Zapiski domowe 6.11.2024 🍁

Mamy za sobą „świeczkowe święta” – to określenie mi się spodobało, nie ma w sobie fałszu, udawania, że trzeba się światu pokazać. Pokazać w ilości wiązanek, zniczy, nowych ciuchów, futra wyjętego z szafy akurat na tę okazję, na dodatek pachnącego naftaliną… No dobra, teraz już tak nie jest, ale dawniej było… Tegoroczna aura nic wspólnego nie miała z „zadumą, szarą osmętnicą”. Było kolorowo, słonecznie i ciepło. Liście ubarwione tak pięknie, że nie potrafię nazwać kolorów, szeleściły i podskakiwały na wietrze nie mając w sobie żadnego smutku jak wówczas,  gdy stają się mokre, oślizłe i niemiłe pod wpływem deszczu, gdy nawet wiatr ich nie rusza, bo stają się tak ciężkie, nasączone wilgocią.

… w Wilanowie kaplica w słońcu pięknie wyglądała …

W Halloween dzieciaki przychodziły grupkami, najfajniejsze były maluszki, słodkie, zawstydzone, czasem chowające się za mamy, ale chętnie wyciągające łapki, koszyczki czy inne pojemniczki po łakocie. Starsze wykazywały się ogromną inwencją w kwestii strojów. Najśmieszniejszy był olbrzymi dinozaur (nadmuchany), za którym ciągnął się długi ogon. W parze z nim snuł się duch (też nadmuchany) trzymający w objęciach swego „nosiciela” 😃 Dzieciaki dzwonią tylko do tych domów, które są oznaczone, że chętnie przyjmą małych przebierańców, ugoszczą i podziwią kostium. Doczekałam się też pochwały mojej dekoracji, którą stanowiła zawieszona na bramce maska kupiona w Kik-u za niecałe 5 zł.

Rozumiem, że z różnych powodów nie wszyscy chcą brać udział w takiej zabawie. Za to zupełnie nie rozumiem co to za łotry, bydlaki, kanalie (i najgorsze określenia jakie tylko są) – wtykały gwoździe, szpilki, nawet żyletek kawałki  w słodycze, o czym informowały media. Co za naród! W głowie się nie mieści, że można coś takiego robić! Cóż, po zastanowieniu – czego się spodziewać po takich (i im podobnych) co potrafią zaszczuwać rodziny ludzi myślących inaczej niż oni sami doprowadzając dziecko do samobójstwa, albo z premedytacją naciągać zrozpaczone  rodziny śmiertelnie chorych dzieci na wydawanie ostatnich pieniędzy za nadzieję uleczenia, oni to robią  ze świadomością, że nie pomoże tym chorym nic, że oszukują i bezczelnie kłamią. Jak mogą spojrzeć w lustro – nie wiem.  A jak  nie parzą ich te pieniądze zdobyte przez śmierć dzieci? To przekracza moją zdolność pojmowania.

Babcia D. skończyła 92 lata. Byłby piękny wiek gdyby…no, gdyby… Gdyby nie codzienny koszmar związany z kompletnie odjechanym człowiekiem, przy którym należy mieć oczy na słupkach obracające się wokół głowy…

… Szila łypie okiem i myśli czy warto się podnieść, czy jeszcze poczekać aż się Baba ubierze i będzie gotowa do wyjścia 😃 …

Nic to, Baśka, nic to… Życie jest piękne 🙂😺🐶 umilają je futrzaczki kochane. Szilunia patrzy kochającymi ślepkami, Franek całkiem się do nas przeniósł, przesypia nawet spokojnie całe noce. Odbyliśmy z MS swoje wizyty u pulmonologa, pan doktor stwierdził, że się nie pogorszyło, więc jest szczęście 😍 A co to jest szczęście? Myślę sobie, że zależy od okoliczności. Od dnia i godziny. Od ilości przeżytych wiosen. Od fazy księżyca też 😊 W szkolnych czasach np. dla mnie szczęściem było „trzy na szynach” (czyli trójka z dwoma minusami, czego młode pokolenie nie zna) na klasówce z matematyki 😃 Potem – np. oczekiwanie na randkę z ukochanym 💗 Teraz – największe szczęście odczuwałam gdy MS wrócił cały i zdrowy z Radomia, gdzie na cmentarzu odwiedzał swoją rodzinę 💗 Szczęście odczuwam rankiem, gdy wracam z Szilką ze spaceru i mam chwilę spokoju dla siebie 🍀 Oddech łapię i odczuwam szczęście, gdy w ciągu dnia babcia D. pójdzie do siebie i przestanie za mną wodzić oczami, w których ani cienia sympatii… Wiem, wiem, choroba… ale oddycham z ulgą gdy przestanie.  Przeogromne szczęście odczuwam gdy Calineczka nocuje u nas, uśnie i mogę patrzeć na śpiącą…no, już nie taką kruszynkę 💗🌞 na takie słoneczko najukochańsze na świecie 💗 Już się cieszę, bo Duży pytał, czy ją przyjmiemy za tydzień na weekend 😃💗 Pójdziemy do Biedronki, znowu mi się uzbierały naklejki na maskotki, więc sobie wybierze jakie zechce. I oczywiście znowu Duży będzie utyskiwał, że za dużo tego „badziewia” 😂 Ale Calineczka będzie miała chwilę radości więc  niech sobie Duży gdera do woli 😃

… na kominku palę świeczki wszystkim, którzy są Po Drugiej Stronie Tęczy czyli za Tęczowym Mostem 💗💗💗 …

Jest środa, godz. 7.47. Zamykam Lapka. Pójdę po szybkie zakupy, może wypróbuję nowy przepis na ciasto, spodobał mi się jeden. Jak wyjdzie to pokażę. Dziękuję za odwiedziny, za pozostawione słowa, życzę tylko tego, co dobre 🍀💗

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Zapiski domowe 6.11.2024 🍁

  1. BBM pisze:

    BBM: Piękne rozważania o szczęściu…
    A ludzkie okrucieństwo nie ma granic. To cud, że nie stało się żadne nieszczęście. Niewyobrażalna amoralność!
    Jak zawsze trzymam kciuki za spokój Twojego domu. Wytrzymaj. To nie może już długo trwać. Ciepłe i puchate dla Ciebie- jesienią się przyda!

  2. Stokrotka pisze:

    Te minione dni rozpoczynające listopad są wyjątkowe dla każdego.
    Taki dziwny spokój i zaduma i świadomość nieuniknionego – prawda???
    Stokrotka

  3. Urszula97 pisze:

    Pięknie Aniu opisalas Twoje szczęście.Z tymi żyletkami i innym badziewiem to straszne ,jeszcze jakby w jednej miejscowości ale w kilku.U mnie była trójka ale wiedziałam że 2 z 10 piętra, bylam przygotowana.Pozdrawiam serdecznie, siły I wytrwałości.

  4. jotka pisze:

    Aniu, czytam książkę, w której napisano, chyba specjalnie dla Ciebie:
    „czasami szczęście przychodzi do nas niespodziewanie, niczym obcy pies, który liże nam ręce, a my nie mamy smyczy.”
    Dziadkowie mojej synowej obchodzili 91 urodziny, ale zdrowie i umysł w formie, no może zdrowie czasem gorzej…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *