Pora rozpocząć sezon jesienny. Na nic się nie zda udawanie, że wciąż trwa lato mimo pięknej pogody. W tej chwili jesień jest najpiękniejsza na świecie, prawdziwa polska złota jesień, prawdziwe babie lato. A my właśnie wróciliśmy z naszego raju 😀 Było pięknie, cudownie i wspaniale mimo skrzeczącej rzeczywistości. Humory psuła (ta skrzecząca rzeczywistość) tylko chwilami, bo gdy kierujemy wzrok na nasze przepiękne Pieniny to humor wraca bez względu na wszystko inne. Tego „innego” było sporo, wiadomo. O właśnie, czy wiecie, że można złożyć na poczcie pełnomocnictwo dla upoważnionej osoby, która będzie mogła odbierać przesyłki awizowane? Dowiedziałam się o tym dopiero teraz, bo od razu po naszym wyjeździe z domu takowe się pojawiły. Trzeba było wypełnić stosowne druki w urzędzie pocztowym, z uwzględnieniem danych osoby upoważnianej oraz oddziału poczty, do której przychodzą przesyłki. W dobie internetu już na drugi dzień pełnomocnictwo działało i przynajmniej w tej materii byliśmy spokojni.
Z babcią D. zdarzały się częste trudne sytuacje, psiepsiołkom również przytrafiły się „dołki zdrowotne”, w końcu patrząc na „ludzkie lata” są w podobnym wieku więc nie ma w tym nic dziwnego. Na dalsze wyprawy nie mogliśmy sobie pozwolić, bo psiaki nie dają rady, zaś babci D. zostawiać na dłużej nie można ponieważ nie wiadomo co się może w tym czasie zdarzyć. Na wszelki wypadek zakręcaliśmy dopływ wody wychodząc z psami odkąd po powrocie zastaliśmy płynącą sobie bez zahamowań żadnych, wesoło szemrzącą wodę z kranu…
Od razu po powrocie ze Szczawnicy gościliśmy Calineczkę przez dwie nocki i trzy dni z czego oczywiście się cieszyłam, bo już stęskniona za szkrabusią byłam okrutnie, ale wiadomo, że z oka jej spuścić nie można, jako że ma dziesięć pomysłów w jednej chwili. W tym samym czasie trzeba też nie spuszczać oka z babci D. Obydwie razem czasem stanowią zespół nie do opanowania 😉 Do tego doszedł zarośnięty ogródek, który też opanowania wymagał, żeby Calineczka mogła mieć z niego pożytek. Na szczęście pogoda jest piękna i mała mogła czas spędzać na zewnątrz, gdzie zajęć było dużo – plac zabaw, spacery po lasku z psiepsiołami (babciu, ale ja bendem tsimać Skitusia), jazda na hulajnodze (babcia podążająca za hulajnogą…😁 ), do tego „niejedzenie”, bo przecież niejadkiem Calineczka w dalszym ciągu jest. Babcia się uwija – a może zjesz kaszkę, może makaron (tylko babciu bez siosiu), może upieczemy ciasteczka, może naleśniki, może kanapkę… itp., itd. Tym sposobem babcia nie miała kiedy otworzyć Lapka i odezwać się do Was. Zdjęć trochę do pokazania jest, lecz to później, już na spokojnie, jak się skończy sezon ogródkowy i skończę ogarniać chałupę. Dziś tylko dla uśmiechu stali mieszkańcy Szczawnicy 🙂
Na razie tyle, dziękuję za odwiedziny i życzę dobrego tygodnia, w zdrowiu i spokoju 💗
💙💛
Trochę odpoczęłaś w kochanym miejscu a potem rzeczywistość.Wyobrazam sobie zabawy z babcia Anią i babcia D.Co nie robi się dla wnusi, moje na szczęście jedzą ale mają swoje życzeniowe dania.Sarenki urocze.Buziaki.
Uleńko:-) Rzeczywistość do łatwych nie należy, ale jest i trzeba akceptować taką, jaka jest. Dobrze masz, że Twoje jedzą, to połowa zmartwienia z głowy. Calineczka po tatusiu jest niejadkiem, tylko wtedy straszyłam Dużego Babą Jagą, a teraz się nie da 😉 Buziaki 🙂
Masz szczęście, czyli Wnusię! U mnie wszystko dorosłe, więc brak takich ekscytacji jak u Ciebie! Muszę na prawnuki czekać, ale na to pewnie trzeba uzbroić się w cierpliwość!
Serdeczności podsyłam!
Fusilko:-) Calineczka to prawdziwy skarb, ale jak podrośnie będzie jak u Ciebie (na więcej wnucząt nie mam co liczyć), tylko Ty prędzej się prawnucząt doczekasz, wnuka masz już żonatego 🙂 Tylko daleko, buuu …
Serdeczności również posyłam mnóstwo 🙂
Wrzesień nas w tym roku nie rozpieszczał, dobrze, że mamy teraz kilka ładnych dni. Wyobrażam sobie zapuszczony ogród. Takie powroty po dłuższym czasie to niestety ogrom pracy, dlatego nie szalej Babo! Spokojnego tygodnia i jak najpiękniejszych jesiennych ciepłych dni.
Tereniu:-) Teraz piękna złota jesień, taka prawdziwa choć w nocy padało. Kupiłam przepiękne wrzosy na kuchenne okno i od razu pojawiły się sikoreczki. Cudne! A dziś i wczoraj walczyłam z kapustą, pokażę na blogu rezultat 🙂
Buziaki 🙂
Jak zawsze, czytam Twój post z pewną dozą zazdrości. Chciałoby się gdzieś pojechać… No, gdzieś… Do mojego raju, wiadomo 🙂
Ale pocieszam się, że już tylko siedem miesięcy, a niedawno było dziewięć. Czas leci 🙂
Małgosiu:-) Dobrze, że mamy swój raj, prawda? Nie ma znaczenia w sumie kiedy się pojedzie i gdzie on jest, najważniejsza to świadomość, że jest 🙂 Czas leci i pędzi więc się doczekasz prędzej niż się zdaje. Uściski!
Ależ cudnie miałaś w Szczawnicy Anko…. Wszystkich radości po trochu … I samo szczęście dookoła.
P.S. Czy nadal jesteś zainteresowana książką?
Serdeczności pozostawiam 🙂
Stokrotko:-) Cudnie Jaguniu, cudnie i dziękuję za to szczęście dookoła 🙂
Oczywiście, że jestem zainteresowana. Napiszę maila. Uściski posyłam 🙂
Piękny czas, ale- jak czytam- bardzo energochłonny. 😉 A i tak wiem, że wróciłaś szczęśliwa z bagażem ukochanych widoków. Piękne są Twoje wspominki, Aniu! A już sarenki w gościach- nie do przebicia! :))
Matyldo:-) Samo życie, po prostu samo życie… Sarenki, właściwie łanie, cudne naprawdę i przyzwyczajone do ludzi. Całą rodzinkę można spotkać, jelenia, łanię i dwoje dzieci – (my takie mieliśmy szczęście), tegoroczne maleństwo i zeszłorocznego już większego synka 🙂
Buziaki !!!
To masz, kochana jak na karuzeli, ale Calineczka i jelonki wynagrodziły wszystko, a rolady wyglądają obłędnie!
Zdrówka i spokoju dla Was wszystkich!
Jotuś:-) Jak na duuużej karuzeli 😉 Ale tak musi być i nic się nie poradzi.
Calineczka jak iskiereczka od babci kondycji wymaga, lecz radości daje ogromne ilości 🙂
Rolada najprostsza na świecie, ciasto francuskie, rozłożone, posmarowane i zrolowane. Ładnie wygląda, bo żółtkiem posmarowałam czego zazwyczaj nie robię z lenistwa 🙂
Dziękuję za życzenia i odwzajemniam, buziaki!
Najważniejsze Aniu, że mogliście wyjechać. Nasyciłaś oczy i duszę widokami, w ukochanym miejscu wszystko jest lepsze
Wnusia przefajna, wnosi radość w waszą codzienność i piesków rownież.
Nie przepracuj się w tym ogrodowaniu. Sciskam.
Dorciu:-) Masz rację, że najważniejsze iż się udało pojechać, co nigdy nie jest pewne, bo stare psy i dziewięćdziesięciolatka z Alzheimerem w towarzystwie to prawie wyprawa ekstremalna 😉
Dzięki i ściskam!
Dzisiaj wiele rzeczy można załatwić przez internet, nawet zdalnie odpalić centralne ogrzewanie. Jesienne spacery też lubię. 🙂 A fotopolowanie bez wychodzenia do lasu – zacne! 🙂
Piotrze:-) Jedne rzeczy łatwo załatwić przez internet, ale przy innych można paść trupem z nerwów kiedy się jest technicznym matołem (jak ja). Zwierzaczki cudne naprawdę, dzięki 🙂
Ale urocza.
Claudio:-) Miło Cię widzieć 🙂 Myślisz o zwierzaczkach? Urocze są bez wątpienia. Pozdrawiam 🙂
Piękne miejsca ta Szczawnica, chociaż tyam może byłam tylko przejazdem. Oglądając Twoje zdjęcia i czytając opisy zachęciłaś mnie. Ja kocham Tatry , ale chyba kondycja już nie ta i muszę poszukać innych gór . Może właśnie Szczawnica.
Krysiu:-) Tatry nie dla mnie, nie ten wiek i kondycja. Pieniny idealne, w Szczawnicy są wciąż w zasięgu wzroku. Chodząc tylko po uliczkach, albo spacerując promenadą można się zachwycać jeśli na przykład nie ma warunków by pójść dalej, na szlak. Można też podjechać busikiem i sobie spokojnie iść bez przemęczania się cały czas podziwiając okolicę. Polecam i ściskam serdecznie:)
Zniknął mój komentarz….
Jotuś, jest, tylko nie wchodziłam do Lapka i nie mogłam go „uwolnić” 😉
Zjadło mi komentarz!
Powtorzę tylko, żę dobrze, że mogliscie znow pojechac i odpocząć w ukochanym miejscu.
Wnusia przesłodka.
Pozdrawiam ciepło!
Dora, jest, tak jak Jotki, tylko nie włączałam Lapka, nie miałam kiedy, bo na wariackich papierach ostatnio żyję 😉
Mieliście wspaniały czas i te widoki, które serce radują :)) Łącznie z sarenkami! A jeszcze Calineczka po powrocie, to aż się uśmiech sam pojawia na widok tej kruszynki :)) Szkoda, że z Babcią D tyle stresu, bardzo bym chciała by zdrowa była i mogła przeżywać z Wami te wyjazdy tak, jak tylko zdrowy umysł to potrafi. Ale całe szczęście, że ma Was, że dajecie radę, pilnujecie i serce macie ogromne dla niej. Trzymajcie się ciepło tej jesieni i miłego weekendu!
Myszko:-) Było przepięknie 🙂 Tam zawsze tak jest niezależnie od pogody, choć pewnie nie każdy się z tym zgodzi, ale na miłość nie ma lekarstwa więc nam się podoba zawsze 🙂
Jesień w tej chwili jest piękna i jak najdłużej niech będzie (choć w nocy padał deszcz), ale rano przestał i z psiepsiołami wyszłam „na sucho” 🙂
Korzystajcie z pięknej pogody póki jest, buziaki dla całej trójki 🙂