Już wrzesień

1 dzień września kojarzy mi się z opowiadaniami rodziców o ucieczce w 1939 roku. Każdy brał to, co uważał za najcenniejsze, ładował na co się dało, na wozy, na taczki, na dziecięce wózki albo na własne plecy i w panice uciekał przed siebie nie wiedząc gdzie, po co… Chowali się ludzie w rowach na widok nadlatujących samolotów, na dźwięk strzelających karabinów. Oczy nie wierzyły w to, co widziały, uszy w to, co słyszały… Wokół padali trupem znajomi, z którymi przed chwilą się rozmawiało… Stopniowo opanowywano panikę, zawracano z powrotem. Do domu. Lepiej zginąć we własnym domu niż w przydrożnym rowie, gdzie nawet przysłowiowy pies z kulawą nogą człowiekiem się nie zainteresuje… Przyszło gwałtownie opuścić krainę
dzieciństwa i wczesnej młodości, nadszedł czas przyspieszonego dojrzewania. Mama mówiła, że na ucieczkę zabrała kolorową mulinę do haftowania, którą niedawno dostała i nie zdążyła się nią nacieszyć, taka jeszcze była dziecinna. A niedługo potem już należała do AK…
2 dzień września to imieniny babci Stefy. Kiedy kończyły się wakacje i przychodziła pora wyjazdu z Tenczynka do domu, wręczaliśmy babci prezent imieninowy, który przyjmowała ze łzami w oczach z powodu naszego odjazdu. Oczywiście uprzednio wysprzątaliśmy zawsze dom, bo wiadomo, że nabałaganiliśmy przez dwa miesiące:)
Od wczoraj drugi dzień września będzie mi się kojarzył jeszcze z innym wydarzeniem, albowiem odbył się chrzest Calineczki, a potem mała impreza połączona z pierwszymi urodzinami. „Jubilatka” dmuchała świeczkę w kształcie jedynki, podobały się jej baloniki, zabawiała gości – słowem – sprawdziła się w roli najważniejszej osoby, głównej bohaterki przyjęcia. Ucięła sobie tylko jedną, krótką drzemkę w wózku, a poza tym była cały czas na chodzie. Nie wiem, jak taka kruszynka to wytrzymała.
Psiaki spędziły ten czas wspólnie, u Dużego w mieszkaniu. Musiały to być dla nich silne emocje, bo śpią do tej pory, z przerwą na obowiązkowy spacer. Teraz leżą jak dwa rozklapciane naleśniki, czasem tylko kontrolnie łypią jednym okiem:)))

3.09.2018

  • kolewoczy Historyczny wrzesień, każdy ma coś do wspominania.
  • ciotkaeliza Opowiadania rodziców o tamtym wrześniu wydają się niewiarygodne, jak mogli ludzie ludziom wyrządzić tyle zła.
  • kotimyszkot Też tego pojąć nie mogę, serce aż boli na samą myśl tamtego bestialstwa..
  • annazadroza Kolewoczy:-) Młodzi często sobie nie zdają sprawy z tego, co się działo. Traktują rzeczywistość jak grę komputerową, z której można wyjść, bo ma się kilka „żyć”.
  • annazadroza Elizo:-) Mogli i mogą nadal, bo licho nie śpi. Z przerażeniem patrzę na beztroskę ludzką, brak wyobraźni i po prostu głupotę, i boję się, żeby zło nie wróciło.
  • annazadroza Myszokocie:-) Najgorsze, że pojąć nie można, a działo się. I oby nie wróciło.
© Anna Blog

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *