Okres studiów szybko przeminął wypełniony nauką, życiem towarzyskim, korepetycjami, którymi zarabiała na swoje wydatki starając się jak najmniej korzystać z pomocy rodziców. Nie musiała tego robić. Ojciec pracował w prywatnym gabinecie lekarskim młodszego brata i do emerytury dokładał sporą sumkę. Zosia wciąż trwała w swoim uporze, więc matka łamała sobie głowę nieustannie, jak pomóc ambitnej córce nie raniąc jej dumy. W końcu stanęło na tym, że Zosia dostawała z domu produkty spożywcze, mnóstwo przetworów i piękne ciuszki szyte z talentem przez stęskniona mamę.
W czasie każdych wakacji miała dużo czasu, by nacieszyć się pięknem rodzinnych stron, odwiedzić przyjaciół, rodzinę bliższą i dalszą oraz „swój” ogród. Tak było zawsze aż do tego roku. Podczas telefonicznej rozmowy z siostrą dowiedziała się, że ktoś kupił Dom. Tym razem „na dobre”. Na dodatek remontuje cały budynek i porządkuje ogród.
Informacja poruszyła ją do tego stopnia, że nie słyszała dalszych słów Małgosi. Coś mówiła o małym domku obok. Pewnie też ktoś go kupił. Czuła ogromny smutek na myśl, że ktoś obcy chodzi po jej ukochanych kątach profanując je.
Jaka ja jestem głupia, myślała. Taka stara a rozumu za grosz. Przecież tak musi być. I dobrze, że się ktoś za remont wziął. Jeszcze trochę a z Domu zostałyby ruiny. Cóż, wejście w świat dorosłych zawsze jest połączone ze złożeniem ofiary z dziecięcych i młodzieńczych marzeń… Rozpoczęła pracę planując w głębi duszy tak pokierować swoim losem, by spełnić marzenia rodziców i siostry o domku z ogródkiem.
8.05.2017