W kalendarzu mam zaznaczony ten dzień wyraźnie – OSTATNI DZIEŃ W PRACY 2014 !!! NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ!!!
Od wczorajszego ranka (czyli sobotniego) chciałam skończyć wpis, ale gdzie tam! Przecież rzeczywistość nie daje wytchnienia. Do tego „franca przeziębieniowa” męczy mnie w dalszym ciągu mimo najprzeróżniejszych cudów, które wyczyniam, żeby się jej pozbyć. Mam jednak nadzieję, że już jest na finiszu, bo wczoraj po południu padłam, przespałam do rana i jest lepiej. Tym razem się zaparłam i używam samych naturalnych środków (poza ibupromem zatoki), wczoraj sobie przypomniałam o kaszy jaglanej, ugotowałam i zjadłam na śniadanie a z reszty zrobiłam kotlety dodając utarte tofu, resztkę żółtego sera, jedno jajko na twardo (ze trzy dni leżało w lodówce), cebulkę w kostkę, przyprawy oczywiście, jajko surowe i bułki tartej trochę. Ulepiły się pięknie i usmażyły tak samo. Mogę polecić 🙂
Wczoraj raniutko – jak tylko zrobiło się jasno – wyszłam z psiepsiołkami (MS odsypia nocną aktywność swojej mamy), zdążyliśmy przed deszczem. Zaczęła się potem taka typowa szaruga, której zdecydowanie nie lubię. Chyba nikt nie lubi kiedy jest ciemno, buro i ponuro 😟 Przy takiej pogodzie chce się zjeść coś ciepłego na kolację. Przeglądałam YT w poszukiwaniu łatwych, szybkich i smacznych pomysłów na kolację, sporo tego znalazłam. W końcu zrobiłam zwyczajną jajecznicę z cebulką tylko pozwoliłam się jej usmażyć w formie placka, który posypałam cheddarem, mozzarellą i położyłam kilka pasków pieczarek (czekały w lodówce na wykorzystanie). Przykryłam na chwilę, żeby się sery rozpuściły i smaczne było. Ale to nic, w Szczawnicy zrobiłam „tatar” z cukinii korzystając z przepisu Hajduczka naszego niezastąpionego 🙂 https://www.hajduczeknaturalnie.pl/tatar-z-cukinii-wege-pasta-na-chleb/
Calineczka spędziła z nami trochę czasu, szkoda, że padał deszcz i odpadły zajęcia na powietrzu, co byłoby z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych stron 🙂 Trudno jednak, dałyśmy radę i przygotowałyśmy „tort” dla taty, który miał imieniny. Szkrabusia czynnie uczestniczyła w rozsmarowywaniu serków i kremu (niejadek podjadał 😃 ) oraz dekorowaniu płatkami czekoladowymi. Spód był z herbatników, pozostałe warstwy z biszkoptów, masę stanowiły serki: waniliowy, brzoskwiniowy, truskawkowy (takie były ostatnie trzy w Biedronce), natomiast na górze znalazł się krem „z gotowca” czyli z opakowania dr Oetker. Nie muszę przekonywać, że to pyszne było 🎂
Poza tym tworzyłyśmy „coś z niczego” wykorzystując pudełko i rolki po papierze toaletowym i okazało się, że to fajna zabawa. Przy czym dodam, że pomysł był Calineczki i ona rozpoczęła działalność, a babcia się tylko włączyła, podawała materiał i pomagała, aby się całość nie rozleciała 😀
Calineczka jest wielbicielką makaronu, poza nim lubi tylko czekoladę 🙂 Babcię też uraczyła sama z siebie usiłując babcię nakarmić wkładając w danie serce 🙂
Spanie to strata czasu, ale jednak zmęczenie bierze czasem górę. W łóżku babcia obowiązkowo musi poczytać swoje wierszyki o Sziluni i Skitusiu, taka tradycja, bez tego ani rusz, jednak teraz Szkrabusia pyta babci czy babcia ma jeszcze siłę poczytać 🙂 W udaniu się do sypialni pomaga napis na piżamce.
Powiem Wam jeszcze, że humor mi poprawił filmik na Silver tv, lubię sobie zerknąć, jest mnóstwo ciekawych informacji i porad skierowanych do Mądrych Babć 😃 (inne nie pojmą, hi hi 😃😃😃), tym razem było o wykorzystaniu szli i apaszek https://www.youtube.com/watch?v=FfAjObVfBxA
Zupełnie zapomniałam o zmianie czasu i rano przez moment zastanawiałam się czy to ja zwariowałam czy część zegarków (które ręcznie trzeba przestawiać), na szczęście przypomniałam sobie o co chodzi i odetchnęłam z ulgą. Wczoraj babcia D. stwierdziła, że się ode mnie zaraziła demencją…
Słoneczko wyjrzało, co za radość 🌞🌞🌞 Jeśli trochę obeschnie ziemia to wyjdę do ogródka skończyć porządki, wybrać resztę zielska do worka, bo z powodu „francy” i deszczu nie dałam rady wcześniej. Cukierki dla dzieciaków na Halloween kupione, Calineczka być może przyjedzie, coś wspominała, trzeba się przygotować. Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa. Pogody w te dni życzę, bo potrzebna podczas święta, żeby nie brodzić w błocie zapalając znicze. Najserdeczniej pozdrawiam 💗💗💗
Ładnie Ci „tatar” wyszedł, ale najważniejsze, że smakował. Przesyłam buziaki z dżdżystej Wielkopolski!
Hajduczku:-) Dziękuję, że wpadłaś 🙂 „Tatar” smaczny wyszedł po raz kolejny. Wchodzi na stałe do kajecika z przepisami wypróbowanymi. Buziaki z wietrznego Piaseczna, deszcz na razie się oddalił, oby na dłużej 🙂
Aniu,najpierw zdrówka życzę.Cudownie spędzony czas, moje urwisy nie chcą spać u nas chyba że rodzice też będą spać.Malutka jest utalentowana, piękny domek zbudowała.Nie ma jak u babci.Pozdrawiam cieplutko. ❤️
Uleńko:-) Zdrówko potrzebne, dziękuję kochana 🙂 Cieszę się, że Calineczka coraz częściej chce u nas przebywać, dziś też ma przyjechać na Halloween i będzie rozdawać cukierki dzieciakom, bo u nas dużo grup chodzi. Mają smyki frajdę i dobrze! Buziaczki 🙂
Te zmiany czasu są koszmarne i niepotrzebne!
Jak zwykle motywujesz mnie do poszukiwania pomysłów jedzeniowych, że tez człowiek nie może się najeść raz na tydzień!
Ja już zapisuje pomysły na zabawy z wnukiem, bo rozwija się pięknie i samo czytanie bajek nie wystarcza:-)
Lecę na spacer, póki słoneczko na niebie:-)
Jotuś:-) Twój maluszek coraz bardziej wymagający się staje, co znaczy, że babcia z dziadkiem będą musieli głowy gimnastykować 🙂 Z Werą było więcej śpiewania, zabaw w teatrzyk, organizowała Mam Talent itd. Calineczka za to w ruchu musiała być bezustannie, (więc jeździ po pokoju hulajką, biega, skacze, robi fikołki na łóżku), ale rozwija się i już wreszcie potrafiła się zająć „pracą ręczną”, czym mnie zaskoczyła. Dziś wieczorem będziemy robiły torcik dla babci D. na jutrzejsze urodziny.
Korzystaj ze słoneczka. U mnie teraz dżdżysto i wietrznie. Pozdrawiam cieplutko 🙂
Kochana, to razem usiłujemy wyzdrowieć. Jakaś paskuda lata w powietrzu. Mnie trzyma już prawie dwa tygodnie. Może wczoraj było przesilenie. Kulinaria jak zwykle z polotem. Słońca Ci życzę, bo u mnie dziś ponad 25 stopni. W cieniu. I to jest to co mi nie przeszkadza, a nawet pomaga. Nie leżę a gwoli włoskim zwyczajem wychodzę na powietrze. Uściski
Luciu:-) Mnie też już dwa tygodnie trzyma ta paskuda 🙁 Słoneczka i temperatury zazdroszczę, u mnie wiatr hula i deszcz co trochę pada, nie lubię takiej pogody 🙁
Cóż jednak zrobić, Luciu, oby do wiosny 🙂 Całuski kochana i życzenia zdrówka, i jak najszybszego powrotu do formy 🙂
Nie wiem czy mój komentarz wszedł. Buziaki
Luciu jest kochana, jest, całuski 🙂
A u Ciebie ciągły ruch!! I niesamowite pomysły!! Twoja rodzina to szczęściarze, że lubisz eksperymentować kulinarnie i robisz to z powodzeniem! Dużo zdrówka- i buziaki!
Matyldo:-) Dzięki kochana 🙂 I Tobie zdrówka życzę, żeby Cię żadna zaraza nie dopadła. I słoneczka na przekór wszystkiemu! Całuski 🙂
U nas dzisiaj piękna , ciepła pogoda, szkoda tylko, że dzień krótki. Pozdrawiam serdecznie – przeziębienie podobno dobrze wyleżeć, nie każdy może sobie niestety na to pozwolić.
Tereniu:-) U nas wieje jak cholera, łeb urywa i co trochę pada, brrr…. Z psiepsiołkami trzeba wyjść, akurat przestało to skorzystam. Cieplutko przytulam i Tobie słoneczka życzę:)
Co w tym jest, że dzieci tak uwielbiają makaron? Nasz maluch codziennie mógłby go jeść. Podobno większość tak ma, a w przedszkolu panie zachodzą w głowę, dlaczego większość dzieci nie chce jeść 🙁
Piękna Twoja aktywność, pomimo infekcji :*
Polinko:-) Coś z tym makaronem jest na rzeczy. Jak byłam mała lubiłam z cukrem i śmietaną, Wera lubiła z bułeczką na masełku podsmażoną, a ten mały urwis może jeść sam makaron , bez niczego, łapkami wybierając z miski czy talerza 🙂
Buziaki kochana, lecę z pieskami póki nie pada 🙂
Właśnie widzę, że ten właściwy został gdzieś w kosmosie. To tylko buziaki. I wiadomość, że czytam.
Luciu:-) Jest tuż pod Jotką 🙂 Wprawdzie po raz trzeci od początku mi katar oczy zamglił, ale odnalazłam i nawet wcześniej zdążyłam odpowiedzieć. Całuski 🙂
Jak tak sobie podczytuję, jakie są Twoje działania, to ciut zawiszczam.
Żeby mi się też tak chciało, jak mi się nie chcę!
Serdeczności ślę!!!
Fusilko:-) Tak ogólnie to mnie się też nie chce 🙁 Najchętniej wskoczyłabym do łóżeczka i przespała ze trzy dni. Ale jak napisała L.C. nie zawsze można sobie pozwolić. Teraz coraz gorzej, bo dzień coraz krótszy, słoneczka brakuje, ale za to – bliżej do wiosny, jeszcze tylko listopad, grudzień, styczeń, luty i w marcu już wiosna 🙂 🙂 🙂 Buziaki Anusiu 🙂