Dziewczynki spędziły z nami weekend dostarczając radości i rozrywki. Oczywiście „rozrywka” odnosi się do Calineczki 😃 Na pytanie „co będziesz jadła?” odpowiedź pada wiadoma – słodycze i makaron 😃 Zrobiłyśmy deser, który się składał z biszkoptów namoczonych w kawie, kremu (z torebki dr Oetker) i galaretki w dwóch smakach, akurat miałam truskawkową i cytrynową. Dla szkrabusi robienie jest frajdą, jedzenie już niekoniecznie, ale trochę zjadła 😉 W sobotę pomagała w przygotowaniu sernika. Do pomocy w różnych czynnościach zawsze jest chętna, w końcu to Panna, więc w ruchu musi być nieustannie 🙂
Duży pokazał mi jak się wstawia filmiki, na wszelki wypadek (gdybym zapomniała) zapisałam już w szkicach wszystkie trzy i po kolei pokażę.
Dobrego tygodnia życzę i dziękuję za odwiedziny w moim kąciku 💗
Kolejna nowa umiejętność, brawo.U mnie też ruch w sobotę i niedzielę, w sobotę był syn z rodziną i córka też, córka z noclegiem.Bylo trochę drobnicy 2,4,6 lat to i rumor był.Jak mawia sąsiadka to szczęście jak przyjdą wnuki ale drugie szczęście jak już idą do domu.Obchodzilismy dzień Babci I Dziadka, mialam zamrożone jeszcze ciasteczka I makowiec świąteczny a piernik na mleku upieklam i było.Pozdrawiam serdecznie. ❤️❤️❤️
Uleńko:-) U mnie teraz przez kilka dni Wera jest, uczy się, Calineczka jej w domu nie daje spokoju. A ja się cieszę mając okazję zobaczyć jak moja wnuczka jest zdyscyplinowana i samodzielna jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy. Podziwiam tym bardziej gdy widzę matematykę i różne straszne zadania, wzory, równania i inne takie co to zmorą mojego życia w szkole były 🙂
Aha, trzeci rozdział „Babiego lata…” wskoczył pod spodem, bo szkic zapisałam wcześniej.
Buziaki 🙂
Piękny ten jeleń! Iście królewskie dostojeństwo!
Matyldo:-) Prawda? Cudny jest 🙂
Czytam, że ostatnio mało chetnych na wypoczynek zimowy w Szczawnicy, bo powietrze tam niezbyt czyste, az zal, że nie moge teraz pojechać.
Ikroopko:-) Też czytałam. Kiedy byliśmy ostatni raz zimą to najbardziej dymiły czarnym dymem zakonnice 🙁 Szczawnica jest w dolinie i jeśli nie ma wiatru to faktycznie dym z kominów nie ucieka. Widziałam, że wymiana jest kopciuchów, gaz poprowadzono, ale jednak jeszcze za mało. Wielu ludziom też świadomości -niestety – brakuje, co czuje się po „smrodzie” dymu. Inaczej pachnie drewno, a inaczej różne palone świństwa.
Tęsknię już bardzo za ukochanym miasteczkiem 🙂
Ostatni raz byłam chyba pięć lat temu, jakoś tak w lutym, marcu, w każdym razie był jeszcze śnieg, słońce i to powietrze z dymami, ale i tak tęsknię i pojechalabym, ale nie mogę. Do kitu to życie czasem.
Czasem jest wkurzające, jeśli nie możemy robić tego, co byśmy chciały 🙁 Niektóre przeszkody są nie do przeskoczenia, buuu…
Ojej, ale niespodzianka, takich celebrytów nam trzeba!
Chwile z wnukami to sama radość, potwierdzam:-)
Jotuś:-) Żebyś widziała celebrytki chodzące deptakiem między ludźmi! Albo całą rodzinkę w Parku Górnym, czyli jelenia, łanię i dzieci. Coś wspaniałego 🙂
Mam teraz chwile radości, żeby Werci dogadzać, bo się u nas uczy, żeby mieć spokój. Przecież Calineczka jej nie pozwala 🙂 Cieszę się i robię co lubi, na dziś pizzę zamówiła 🙂
Uroczy ten celebryta! A jaki przystojny !!!
Stokrotka
Stokrotko:-) Bardzo przystojny, a jego żona jaka ładna! O dzieciach ju ż nie wspomnę, takie cudne. Też się przechadzają między ludźmi, w końcu są u siebie 🙂 🙂 🙂
Jeleń taki to celebryta. A jakby tak odwrócić celebryta to jeleń. Oj coś mi się chyba pokręciło dzisiaj.
Krysiu:-) Jakby nie powiedzieć to jest cudny!
Słodycze i makaron? Też bym się mogła tym żywić, w ogóle się Calineczce nie dziwię, gust kulinarny ma na poziomie :).
Jelonek cudny, ciekawe co go ciągnęło do „Sezamu”? :).
Pozdrawiam Cię cieplutko.
Moniko:-) Filmik jest sprzed kilku lat, Sezamu już nie ma, budynek rozbudowano, na górze są 3 mieszkania a na dole Żabka. Jelenie i łanie z dziećmi chodzą sobie po Parku w dalszym ciągu i są cudne 🙂
Buziaki 🙂
Kochana! Skąd ja znam takiego niejadka? Nasze identyczne. On wszystko będzie robił sam. Dziś poprosiło o pizzę, więc myślałam, że zje. Ale, pooblizywał sos pomidorowy i jedzenie się skończyło. Dałam synowej do domu, może później zje…
U nas w domu od pokoleń są niejadki [ w tym ja], ale teraz z punktu widzenia babci, to jakiś horror. Człowiek by gwiazdkę z nieba zdjął, 7 wariantów jedzenia planuje, gdy przyjeżdża, a zje jako tako raz na 10 razy. Echhhh… Ale kochamy Go nad życie 🙂
Polinko:-) Z niejadkami mam doświadczenie, Duży był okropnym niejadkiem, miałam z nim niezłe przeboje. Córeczka Calineczka naśladuje tatusia 🙂 Z pizzy uskubie kawałek – choć sobie zamówiła – i już wystarczy. Ze wszystkim tak jest, a lubi tylko makaron i słodycze 🙂 Też kochamy nad życie, bo jak inaczej? 🙂 🙂 🙂