Działo się, oj działo😫😓😱 Było to tak. Babcia D. popsuła na amen ostatni aparat słuchowy. Oczywiście do niej nie dociera, że to czuła elektronika, że nie można ciskać sprzętem o podłogę, spać w nim, chować pod poduszkę (bo jej ukradną), kąpać się, zostawiać gdzie popadnie i potem szukać bez końca, albo odczepiać jedną część od drugiej, a potem – „napraw”… No dobrze, ale jak funkcjonować może człowiek – nawet z Alzheimerem w towarzystwie – kompletnie odcięty od świata, wyizolowany absolutnie? Toż to koszmar. Nie dosyć, że nie pamięta, nie rozumie to jeszcze nie słyszy i nie można jej niczego powiedzieć, wytłumaczyć, przekonać… Cóż było robić, udał się MS do punktu audiologicznego (nie wiem czy się tak zwie, ja tak określiłam) z zapytaniem jak i co. Owszem, są super aparaty (w super cenie), ale na odległość nie można dobrać, należy babcię przywieźć na badanie… Zapisał na konkretny termin. I bądź człowieku teraz mądry. Na hasło „badanie” babci D. prawie piana z pyska… jakie badanie?!!! Od razu wietrzy spisek i atak na nią. Wreszcie dociera, że słuchu, i że aparaty słuchowe… Przez tydzień trwa przygotowywanie jej i przypominanie. Przecież po kilku minutach już nie pamięta i w koło Macieju od początku tłumacz o co chodzi kilka razy dziennie. Zorganizowanie całej akcji to jak zebranie sztabu antykryzysowego… Jak ją dobudzić, żeby wstała (śpi do obiadu), za każdym razem „ona sobie jeszcze pośpi”… Jak zmusić do umycia i uczesania… Jak przekonać, żeby założyła to ubranie a nie znowu jakieś od czapy. Jak podczas badania jej wytłumaczyć co ma robić i jak reagować, w ogóle wytłumaczyć o co chodzi…
Wreszcie nadszedł piątek, czyli termin wizyty. Cudem udało się wszystko przeprowadzić czyli zmasowany atak na babcię D. Mam przygotowane dyżurne „wyjściowe” ubranie dla niej (oczywiście w mojej szafie, żeby nie miała „na oczach” bo zniszczy) i założyła je bez sprzeciwu, nawet się ucieszyła gdy pochwaliłam przed lustrem, że ładnie wygląda. Pojechali, uff! Wtedy ja myk do babcinego pokoju. Normalnie przy niej tam nie wchodzę, nie chcę się narażać na zarzuty, że coś znowu zginęło… Typowe dla tej choroby więc nie mam z tym problemu. Kiedy przychodzi z pytaniem co ma do roboty (ciągle jak jest przytomniejsza) mówię (pokazuję), że ma robotę u siebie, że trzeba posprzątać. Czasem to robi, czasem MS jej pokazuje co „jest do roboty”. Wszystko zależy od stanu babci D. w danej chwili. No więc dorwałam się do stajni Augiasza. Już mówiłam, że zbiera liście, kamyki, zrywa kwiatki i wszystko zanosi do siebie. Rany boskie święte! Czego tam nie było! Łącznie z książkami, które zabrała z moich półek bez wiedzy oczywiście i po kryjomu, w nich tony liści i kwiatków do zasuszenia, a książki w stanie „pożal się boże”. Najciekawsze, że po wejściu do pokoju na pierwszy rzut oka tego nie widać! Wymiotłam ze wszystkich zakamarków nagromadzone „skarby”, po czym się wzięłam za szafę. Przenosiłam zawartość (nie całą, bo się nie dało) do naszego pokoju, żeby na spokojnie przejrzeć co tam jest i wreszcie wrzucić do prania. Żeby nie było, że babcia D. jest przez nas zaniedbana! Ona jest na tyle świadoma, że nie da ruszyć swojego, ale nie na tyle, żeby dała sobie wytłumaczyć, że coś brudne i niech da do prania, trzeba zabierać ukradkiem i „u niej jest posprzątane”… Większe porządki udało się u niej zrobić przed wyjazdem do Szczawnicy pod pretekstem pakowania. W szafie było wymieszane wszystko ze wszystkim, już nie powiem co z czym… W każdym razie w sobotę poszło pięć pralek, w niedzielę trzy. Przejrzałam co się dało, zostawiłam ubrania nadające się do użytku, to samo z pościelą. Część uprana, uprasowana została ułożona przez MS w babcinej szafie, część poszła do śmieci, a bardzo duża część do pojemników PCK. Nie uwierzycie, ale chyba pół bagażnika tego było. Czyste i porządnie zapakowane. Babcia D. jest teraz drobniutką, szczuplutką istotą, kiedyś była niczego sobie kobietą więc ciuchy zupełnie nie pasują za chińskiego boga. Kupiłam jej trochę w sam raz na nią, tamte po prostu z niej spadały.
Nie wszystko robiłam oczywiście sama podczas nieobecności babci I MS. Bo oni wrócili z aparatami. Badanie poszło sprawnie, aparaty jak z kosmosu są, a co dalej z nimi to się okaże. Trzeba pilnować, uważać itd… kiepsko to widzę, ale nie ma rady, siła wyższa. W każdym razie akcja porządek trwała nadal, babcia siedziała w ogródku (ciepło w weekend było) i nie przeszkadzała w działaniach. Natomiast mnie zaczął przeszkadzać pęcherz, który od czasu emerytury siedział cicho (przedtem dokuczał bez przerwy), skończyło się koszmarnym bólem, gorączką prawie 39 stopni i antybiotykiem. Chyba moje ciało zdecydowanie stwierdziło, że przesadzam i kazało mi się uspokoić odmawiając współpracy. Mądre to ciałko, bo zalegając bez siły w łóżku zmusiło mnie do myślenia. Uruchamiając szare komórki odszukałam na yt kanał Kasi Gołębiewskiej refleksolożki, (o której już pisałam) i zaczęłam sobie pomagać „refleksologicznie”. Zapisałam się też na webinar z refleksologii. Dziś już zupełnie jestem na nogach, zrobiłam rano piękny wiosenny spacer z psiepsiołkami kochanymi, wreszcie zasiadłam do napisania tych słów kilku. Leki jeszcze biorę, ale czuję się dobrze. Wniosek – nie przesadzać więcej, myśleć o sobie, dbać o siebie, trochę sobie zacząć dogadzać, wszak mam siebie tylko jedną bez względu na wygląd i wiek. I chociaż kolejna Bycza wiosna wpisana w kalendarz, to w Byka duszy wiosna ma trwać przez cały rok. Howgh!
Alem się rozpisała, rany koguta! Jednak tyle się działo, że i tak nie wszystko przecież się zmieściło. O swojej szafie wspomnę kiedyś w przyszłości 😃😃😃 Dziękuję tym, co wytrzymali do końca i tym co nie dotrwali też 😁😁😁 Na osłodę i ozdobę kwiatki z przedogródka🌼🌷🌺 ale najpierw fragment koszulki, w której Duży odwiedził matkę, musiałam uwiecznić.
🌺🌼🌸🌼🌺🌼🌺
Kochani, pięknej majówki życzę, bezpiecznej, spokojnej mimo zapowiedzi 🌞🌷🌞
Aha, jeszcze coś! Wszystkim maturzystkom i maturzystom, co to zaczną toczyć boje o świadectwo dojrzałości POWODZENIA i trzymam kciuki!!!
💗💗💗💗💗💗💗💗
💙💛
Opiekować się osobą z demencja, przerasta nie tylko czasami siły… ściskam Cię serdecznie
Lucy:-) Dzięki <3 Ty przerabiałaś ten temat na własnej skórze, masz wiedzę jak wygląda na co dzień życie z chorą osobą. Przytulam 🙂 🙂 🙂
Trudne to wszystko Anusiu, dobrze że MS współpracuje.Kawał roboty zrobiłaś w babcinym pokoju.Kwiateczki masz cudowne, tam babcia chyba nie doszła. Drugi aparat może się znajdzie z czasem.Pieknej majówki.pozdrawiam.
Uleńko:-) Kwiatki są w tzw. przedogródku czyli przed domem, a tam babcia D. nie dotrze. Drzwi są zamknięte tak, że nie da rady i tylko dlatego ocalały 🙂
Aparaty ma dwa od piątku nowiusieńkie i podobno słyszy wszystko. Ciekawe czy usłyszy jak zaklnę 😉
I dla ciebie cudnej majówki, ciepłej i słonecznej, buziaki 🙂
Tak potwierdzam. Opieka nad taką osobą to praca wymagająca sił byczych. Dbaj o siebie, bo co to są kłopoty z pęcherzem wiem sama aż za dobrze, chociaż gorączką nigdy się nie kończy. Na szczęście. Siły i spokoju i pogodnych chwil z wiosennymi kwiatkami. Całusy
Luciu:-) Ty też znasz rzeczywistość z chorą osobą i wiesz co się z tym wiąże. Właściwie to jak się zastanowić, każdy ma lub miał w najbliższym otoczeniu demencję, Alzheimera, Parkinsona i różne inne podobne „typy”. Bardzo się to popularne zrobiło… Przykre ale prawdziwe.
Luciu, trzymaj się kochana, a ja kciuki za Ciebie trzymam. Całuski 🙂
Rzeczywistość nie do pozazdroszczenia Anuśko. Ale zawsze jest coś, co rekompensuje 🙂 Buziaki :****
Polinko:-) Na pewne rzeczy wpływu nie mamy i musi być jak jest. Na pewno szukać trzeba lekcji do przerobienia w najtrudniejszej sytuacji, to już wiem. Im szybciej znajdę tym lepiej przepracuję… Buziaki 🙂
Niezłe macie z Panią Babcią przeboje, widzę, że nudy nie ma :). Wtargnięcie do jej pokoju to jak wejście do jaskini lwa, najlepiej to robić kiedy go nie ma albo śpi twardym snem :).
Z koszulki nie rozumiem zupełnie nic bo pomimo tego, że oprócz polskiego znam jeszcze trzy języki, to akurat tego niet 🙂
Moni:-) Spokoju nie ma ani w dzień ani w nocy. Żeby wtargnąć jedno z nas musi stać na czatach i pilnować czy babcia nie idzie, drugie wygarnia rzeczy do prania. Teraz będzie łatwiej, mniej się zrobiło i łatwiej będzie ogarnąć.
Na początku wojny ruski okręt wojenny zaatakował ukraińską Wyspę Węży i wzywał do poddania. Obrońcy odpowiedzieli krótko i dosadnie – ruski okręcie wojenny idź na ch…j , tak dosłownie. Słowa obiegły cały internet, stały się symbolem i wskoczyły na koszulki też. To jak za napoleońskich czasów słowo gen. Cambronne… 🙂
Oj, faktycznie działo się, a te porządki u babci to jak wypisz wymaluj u mojej kiedyś tam.
Kto tego nie przerabiał, ten nawet nie wyobraża sobie jaki to galimatias.
Nasz organizm jest mądry i gdy przesadzimy, sam kładzie nas do łózka.
Pięknej majówki i dla Was, oby śnieg nie padał…
Jotuś:-) Święta prawda, kto nie miał do czynienie z taką chorą osobą to sobie nawet nie jest w stanie wyobrazić co ona potrafi zrobić.
Kiedy nas ciągnie w stronę łóżeczka należy ulegać 🙂
Śniegowi mówię zdecydowane NIE!!! Ale pamiętam, że gdy zdawałam maturę to śnieg spadł i przez chwilę był na zielonych liściach… Teraz moja wnusia będzie zdawać…
Oj, to trzymam kciuki!!!
Lucia mówi, że zawsze pomagają 🙂 Przytulam <3
Wiele razy wyrażałam swój podziw. Dziś nie umiem inaczej: ❣️
Wyszło bez sensu, bo przed wykrzyknikiem były buźki z aureolami. Więc inaczej: w moim oglądzie – jesteś świętą osobą. I nawet nie ogrom pracy, nie tylko. Mój ogromny szacunek budzi Twoje zrozumienie sytuacji i zgoda na nią. Pozdrawiam Cię najserdeczniej jak umiem!♥️
Matyldo:-) Na Lapku pokazują się tylko uśmieszki, nie wiem jak udało Ci się serduszko wstawić. Chyba, że w kokpicie robię wpis, wtedy się pokazują. No dobra, i tak się na tym nie znam i nie pojmę 😉
Dziękuję za dobre słowa, ale nie ma w tym nic dziwnego co robimy oboje z MS. Taka jest potrzeba i nie ma rady. Owszem, czasem kosztuje dużo nerwów, lecz tak musi być i trzeba się pogodzić. A do świętości to ho ho ho 😉 i hi hi hi 😉 Buziaki 🙂
Życzę Ci dużo sił Anko…
I dziękuję za stokrotki
Stokrociu:-) Dziękuję 🙂 🙂 🙂
Stokrotki oglądaj do upojenia, piękne są 🙂
Dla wszystkich, którzy ten krzyż dźwigają,mam ogromny szacunek. Tym bardziej,że mój neurolog pocieszył, iż mnie to nie grozi!
Wszystkie myśli dobre lecą do Ciebie!
Fusilko:-) Dziękuję kochana za dobre myśli. I brawo dla doktora Twojego, że się na Tobie poznał 🙂 🙂 🙂 A dla Ciebie brawo za rowerek!!!
Buziaki 🙂
Oj macie Wy kwiatki z Babcią D.. Nie takie piękne jak w ogródku, ale co zrobić.. Dbać trzeba, kocha się :)) ma ona w Was najlepszą opiekę! Dużo cierpliwości i wytrwałości! I zdrówka też dla Ciebie, odpocznij po tym sprzątaniowym szaleństwie ;)) Miłej majówki!
Myszko:-) Szaleństwa ciąg dalszy trwa, dołączyło się szaleństwo ogródkowe i mnóstwo pracy przynoszącej radość mnie, z MS gorzej, ale dzielnie pomaga 🙂
Buziaki 🙂
Aniu, wiem poprzez ci przechodzisz , opiekowanie się starszą osobą z choroba jakąkolwiek jest trudne , a nawet bardzo trudne. Życzę ci dużo silnej woli , ale tak to już jest że starością. Zapraszam do siebie na blog, dla rozrywki. Pozdrawiam
Krysiu:-) Do tej pory nie miałam czasu by włączyć Lapka, zaraz do Ciebie skoczę 🙂 Dziękuję za dobre słowo, ściskam serdecznie 🙂
No to niezłe przeboje. Człowiek postronny nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy opieka nad taką osobą, ile to wymaga oprócz sił fizycznych również przemyślności… a przy tym ktoś patrząc z boku może właśnie oceniać „nie dbają o nią”.
W otoczeniu słyszę o jednym przypadku starszej kobiety z Alzheimerem, tam głównie problemy z zachowaniem higieny, bo coraz częściej nie sygnalizuje potrzeb. I z jedzeniem. Syn i synowa, którzy się nią opiekują, są już kompletnie wykończeni. I wiem, że cokolwiek by nie mówili, marzą o czasie, kiedy już zostaną wreszcie sami, bez tego obowiązku…
Fajna koszulka 🙂
Małgosiu:-) Koszulka świetna 🙂
Jeśli chora osoba ma „głowę w porządku” to zupełnie inna sytuacja. Natomiast w tym przypadku zero współpracy czy zrozumienia, za to teorie spiskowe jedna po drugiej się lęgną, oskarżenia o coś co sama zrobi/zepsuje. Najgorsze – właśnie z higieną zaczyna być, nie ma mowy o podkładkach, choćby zwykłych podpaskach, echhh, szkoda gadać, szkoła cierpliwości…
Intensywna u Ciebie ta wiosna na wejściu 🙂 Zdrowia życzę i niech będzie pięknie 🙂
Karolino:-) Wiosna jest cudna bez względu na wszystko inne. A jak bez pachnie! Słów brak, żeby określić jego prześliczny zapach, nieziemski wręcz 🙂
Dziękuję i Tobie pięknej wiosny życzę 🙂
Witaj Anuś. Ja trochę się zajmowałam ciocią z demencją więc wiem jak to wygląda. Trudna sprawa bardzo. Ciocia uciekała ciągle z.mieszkania i chciała wracać do dawnego domu gdzie się wychowała, zapominała kim jesteśmy i krzyczała, że ktoś jej kradnie ubrania. Bardzo smutna rzeczywistość. Oby nas to jigdy nie dotknęło. Nic się nie da takiej osobie wytłumaczyć. Dobrze Aniu że choć z tymi aparatami się udało. Trzymaj się ciepło Kochana.
Kasia Dudziak, Kasinyswiat
Kasiu:-) Czyli dobrze wiesz jak wygląda życie z tak chorą osobą, przykre ale prawdziwe. Z aparatami się udało, lecz wciąż się boję, że zaraz zgubi albo zepsuje. MS zabiera je po kolacji, żeby nie poszła się w nich kąpać, pod pozorem ładowania w ładowarce co akurat jest prawdą. Takie to cuda, że nie trzeba wymieniać baterii jak w starych tylko się ładuje.
Dziękuję Kasieńko i pozdrawiam serdecznie 🙂