Szaleństwo przygotowań minęło, prezenty bliskim podarowane, rozpakowane otrzymane od nich, najgłówniejsze potrawy skonsumowane. Niektórzy odpoczywali w drugi dzień co pokazywano w tv – podczas spacerów udekorowanymi świątecznie ulicami miast czy jazdy na łyżwach na Narodowym oraz na lodowiskach w całym kraju. Tradycyjnie nie brakowało idiotów wybierających się w góry w ubraniach nie nadających się się na taką wyprawę, bez przygotowania i kompletnie bez rozumu, co skutkuje zaangażowaniem wielu ratowników, oderwaniu ich od rodzin, od świętowania, od wypoczynku by nieść pomoc nie doceniającym tego bezmózgowcom. Inna grupa tępych kretynów to kierowcy, którym się chyba wydaje, że w grze komputerowej biorą udział prując bez opamiętania po śliskich ulicach, szosach, nie zważających na znaki drogowe, linie ciągłe, przejścia dla pieszych, na ludzi idących poboczami i chodnikami. Nie wiem co taki ….syn sobie myśli. Że jak rozjedzie swoim drogim autem całą rodzinę, to po chwili wszyscy się podniosą i pójdą dalej jak w komputerze, bo tych „żyć” mają kilka? Czy poziom czytelnictwa ma wpływ na zaniki mózgów takich …(wykropkowane)? Czytanie książek powoduje rozwój wyobraźni, a ona siedzącym za kółkiem jest niezwykle potrzebna. Kiedyś się mówiło: „skóra, fura i komóra” – na określenie pewnej grupy, miało oddźwięk ujemny i nic się nie zmieniło w tym względzie, bo odzwierciedla stan umysłu, albo raczej jego brak. Inna grupa to jadący na podwójnym „gazie”. Gdyby tak na siebie wzajemnie ci wymienieni wpadali, zmniejszyłaby się liczba kretynów w kraju. Lecz tacy mają szczęście, zawsze zabijają niewinnych ludzi sami z reguły wychodząc cało.
Miało być miło, poświątecznie ale mnie poniosło na wieść o wielu osobach, które tego poświątecznego czasu nie doczekały.
27.12.2018
No i po świetach,mały jeszcze nie rozumiał o co chodzi ale ważne dla niego były lampy i nisko wiszące bombki.To znów będziemy świętować,dobrze że sporo zamroziłam.
Najlepszy sposób na przechowanie żywności to zamrożenie – wyciągasz, rozmrażasz i jedzonko jest. Też zamroziłam „conieco”, bigos stoi na balkonie i czeka. Kiedy były prawdziwe zimy zdarzało się, że bigos zamarzał na długo i potem był jak znalazł, właśnie na balkonie, jeszcze na Ursynowie.