkoły, a ja się za naleśniki wezmę i placek z jabłkami i śliwkami upiekę. Miłego weekendu:):):)
27.10.2017
A kolczatka to Samo Zło. Dasz radę bez. Dobra, wracam do czytania 🙂