Głowę wiatr chce urwać, tak wieje okrutnie. Kubły ze śmieciami powywracał w osiedlu, widziałam idąc z psami. Jeszcze dwa tygodnie i dzień przestanie się skracać, co za ulga. Nie znoszę, kiedy jest ciemno i zimno. Na zimno nie ma rady, ale dzień zacznie się wydłużać bez względu na temperaturę i to jest pozytywna myśl:)))
Spakowałam już naleśniki, na które miałam zamówienie. Obiad na dziś przygotowany, Mąż podgrzeje i zaserwuje babci D. i sobie. Jeszcze do Biedronki skoczę po zakupy i do Calineczki po śniadaniu jadę. Przyjaciółka M. przysłała mi wieczorem fotkę swojej wnusi, która jutro skończy miesiąc. Niby taka drobineczka a na zdjęciu uśmiechnięta od ucha do ucha:))) Myślę sobie, że te maluchy są bardziej i wcześniej rozwinięte niż ich rodzice (nie obrażając moich synków ani żadnych innych). Wynika to z podejścia do opieki nad dzieckiem, bo kiedy urodził się Duży naczytałam się „mądrych” książek, w których kazali karmić na
godzinę, kłaść do łóżeczka i nie przejmować się, że ryczy. Miałam wyrzuty sumienia, że nie stosuję się do „mądrości”, tylko noszę dziecko i przytulam. Teraz owo noszenie i tulenie jest usankcjonowane:) Dawniej przez miesiąc maluch leżał tylko w pieluchach, nie wolno było w śpioszki go ubierać, dla zdrowych
bioderek, a teraz w normalnych ubrankach takie szkraby urzędują od początku. Fakt, że mają pampersy i inne pampersopodobne zabezpieczenia sprawia, iż matka nie musi co chwilę przebierać całego mokrego malucha i pieluch prać, prać i prać bojąc się, że nie zdążą wyschnąć i zabraknie. Jedzenia też nie trzeba
gotować, do wody w butelce wsypuje się odpowiednią ilość preparatu, wstrząsa butelką i gotowe. Jak sobie przypomnę gotowanie niebieskiego mleka w proszku, czy mieszanki z mąką, którymi się karmiło dzieci zgodnie ze wskazaniem pediatry – to słabo mi się robi. Smoczki też są gotowe z jedną dziurką, dwiema itd. Kiedyś robiło się dziurki igłą rozgrzaną na gazie. Teraz kupować trzeba nowe smoczki, bo w materiale, z którego są zrobione, nie da się samemu dziurki zrobić.
Rozgadałam się a czas ucieka. Kończę. Pozdrawiam wszystkich i miłego czwartku:)))
7.12.2017
- nie-okrzesana Najważniejszy dzień w roku to ten kiedy zaczyna przybywać dnia. Od września odliczam ten czas.
- e.urlik Ojej, to my chyba razem z epoki brązu jesteśmy, choć mój pasierb twierdzi, że ze średniowiecza :-/
- annazadroza nie-okrzesana:-)O to, to, najważniejszy:) Dla mnie szczególnie bo mojej Mamy urodziny:)
- annazadroza Ewo, ja chyba jeszcze dinozaury pamiętam:)))
- e.urlik Ja dinozaurów nie pamiętam, bo już wtedy miałam demencję!
- annazadroza A może pomyliłam dinozaura z… nie pamiętam, alzheimer w rodzinie…
- kolewoczy Będę kontra: uwielbiam, kiedy wcześnie zapada zmrok i mogę wyjść na miasto nie przejmując się wyglądem, bo nikt się nie przygląda, w zmroku nie widać, że nie chce mi się zakładać spodni i w dresach idę do sklepu na przykład 😉 W niedzielę specjalnie wybieram wieczorne msze, kiedy już jest ciemno, gdy idę do kościoła. To dla mnie najlepsza pora roku 🙂
- Gość: [babciabezmohera] *.neoplus.adsl.tpnet.pl Też wychowywałam dzieci w tamtych czasach, więc wiem , o czym piszesz… ;((
- irsila Nowomodnie i wygodnie ale czy zdrowiej?
Pranie pieluch to była makabra,
ale jak automat się dostało, czy wystało,
to po przepłukaniu problemu nie było. - annazadroza Kolewoczy:-) To jest konkretny powód, rozumiem, w tym sensie, ze jak ciemno to nikt nie widzi jak wyglądam idąc z psem. Ale przyjemności żadnej nie mam. Kocham słońce, jasno i ciepło żeby było. Ale się cieszę, że Ty się cieszysz:) Im więcej radości na świecie, tym lepiej:)))
- annazadroza BBM:-) To się rozumiemy, jak matka z matką:)
- annazadroza Irsila:-) Ja musiałam prać w rękach 🙁 Pralkę zdobyłam już „po pieluchach”, oj czasy…