„Koniec wakacji” 7

Życie wróciło do normy, wszystko szło ustalonym trybem. Ojciec wrócił zanim Zosia, uspokojona co do stanu zdrowia mamy, zdążyła wyjechać do Warszawy. Tata miał dla niej ofertę pracy w firmie kolegi, w Krakowie.

– Naprawdę tak bardzo nas nie lubisz, że nie chcesz być blisko nas i koniecznie musisz stąd uciekać? – mówił poważnie, ale jakoś dziwnie się uśmiechał pod ciemnym jeszcze wąsem, czego Zosia nie zauważyła pogrążona w swoich myślach.

Jak zawsze uparta, postanowiła jechać do Warszawy.

Następnego dnia wyszła na pożegnalny spacer po okolicy. Szła rozmyślając o ostatnich przeżyciach, z sercem wypełnionym tęsknotą za Damianem. Zdawała sobie sprawę z faktu, że nie spotka go nigdy więcej. Nie ma takiej możliwości. Jak odnaleźć człowieka nie znając adresu, nie wiedząc w jakiej części Polski ma zamiar zamieszkać, oczywiście o ile pozostanie w kraju przodków. Mieli tyle ciekawych tematów, że nie zdążyli porozmawiać o przyziemnych sprawach… wyjechała tak nagle…

Szła i szła, a kiedy wreszcie zeszła z obłoków na ziemię spostrzegła, że zmierza dobrze znaną wąziutką ścieżynką w stronę Domu, a raczej dziury w płocie prowadzącej do ogrodu. Rozejrzała się wokół. Nie dostrzegła nikogo, panowała cisza wypełniona jedynie dobrze znanymi odgłosami natury. Przedostała się do środka. Westchnęła z ulgą. Trochę się zmieniło, owszem, ale został zachowany urok dzikości. Bardzo jej się to spodobało. Przystrzyżona trawa dawała złudzenie powiększenia i tak dużej powierzchni. Żywopłot odzyskał kształt, chwasty przestały dusić róże. Sam Dom miał nową elewację, która pokrywała wypełnione braki w murze oraz kamienną balustradę na werandzie. U podnóża schodków na nią prowadzących stały duże donice z kwitnącymi kolorowymi kwiatami. Pod oknami posadzono małe iglaki. Okna były szeroko otwarte.

17.05.2017

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Koniec wakacji, Opowiadania. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *