Weszłam wczoraj na blog prowadzony przez miłośniczkę robótek ręcznych. Popatrzyłam i się zachwyciłam zdolnościami manualnymi. Uwielbiałam kiedyś robić na drutach. Zaczęłam w liceum, bo chciałam mieć nowe bluzki i sweterki. Mama robiła fantastyczne rzeczy, lubiła druty. Babcia też, należała do pokolenia, którego przedstawicielki potrafiły robić wszystko w dziedzinie tzw. dziś rękodzieła: szyć, haftować, szydełkować, „drutować” (jak mówiły moje dzieci). Dziergałam sweterki dla siebie i dla chłopców, co było ważne w dobie pustych sklepów. Prułam, zwijałam, robiłam nowe rzeczy, nic nie mogło się zmarnować, żadna nitka. Wręcz byłam uzależniona od robótek. Zresztą wszystkie dziewczyny z pracy stały się dziewiarkami z konieczności, była to jedyna możliwość ubrania siebie i rodziny w ładne, modne ciuchy. Do tej pory jeszcze wszystkich wycinków z babskich gazet nie wyrzuciłam, poradników robótkowych kilka mi gdzieś mignęło podczas przeprowadzki. Może jednak znowu sięgnę po nie kiedyś, tak mi się zachciało podczas ogladania:) Tylko czasu brak i oczy już nie te. Ale… może jednak?
14.09.2017
Nawet próbowałam wrócić do ręcznych robótek, ale to już nie było to. I spasowałam.;(