Święta minęły szybciej niż przyszły. Zmęczyłam się tym całym szykowaniem, nie powiem, że nie – bo bym skłamała. W pierwszy dzień były Małe z Wnusią Z., w drugi Duże z Wnusią K. oraz z Calineczką. Siedziała przy stole u taty na kolanach i jadła ziemniaczki rozgniecione z marchewką. Jadła z wielką chęcią, dziobek
nadstawiała mimo, że już była po swoim obiedzie. Po raz pierwszy spróbowała potrawy z solą, odrobinę pieprzu też dodałam do gotowanej marchewki nie przypuszczając, że taki konsument chętny się trafi:) Pani dietetyk w telewizorze mówiła, że jak kilkumiesięczny bobas spróbuje potraw ze świątecznego stołu to mu się nic nie stanie. My nie ryzykowaliśmy z innym jedzeniem, jeszcze tylko serniczka mojego skosztowała:) Była zainteresowana nowym otoczeniem, rozglądała się, przyglądała, śmiała się do psiaków, które się kręciły po pokoju.
Po wyjeździe dzieci chciałam usiąść spokojnie i odpocząć, ale padłam. Musiałam pójść się położyć i spałam do rana. Byłam skonana tym bardziej, że w noc między świętami psy zrobiły nam pobudkę o 4-ej nad ranem. Ja się już nie kładłam, więc odespać musiałam, wszak organizm swoje prawa ma.
A dziś w spokoju, na luzie usiadłam do Lapcia, ciepło na dworze, słoneczko grzeje, krokusiki zakwitły:) Jedzenia starczy jeszcze na 2 porządne obiady, więc nie muszę robić. Bigos tylko zagotowałam jeszcze raz i jak ostygnie włożę w pojemnikach do zamrażalnika. Będzie jak znalazł za jakiś czas, kiedy już zapomną
domownicy, ile go zjedli:) Do malutkiej pojadę w czwartek, tak więc jeszcze jutro bedę miała czas na zrealizowanie planów, których nie udało mi się wykonać przed świętami.
Jeszcze raz dziękuję Wam za odwiedziny i za życzenia:) Fusilko, Ewo, Bognno,Magdo, Marijano, Veanko, BBM, Marysiu, Kasiu:-))))) Życzę ciepłej, szczęśliwej wiosny:)))
3.04.2018
- annazadroza Kochane:) wymieniłam dziewczyny z ostatniego wpisu, więc pomyślałam, że podziękuję wszystkim składającym życzenia wcześniej. No to dziękuję:)
Myszokocie, Doroto, Kolewoczy, Urszulo, Ewo Krakowianko, Ago, Emmo, Elizo, Nie-okrzesano, Hanulu:))))) - kasiapur Ja też jestem padnięta ,,po świętach,, …i o zgrozo bardziej się zmęczyłam
tym, że nic nie mogłam zrobić – chociaż chciałam. Ale jakem chory człowiek
w taki sposób się ,,urobiłam,,. 😉
serdeczności Anula :))) - fusilla Wczoraj, jak co roku, w kazdy wielkanocny poniedziałek, uskuteczniałam totalne lenistwo, i to tak, że potem miałam kłopot z zaśnięciem. Za to dzisiaj trochę słonca było, które zaraz mnie wygnało do biblioteki, bo tak siedzieć bez „nic”, to nudnawo trochę!
Macham! - kobietawbarwachjesieni Ja wróciłam w codzienne koleiny. Dziś zaliczyłam już wyjazd do Warszawy i rehabilitację.
- kolewoczy Po raz pierwszy od dawien dawna współuczestniczyłam w świątecznym przyjmowaniu gości – współ-, bo to nie u mnie w domu było – i przyrzekam sobie: NIGDY WIĘCEJ! To jest mordęga a nie świętowanie. Podejrzewam, ze część osób dlatego tak chętnie odwiedza rodzinę w czasie świąt, że im się samemu u siebie nie chce pitrasić żarcia ani nic robić.
- urszula97 Anno i ja dziękuję za życzenia,chyba każdy rodzic tak ma że jest zmęczony po świętach ale widok zadowolonych dzieci i wnucząt to radość.
- kotimyszkot Aniu, nie ma za co 🙂 Miło jest życzyć Ci wszystkiego dobrego, bo wiem, że i Ty masz w sobie mnóstwo ciepłych życzeń dla innych.. A z tym jedzeniem po świętach, to plus – człek się narobi przed, ale potem nic nie trzeba gotować, bo zapasów dużo 🙂
- annazadroza Kasiu:-) Wiesz co, ja też się męczę jak nie mogę zrobić tego, co bym chciała. Rozumiem więc Cię dobrze:) Teraz odpocznij, bo już po świętach:)))
- annazadroza Fusilko:-) I co wynalazłaś ciekawego w bibliotece? Książka to najlepszy przyjaciel bez względu na pogodę, służy i w czasie deszczu i gdy słoneczko świeci.
„Odmachiwam” :))) - annazadroza Marysiu:-) Życie toczy się swoimi torami i po świętach wraca codzienność. Dla Ciebie brawo, że tak od razu się zmobilizowałaś i pojechałaś na rehabilitację, nie dałaś wygrać poświątecznemu leniuchowaniu:)))
- annazadroza Kolewoczy:-) Na pewno są tacy, którzy wykorzystują okazję, żeby się nie narobić a Święta spędzić, że tak powiem, „w obfitości darów” , czyli najeść się niczego nie przygotowując. Ale przecież nie wszyscy. Chyba są i tacy, którzy z potrzeby serca, a może z poczucia obowiązku odwiedzają rodziny.
Skoro mówisz, że nigdy więcej – to pewnie tak będzie:))) - annazadroza Urszulo:-) Jeszcze jaka radość! Bezcenna:)))
- annazadroza Myszokocie:-) Strasznie Ci dziękuję za tak miłe słowa:)))
Oj, rację masz, narobi się człek, narobi, ale jaka wygoda potem. Jeszcze na jutro mam obiad i spokój w związku z tym:)))