Przeziębienie mnie dopadło, ale nic to, poradzę sobie jak zawsze. Muszę, Calineczka dziś przyjedzie i będzie do niedzieli. Szkrabusia odwiedziła nas też w Szczawnicy. Wera była z nami przez tydzień, potem Duży z młodszą córeczką przyjechał po starszą. Akurat w Muzycznej Owczarni w Jaworkach był świetny koncert. Przyjechał Doogie White i wreszcie Wera poszła do klimatycznego, wspaniałego klubu na super występ. Od dawna chcieliśmy jej pokazać to miejsce. Była jako mała dziewczynka, kiedy chodziliśmy w okolicach Jaworek, ale to zupełnie co innego. To był spacer, nie koncert. Głównie zapamiętała kozła, który ją przestraszył waląc w ogrodzenie, oczywiście nie w Muzycznej Owczarni tylko po drodze przez wieś. Tym razem wszystko się zgrało, MS, Duży i Wera pojechali na koniec świata – jak to kiedyś określił Włodzimierz Nahorny, ponieważ droga kończy się w Jaworkach i dalej są już tylko góry. https://www.szarpidrut.pl/koncerty/doogie-white-w-muzycznej-owczarni-w-jaworkach,1107.html
Po długich dyskusjach Calineczka pozwoliła Dużemu jechać (jest niesamowita broniąc swego zdania), zostałyśmy z babcią D., która ze sto razy przechodziła przez pokój na balkon i z powrotem raz w ubraniu dziennym, raz w koszuli nocnej, boso i w kapciach… Malutka uczyła mnie rysować 🙂 czytałyśmy, oglądałyśmy zdjęcia i wreszcie usnęła zanim reszta rodzinki wróciła zadowolona z koncertu. Nic dziwnego, bo dzień miała pełen wrażeń. Pojechała kolejką na Palenicę a tam mnóstwo atrakcji teraz jest, szczególnie dla dzieci. Ja tego jeszcze nie widziałam, muszę pilnować babci D. Wybiorę się w przyszłości, ważne, że Malutka skorzystała nawet zjeżdżała „rynną” jak kiedyś Wera gdy była w jej wieku. Pod Palenicą także dla najmłodszych elementy różne różniste do zabawy są i dzieciaki korzystają z tego na potęgę.
Już po siódmej, a myślałam, że się wcześniej wyrobię z wpisem. Muszę wyjść z psiepsiołami, czekałam aż będzie jasno, bo po ciemku w lasku niekoniecznie lubię być. Chodzą różne stworzonka, z dzikiem nie chciałabym się spotkać, o nie 🙈
Miłego dnia i samych dobrych chwil życzę wszystkim odwiedzającym, i dziękuję baaardzo za pozostawione słowa 🙂 Niech MOC będzie ze wszystkimi co po jasnej stronie są ✌✌✌
Przepięknie spędzony czas z ukochanymi, wielu takich chwil Ci życzę. Zdrówka kochana, zdrówka. Teraz taki czas chorobowy, u mnie ciągłe, coroczne bóle głowy jesienne, co jesień to u mnie to samo, a ta jesień mega zmienna w mojej okolicy…pogoda za często się zmienia… Zdrówka dla nas. Przytulam Cię mocno, co najlepsze dla Was. :)))
Aguniu:-) Jak zimno się robi to już nie jest moja pora roku. Zmarzłam nie biorąc pod uwagę, że rano i wieczorem już na granicy zera stopni 🙁 W ciągu dnia jeszcze ciepło i taka zmyłka kończy się katarem i bolem glowy, gardła. Oby do wiosny… Buziaki 🙂
Miała Szkrabusia całkiem niezłe atrakcje dzięki Wam! Będzie miała co wspominać!
A Ty dbaj o siebie, jesień wszak pokazuje też swoje „pazurki”. 😉
Serdeczności ślę!
Fusilko:-) Wera do tej pory mówi, że z nami w Szczawnicy miała zawsze super wakacje i odpoczywała. Ona z nami od maleńkiej dziewuszki jeździła. Calineczka ma inny charakter, wymaga nieustannego ruchu… no i my mamy więcej o 12 lat, co sprawia olbrzymią różnice. I jeszcze babcia D na glowie….Ale i tak się cieszę, że choć trochę zapamięta. Poprzednio mówiła, że mieszkała „wysioko, wysioko do siamego nieba” 🙂 I to też pamięta. Buziaki:)
Miałaś cudowny czas, praktycznie zjazd rodzinny, dobrze że było was więcej, każdy coś skorzystał i wspomógł .Podziwiam za wypad z babcią i pieskami
Pozdrawiam cieplutko.
Uleńko:-) Najpierw serdeczności imieninowe, bo nie wiem kiedy u Ciebie komentarz wskoczy 🙂
Ze względu na widoki i wizytę dzieci bylo cuuudnie:) Na wspomnienie człekowi się gebusia uśmiecha:)
Buziaki 🙂
Aniu, fajnie że udało ci się wyrwać do Szczawnicy. Zawsze trochę zmian, chwila zapomnienia o bieżących problemach. Serdeczne pozdrowienia.
Krysiu:-) Wprawdzie te „bieżące problemy” zabraliśmy ze sobą, bo nie ma innego wyjścia, ale uroki Pienin równoważą wszelkie niedogodności. Bo tam cudnie jest 🙂 Serdeczności:)
Z rodziną czas spędzony to czas bezcenny. Zdrowia życzę
Jolu:-) Dziękuję za odwiedziny. Masz rację, że czas to bezcenny 🙂 Pozdrawiam i zapraszam 🙂
Mhmm, w ogóle mnie nie dziwi bogate słownictwo Calineczki, możliwe, że ma to po Babci, podobno najwięcej się dziedziczy co drugie pokolenie :).
Pięknej jesieni.
Moni:-) Duży ma Calineczka zasób słów, nie babci zasługa, już się taka mądra urodziła 🙂 Przedszkole dużą rolę odgrywa, poza tym jej rodzice i siostra także traktując ją od zawsze „jak człowieka” przyczyniały się do rozwoju. Mnie samą zadziwia argumentami i słowami, których używa. I
Pięknej jesieni Tobie również życzę, u mnie jak na złość leje, brrr…
Na pocieszenie powiem Ci Anuśko, że też mam katar 🙂
Cudnie spędzony czas z najbliższymi sercu i tak uroczym i ukochanym przez Ciebie miejscu. To chwile najdroższe…
Ściskam, Polinka
Polinko:-) Katar to upierdliwa dolegliwość delikatnie mówiąc…
Masz absolutną rację, cudne były chwile z dzieciakami w Szczawnicy. To, że udało się zgrać choć na trochę to cud prawdziwy 🙂
Przytulam Polinko 🙂
BBM: Ostatnio w Szczawnicy sprowadzano owce z gór. To dopiero musi być przeżycie!!! Niezwykłe widowisko!!
Matyldo:-) Redyk widzieliśmy z bliska i z daleka kilka razy. Wera kiedyś powiedziała, że owieczce na pewno nie podobało się takie publiczne strzyżenie i ona więcej nie chce tego oglądać… Po przejściu nawet małego stada owiec trzeba bardzo uważać, żeby nie wejść „na minę” 🙂 😉
A gdzie moj komentarz ?może w spamie ?
Uleńko:-) Jest komentarz, nie uciekł. Buziaki 🙂
Ależ ja tęsknię za Szczawnicą, a niestety, nie mam jej w planach, choć chciałabym.
Aniu, wiem, że komentowałaś moje wpisy, ale nie wiedzieć czemu, nie ma ich na blogu, widziałam je tylko w edycji, więc nie mam jak odpowiedzieć, coś chyba blogger swiruje ostatnio. Pozdrawiam serdecznie:)
Ikroopko:-) Nie tylko blogger ma jakieś fobie, znikają komentarze w przestrzeni i nie wiadomo gdzie sobie wędrują. Serdeczności posyłam i życzenia, żeby Ci się udało pojechać tam, gdzie tylko masz ochotę 🙂
Jaka duża juz dziewczynka, chyba będziesz musiała zmienić pseudo, Calineczka nie będzie pasować:-)
Jotuś:-) Do „Calineczki” tak się przyzwyczaiłam, że nawet czasem w domu tak do niej mówię 🙂 Duża już mądrala z niej, to prawda, ale jeszcze czasem przekręci jakieś słówko, co mnie cieszy (bo uwielbiam) i wczoraj np była „gmła” zamiast mgły 🙂
No prosze… to Ty w swoim ukochanym miasteczku bylas!!! Takiej to dobrze!!!
Zachowaj na dluzej te naladowane akumulatory 🙂
Stokrotka
Stokrotko:-) Byłam skarbie, byłam 🙂 Wprawdzie akumulatory siadają od razu po zderzeniu z rzeczywistością, ale wspomnienia pozostają i nadzieja na następny wyjazd podtrzymuje na duchu. Oby do wiosny! Buziaki 🙂
Ale mieliście piękne widoki i spacery :)) Na tym ze zdjęcia widać, jak wszystkim było ciepło..Taki wrzesień to ja lubię :)) Aniu zdrówka dla Ciebie i mam nadzieję, że już czujesz się lepiej.. Uściski!
Myszko:-) Pogoda trafiła się wymarzona. Nie za gorąco ale ciepło i byłoby super w całej rozciągłości gdyby nie… różne „przytrafki” babci D. Po powrocie choróbsko mnie złapało i nie chce puścić, okropność, tak długo się morduję, ale mam nadzieję, że wreszcie ku dobremu idzie. Przecież ile można ;(
Zdrówka dla Was i serdeczności moc 🙂
I znów masz wspaniałe wspomnienia. A przeziębienie inie dopadło stąd dopiero nadrabiam blogi. Kurujmy się Buziaki
Luciu:-) Mnie jak złapało po przyjeździe to dotąd nie chce puścić. Męczę się i męczę i nic nie pomaga, franca jakaś pioruńska i tyle 🙁 Może wreszcie po niedzieli puści po tylu cudach, które robię, żeby się pozbyć. Buziaki 🙂
Dużo zdrowia Kochana. Uwielbiam wracać do Szczawnicy i do Jaworek. Urzekające miejscowości. Ja już tej jesieni chorowałam i mam dość. Poważnie.
Uściski Anusiu