„Podobno chłody idą” – usłyszałam – „i dlatego pomnikom należy zakładać koszulki, żeby nie zmarzły”. Dobrze, że dowcip w narodzie nie ginie. Myślę, że jeśli ktoś nie ma poczucia humoru, to mnie jest z kimś takim nie po drodze. Mogę tylko pomyśleć:”huc se ta huc, a jo se bede ciurcoł”. Jak ktoś bredzi to niech bredzi jak lubi. Ja idę dalej.
Zmęczyłam się, bo przez cały weekend szukałam, znalazłam i wprowadzałam w Lapcia dyrdymałkę pt. ” O Matyldzie co nie chciała Nikodema”, którą napisałam 30 lat temu albo jeszcze więcej. Takie to było „coś” w ramach odstresowania i oderwania się od rzeczywistości. Kiedy wreszcie znalazłam, to naprawdę się zdziwiłam, bo już nie pamiętałam szczegółów i sama z siebie się uśmiałam. Nawet Mąż przeczytał z ciekawości i przeżył;)))
W związku z „przeżyciem”. Znalazłam sposób na babcię D. Mówiłam, że nie chce jeść, a kolacji to już ogóle. Od tygodnia zamiast pytać czy coś zje, robię jej kanapki ( oczywiście pięknie udekorowane, żeby apetycznie wyglądaly) i Mąż jej zanosi do pokoju. Chyba, że akurat babcia D. znajduje się w moim zasięgu, to wtedy ja jej podaję. Na razie zjada. Daję jej też preparat wielowitaminowy poza tym, co każe lekarz, oraz vit.B com. My też bierzemy, bo układ nerwowy siada i wstać nie chce w obliczu rzeczywistości, przy której upały to mały pikuś. Ale „nic to, Baśka, nic to”. Są chwile, w których się cieszę, kiedy Babcia D. siedzi sobie w ogródku, rozwiązuje swoje krzyżówki, głaszcze psiaki, albo leży na rozkładanym łóżku w cieniu, czasem przyśnie. Tak powinno być, tak jest dobrze i normalnie. Może głupia jestem, ale mnie to cieszy. Nie minie dużo czasu – już słychać szlochanie z pokoju, jakby stało się nie wiadomo jakie nieszczęście. Tymczasem okazuje się, że znowu zginął zegarek… a zegarek leży sobie spokojnie na widoku w łazience. Rozpacz i szloch jakby ktoś najdroższy nagle umarł…. Każdy może dostać rozstroju nerwowego na dłuższą metę żyjąc na takiej huśtawce.
Deszcz popadał, roślinki podlał, mnie też, bo znowu tuż przed ulewą wyszłam z psiakami. Ale – ciepło było i przyjemnie, więc jak pod prysznicem sobie szłam. Po co miałam przyspieszać kroku, jak i tak byłam cała mokra? Matka Natura sama mnie ochłodziła:)))
6.08.2018
- urszula97 Nie ma deszczu u nas.To będziemy czekać na nowe wpisy noweli .Super że wymysliłaś sposób na babcię, chociaż na chwile będziesz miał trochę spokoju i radości że babcia je.
- babciabezmohera Choć niewielkiego ochłodzenia życzę!:)
- annazadroza Urszulko:-) U starszych ludzi jedzenie to naprawdę ważna sprawa. A jak nie chcą jeść, z czego mają czerpać siłę i budulec dla ciała? Tylko, że to już do nich nie dociera. Tak więc cieszy każdy sposób kiedy babcię można przechytrzyć i dokarmić. Po kilku dniach już jest rezultat. Dziś akurat ma dobry dzień, nawet śpiewała sobie w ogródku:)
- annazadroza BBM:-) Dziś nawet nie jest źle, bo wiaterek wieje od samego rana. I to świeży, nie tak jak kiedyś, kiedy był gorący jakby wiał z samego piekła. Ale Tobie życzę ochłodzenia, żebyś swobodnie mogła robić to, na co masz chęć:)))