Tak się złożyło, że dziś jest rocznica urodzin Arkadego Fiedlera, który przyszedł na świat 28 listopada 1894 roku (czyli był o 5 miesięcy starszy od mojego dziadka Staszka). Nie wiedząc tego napisałam o nim kilka słów, bo akurat znalazłam w starych wycinkach informację o Puszczykowie. Weszłam na stronę Muzeum i zobaczyłam datę urodzenia. Niesamowita zbieżność, bo akurat dziś chciałam wpis opublikować! Akurat w urodziny!
Dawno temu uwielbiałam powieści przygodowe, czytanie o podróżach, ciekawostki o dalekich krajach. To było jeszcze przed epoką telewizora w domu! Ktoś pamięta takie czasy? Rano, przed szkołą, mama posyłała mnie z bańką do sklepu po mleko i kupowałam też pyszne słodkie bułeczki z makiem polane lukrem, uwielbiałam je… Wyobraźcie sobie, że marzyłam o chatce na palach nad Amazonką! Teraz na samą myśl dreszcz mnie przeszywa, brrr, za skarby świata, ale młodość kieruje się swoimi prawami i wtedy chciałam 🙂 Książki przynosiłam ze szkolnej biblioteki, kupowałam za uciułane kieszonkowe. Do tej pory mam jeszcze kilka pozycji Arkadego Fiedlera. Czy wiecie, że studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim filozofię i nauki przyrodnicze? Nie mógł poświęcić się nauce ponieważ wybuchła I wojna światowa i wziął udział w Powstaniu Wielkopolskim. Potem już oddał się swojej głównej pasji i został podróżnikiem.
Pierwszą prawdziwą podróż odbył w 1927 roku (mój tata miał roczek) do Brazylii, wrażenia opisał w książce „Bichos, moi brazylijscy przyjaciele” oraz „Wśród Indian Koroadów”, potem „Ryby śpiewają w Ukajali”. W 1937 roku był na Madagaskarze, a w chwili wybuchu II wojny przebywał na Tahiti. Stamtąd przez Francję przedostał się do Wielkiej Brytanii. Tam napisał słynny „Dywizjon 303” o polskich lotnikach walczących w bitwie o Anglię. W pojemnikach zrzucanych nad Polską z alianckich samolotów była często ta właśnie książka (oczywiście pomiędzy innymi przedmiotami znajdującymi się wśród zrzutów), która krążąc między ludźmi pomagała przetrwać okupację.
Po wojnie Arkady Fiedler wrócił do Polski z żoną Marią, Włoszką, którą poznał w Londynie. Zamieszkali w Puszczykowie pod Poznaniem. Miejsce to stało się domem rodzinnym dla następnych pokoleń Arkadych, bowiem w każdym kolejnym pokoleniu jest Arkady 🙂 Taka rodzinna tradycja 🙂 Rozróżnia się ich po drugim imieniu. Pierwszy był Arkady Adam, jego syn to Arkady Radosław, dalej Arkady Paweł, a najmłodszy – Arkady Antoni.
Pierwszy Arkady napisał 32 książki wydane w 23 językach w nakładzie ponad 10 mln. Odbył 30 wypraw w różne zakątki świata, kilkakrotnie zabierał ze sobą syna. Zmarł 7 marca 1985 roku.
W Puszczykowie znajduje się prywatne Muzeum-Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera w rodzinnym domu. Więcej informacji i zdjęcia można zobaczyć w:
http://www.fiedler.pl/sub,pl,muzeum.html
http://www.fiedler.pl/news,pl,228.html
Polecam ponieważ sama zaczęłam oglądać filmiki z Muzeum, na których Marek Fiedler opowiada historie z życia Arkadego. Z przyjemnością przenoszę się na kilka minut w inny świat. Jeszcze wszystkich nie widziałam, dawkuję sobie jeden dziennie, ale jestem zachwycona tym, że mogę siedząc w domu przebywać jednocześnie pod Poznaniem i zwiedzać Muzeum.
Pod ręką miałam dwie pozycje, świetnie były wydane, w twardej okładce z kolorową mapą po wewnętrznej stronie pokazującą tereny, o których mowa w tekście. Były jeszcze piękne, kolorowe obwoluty, ale się nie uchowały, zniknęły w mrokach czasu 😉
Wydobyłam je z czeluści regału w ramach szczerej chęci zabrania się za świąteczne porządki, ale chyba najpierw z przyjemnością je sobie przypomnę. Robota nie zając, nie ucieknie, prawda? I obejrzę kolejny filmik z Muzeum w Puszczykowie 🙂
Trzymajcie się zdrowo!
Świetna notka! Nowa wiedza, do której bez Ciebie pewno bym nie sięgnęła. Dziękuję! :))
Matyldo:-) Cała przyjemność po mojej stronie 🙂 CiP!!!
Moi Bracia i ja, byliśmy fanami Arkadego Fiedlera. Mieliśmy chyba jego wiekszość książek i zaczytywaliśmy się nimi do imentu. Oczywiście odbywając w wyobraźni i na mapach jego podróże. A jeden z Braci , po ogólniaku poszedł do szkoły wojsk lotniczych!
Super, że podałaś strony z jego Muzeum! Powrócę do czasów młodości!
Fusilko:-) Odbywając podróże w wyobraźni rozwijaliśmy tę wyobraźni., Oczywiście fajnie jest zobaczyć te same miejsca na filmie, czy w tv ale tamte obrazy są jakoś bardziej utrwalone, te z wyobraźni, „przed oczyma duszy mojej”. Przynajmniej ja tak mam 🙂 Filmiki są bardzo ciekawe, a ponieważ krótkie, to można sobie obejrzeć w dowolnej chwili.
Aniu, byłam w Puszczykowie nie raz, z uczniami i prywatnie.
Warto się wybrać, bo muzeum to nie tylko ekspozycja o Arkadym Fiedlerze, ale sporo innych atrakcji, a i kawę wypić można i zjeść cos na miejscu, a wszystko w dużym ogrodzie i z potomkami pisarza porozmawiać można:-)
Jotko:-) Wiem, że warto. Moja koleżanka była w Puszczykowie i opowiadała o fantastycznej atmosferze, o serdeczności z jaką została przyjęta. Tym bardziej zapamiętałam to było wydarzenie, że (jeszcze gdy pracowałam) pojechała na delegację do Poznania i stamtąd po cichu się zerwała, żeby Fiedlerów odwiedzić. Młodszy z Arkadych jechał wtedy maluchem (fiacik 126p jakby ktoś nie wiedział) przez bezdroża Afryki 🙂
Ciekawa notka, nie wiedziałam o tych imionach.Pieknie opisane, dziękuję, ciekawe czy w szkole mają jakaś książkę jako lekturę? Ostatnio Żeromski na indeksowanym.Pozdrawiam.
Ula:-) Nie wiem czy teraz mają jako lekturę którąś książkę Fiedlera. Spytam wnuczki. Może „Dywizjon 303”? O Żeromskim nie słyszałam, też się dopytam, nie jestem na bieżąco. Zresztą u nas teraz to jak w kalejdoskopie, co chwilę inaczej i nie wiadomo co jeszcze aktualne a co już nie. Uściski i CiP 🙂
Fantastyczna tradycja z imionami chłopców.
I ja mam kilka pozycji Fiedlera w mojej biblioteczce. Ale wiesz, od razu przyszedł mi na myśl Szklarski-drugi podobny autor lecz o 18 lat młodszy :), którego co prawda, nie miałam okazji poznać już osobiście ( mieszkał w Katowicach) ale jego żonę Krystynę i owszem, córkę Bożenę i wnuka oczywiście Tomka 🙂 Córkę z mężem miałam okazję gościć w moim domu lub umawiać się z nią „na kawkę” w Katowicach. Fantastyczni, relacyjni ludzie 🙂
Bardzo ciekawy post Anuśko. Przywołałaś wspomnienia dzieciństwa i inne czasy, w których przyszło wówczas ludziom żyć. Zajrzę też do filmików, które zarekomendowałaś 🙂
Ściskam gorąco, Polka
Polu:-) Oczywiście, że znam Szklarskiego i „Tomki” 🙂 Pamiętam, że poznałaś rodzinę pana Alfreda, pisałaś mi o tym. A ja zapamiętałam, bo pisałam pracę o jego powieściach. Samego Autora miałam okazję spotkać w Opolu (moja podstawówka) w sali kina „Kosmos”, kiedy opowiadał zebranym czytelnikom o swoich powieściach i pracy nad nimi. Ciekawa jestem czy utrzymujesz jeszcze kontakt z córką?
Buziaki!
Same wspaniałości Anko!!!
I ja bardzo lubiłam książki Arkadego Fiedlera.
Ale niestety w Muzeum w Puszczykówku nigdy nie byłam.
Filmiki z pewnością obejrzę.
Wszystkiego dobrego Anko 🙂
Stokrotko:-) Do tego Muzeum-Pracowni nie trafiłaś ale byłaś w tysiącu innych. Jak się ta zaraza skończy to kto wie, gdzie Cię jeszcze zaniesie Twoja dusza Jasia Wędrowniczka 🙂
Będzie dobrze Stokrotko kochana, buziaki!
Też nie byłam w tym Muzeum, ale chyba warto tam się wybrać. Ppodsunelas dobry pomysł, oczywiście wycieczka aktualna w przyszłym roku.
Krysiu:-) Miejmy nadzieję, że do przyszłego lata zaraza się wyniesie i przestanie komplikować nam życie pozwalając na swobodne wycieczki i zwiedzanie.
Oczywiście czytałam. Co prawda akurat nie był moim ulubionym pisarzem podróżnikiem, bo kochałam Makarczyka.
Dziękuję że przypomniałaś nie tylko AF ale także klimat tamtych czasów.
Chatce na palach mówimy w tej chwili zdecydowane „nie”.
Uściski serdeczne❤️
Luciu:-) „Przez morza i dżungle” Makarczyka mam do tej pory, przynajmniej zdaje mi się, że mignęła mi przed oczami obok Fiedlera.
Teraz nie tylko chatka na palach ale i namiot nie wchodzi w rachubę 😉 Buziaki!
W Muzeum nie byłam, ale w czasie nastoletnim przeczytałam chyba wszystkie Tomki, to była fantastyczna przygoda w czasie, kiedy człowiek nie oddalił się nawet poza swoją miejscowość. A tu takie dalekie kraje, rówieśnik i jego wspaniałe przeżycia.
Ziekonapiranio:-) „Tomki” wszystkie znałam prawie na pamięć, a moja siostra dzięki nim zdała maturę z geografii. Sama do tej pory pamiętam kilka szczegółów, np. że Kilimandżaro ma trzy szczyty: Kibo, Mawenzi i Szira. Z podręcznika – natychmiast bym zapomniała 🙂 Podczas czytanie niepostrzeżenie wchodziły do głowy wiadomości z geografii, biologii, zoologii, etnografii i in. dziedzin – dosłownie skarbnica wiedzy to była wtedy.
Bardzo ciekawe wiadomości, pana Fiedlera kojarzyłam głównie z Dywizjonem, który przyznaję pochłonęłam już dwa razy. Raz dla przypomnienia, bo książka jest tego warta. Co do sprzątania na regale z książkami, to też często tak się kończy. Sprzątanie z książką zawsze przegrywa 😉 Buziaki!
Myszko:-) Masz absolutną rację, że książka wygrywa 🙂 „Dywizjon” jest tym bardziej wartościowy, że powstawał właściwie na żywo, autor rozmawiał z lotnikami na lotnisku, po zakończeniu lotu, po prostu tam był, bo ddelegowany został do bazy lotniczej w Northolt.
Buziaki 🙂
Aniu, prosiłaś o przepis na bułeczki, można obejrzeć filmik na youtube Piekarnia Lidla, ale w razie co napisze:
Ok. 2 szklanek mąki, pół kostki drożdży, szklanka mleka, roztopiony tłuszcz, 2 żółtka
Do drożdży dodajemy cukier i trochę mleka, by ruszyły, wlewamy to do miski z mąką, delikatnie mieszamy, odstawiamy do wyrośnięcia.
Następnie dodajemy żółtka, resztę mleka i roztopiony tłuszcz, znów do wyrośnięcia i gdy ciasto podwoi objętość formujemy wałek, który tniemy na kawałki, kulamy bułki, posypujemy sezamem i do pieca:-)
Smacznego:-)
Jotuś:-) Dziękuję bardzo, wypróbuję na pewno, tylko jeszcze powiedz ile tego tłuszczu i jaki ma być, margaryna/masło? Te chlebki, które piekę są z olejem, tak było w przepisie, ale chętnie wypróbuję coś innego, w końcu trzeba dążyć do doskonałości 😉
No własnie nie wiem ale chyba margaryna i niewiele, wlewał facet z takiego naczynka do kremu brule…
W takim razie zrobię na oko i zobaczę co wyjdzie. Bardzo Ci dziękuję 🙂