„Babie lato i kropla deszczu” – 29

Skoro Inga z całą świadomością postanowiła wyłączyć myślenie o rzeczywistości, starała się bardzo i wciąż ćwiczyła tę sztukę. Zrobiła sobie kawę nie bacząc na późną porę. Teściowa spała już. Chyba. Światło zgasło w jej pokoju. Oczywiście o niczym to nie świadczy ponieważ w każdej chwili może je zapalić. Albo może całkiem po ciemku skradać się po schodach na dół do kuchni i tam buszować podkarmiając psy i cieszyć się, że oszukała synową. Feliks z łóżka oglądał jakiś film. Lubował się ostatnio w sensacyjnych, w których trup się gęsto ścielił z powodu narkotyków, mafijnych porachunków i temu podobnych okropnych historii. Nie mogła na to patrzeć, na taki ponury świat wypełniony złymi uczynkami, złymi emocjami, brudną, szarą energią.  Rozumiała, że w przypadku męża jest to forma odreagowania . Być może przeniesienie – zły to ten, który skrzywdził mnie i moją rodzinę – odgrywało tu rolę i satysfakcję sprawiało zmuszenie złoczyńcy do poniesienia kary za swoje czyny.

Filmy obecnie denerwowały Ingę, jej uwagę zajmowały głównie programy dotyczące najnowszych wydarzeń politycznych, tu szukała nadziei na zmiany w kraju, a tym samym na poprawę własnej sytuacji. Przed spaniem wolała popatrzeć na „Ranczo”, które traktowała jako dobranockę i które mogła „łyżkami jeść w każdych ilościach”. Wcześniej oglądała na dobranoc kulinarne programy Ewy Wachowicz, lecz zmienili godziny emisji i teraz prezentowano programy, których nie lubiła. Inna ewentualność to kanały o kupowaniu i urządzaniu domów,  mieszkań i ogrodów w różnych częściach świata. Musiało to być coś lekkiego, pomagającego zasnąć. Wprawdzie około trzeciej nad ranem budziła się i odtąd złe myśli jej nie opuszczały dopóki nie wstała i nie zajęła się czymś konkretnym, ale przynajmniej zasypiała spokojnie.

Wzięła do ręki paczuszkę listów. Usiadła w fotelu, włączyła małą lampkę. Psy ułożyły się wygodnie do snu tak, aby mieć ją w zasięgu wzroku.  Czytała i czytała i nie wierzyła słowom, które czytała, nie wierzyła w to, co widziała. Kilka razy przebiegła wzrokiem linijki zapisane pismem prababci Anielci Gąski.

Kochana Herminiu!

Długo się zastanawiałam i długo woziłam się z myślą, czy podzielić się z Tobą, córeczko, tym zastanowieniem. Uważam jednak, że moim obowiązkiem jest wyrazić swoje  zdanie w tej delikatnej materii. Jako matka i jako babka mam do tego prawo, prawo miłości do istot najbliższych memu sercu czyli do Ciebie i Lidusia naszego drogiego. Moim zdaniem  powinnaś mu powiedzieć, kto jest jego prawdziwym ojcem. Wiem co odpowiesz. Że prawdziwy to ten, który wychowuje,  a nie ten, który spłodził i uciekł od odpowiedzialności. Mimo wszystko uważam, że powinnaś rozważyć kiedy i w jaki sposób tak ważną informację przekazać. I nie mówię tego przeciwko Czesiowi, bo on dobrym mężem jest dla Ciebie, ojcem dla Lidusia i zięciem dla nas. Tylko, wiesz,  dziecko ma prawo wiedzieć o pewnych rzeczach, tak dla uczciwości. Weź pod uwagę, iż często fakty okazują się być innymi niż domysły, przytrafiają się w życiu różne przypadki uniemożliwiające wykonanie wcześniejszych planów. To nie były spokojne czasy, wiesz przecież. Może chciał wrócić do Ciebie, chciał spełnić obietnicę lecz los mu to uniemożliwił? Rozważ,  tak sobie pomyślałam, może chciał, lecz nie było mu to dane.

Reszta kartki  była urwana. Inga próbowała zebrać myśli. Jak to? Dziadek Czesio nie był jej prawdziwym dziadkiem? Tata miał innego ojca? Jak to możliwe? Dowiedział się o tym czy nie? Jeśli wiedział to dlaczego nic jej o tym nie wspomniał? Nikt jej nie powiedział!  Inaczej by się nazywała. Ciekawe jak. To znaczy, że ten człowiek zostawił babcię Herminę z maleńkim dzieckiem i wyjechał? Albo w ciąży ją zostawił? Ale jak to? Nie wrócił, nie zainteresował się własnym dzieckiem? To przecież nie jest normalne. A może nie wiedział, że babcia w ciąży? Ale… to były inne czasy… Może, jak to dawniej się zdarzało, jego rodzina nie chciała babci przyjąć do swego grona? Zupełnie jak Stefcię Rudecką w „Trędowatej”. Może wysłali go gdzieś daleko, żeby ich rozłączyć? A on się tak dał? Kto to mógł być? Może znajdzie w dalszych  listach coś więcej? Który to mógł być rok? Obracała karteczkę w palcach, oglądała ze wszystkich stron, zdawało jej się, że w postrzępionym rogu znalazła datę. Miesiąc i dzień nie dały się odczytać ale rok chyba był… jak to odczytać…trzydziesty trzeci? Tak, na pewno. Tata miał wtedy dziesięć lat, był ładnym chłopcem, oglądała przecież nieraz stare fotografie.

Ochłonąwszy nieco przeglądała kolejne listy, szukała jakichś konkretnych danych zapomniawszy o rzeczywistości, pogrążona w jakimś dziwnym, nierealnym świecie, ogarnięta pragnieniem odnalezienia jakichkolwiek informacji. Nie czuła zmęczenia, senność  uciekła, czytała i czytała odłożywszy w bezpieczne miejsce list pisany przez prababcię Anielcię. Nic na razie nie znalazła odnoszącego się do niezwykłego odkrycia. Były tu listy wymieniane między babcią Herminą a  prababcią Anielcią oraz listy rodziców pisane już po wojnie, w okresie narzeczeństwa, gdy tata był na praktykach nad jeziorami. Po wojnie kończył szkołę rybacką, dlatego później przez pewien czas pracował jako kierownik chłodni w Łebie, w przedsiębiorstwie rybackim. Gdyby nie tajemniczy list prababci czytałaby je ze wzruszeniem, teraz jedynie pobieżnie przebiegała wzrokiem szukając innych wiadomości.

Wreszcie natknęła się na krótką informację, która nie wiedzieć czemu zwróciła jej uwagę. Prababcia pisała do córki, że była na cmentarzu i odwiedziła grób starego Balickiego, przypomniała przy tym, że w czterdziestym czwartym dostał wiadomość, po której padł jak rażony piorunem i po kilku dniach zmarł. Baby we wsi szeptały sobie na ucho, że kara go dosięgła za wiadomy postępek. Zaintrygowana próbowała jeszcze coś znaleźć na temat, jednak nie udało jej się zaspokoić ciekawości. Krążyło jej po głowie nazwisko, skądś je zna, gdzieś słyszała….nie, nie mogła sobie na razie przypomnieć skąd. Machnęła ręką, może później jej się samo przypomni. Ziewnęła, spojrzała na zegarek zdziwiona, że czas tak szybko przepłynął obok niej, ona tego w ogóle nie zauważyła myślami zanurzona w dawno minione lata.

cdn.

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Babie lato i kropla deszczu, Powieści. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Babie lato i kropla deszczu” – 29

  1. jotka pisze:

    Niesamowite są takie rodzinne tajemnice, chyba w każdej familii się takowe znajdą.
    Gorzej, gdy zmarli świadkowie wydarzeń, a szukać nie ma gdzie!
    Ściskam, Aniu:-) Dobrych dni i spokojnych nocy!

    • anka pisze:

      Jotuś:-) Ciągle powtarzam, że nie mogę sobie darować, iż nie pytałam o różne sprawy kiedy jeszcze było kogo…
      Pięknego, udanego tygodnia Asiu kochana❣️

  2. Urszula97 pisze:

    To trudne sprawy, ciężko powiedzieć komuś że nie jest jego biologicznym rodzicem, ciekawe jak dojdzie do tego.Pozdrawiam serdecznie ❤️

    • anka pisze:

      Uleńko:-) Czasem życie stawia przed czlowiekiem trudne i niespodziewane sytuacje, tak zaskakujące, że niewyobrażalne wręcz. Cieplutko pozdrawiam❣️

  3. Krystyna 78 pisze:

    Tajemnice rodzinne -pelno ich wszedzie. Zapraszam do siebie. Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *