„Wyznawała religię słońca, wiatru i kwiatów” – powiedział mąż Kory dzisiaj podczas pogrzebu. Patrzyłam. Nie byłam kiedyś specjalną fanką Kory, dopiero w sumie niedawno, gdy była jurorką w muzycznym programie, przeczytałam jej wypowiedzi zanotowane podczas wywiadów, wsłuchałam się w teksty i stwierdziłam, że jest, była – bardzo mądrą, silną i odważną kobietą. Z gatunku ludzi, którzy się wrogom nie kłaniają. Wzruszyłam się, gdy jej piękny syn w jednej ręce niósł urnę z prochami matki, drugą zaś trzymał za rączkę swojego synka. Widziałam też ulubioną białą sunię Kory niesioną na rękach podczas przemarszu na miejsce spoczynku. Patrząc na portretowe zdjęcie pełnej życia artystki, wyjątkowo piękne, naprawdę trudno uwierzyć, że ten wulkan energii zastygł, wygasł i stanął „ze słońcem twarzą w twarz”. Zdecydowanie za wcześnie.
8.08.2018
Moze zle i niewlasciwie z oddali odbieram Jej smierc, ale jakos za duzo zamieszania i za duzo lansu roznych osob mniej lub bardziej z Kora zwiazanych.
Na urnę też zwróciłam uwagę. taka …radosna…
„Religia słońca, wiatru i kwiatów”. Piękne.
Zawsze wspomina się z sentymentem wszystko, co związane z czasem, gdy byłyśmy piękne i młode. Wiadomo, że teraz jesteśmy tylko piękne, przynajmniej ja;)))
Szkoda…