Znowu w nocy byłam w Tenczynku. Jest coś niesamowitego w tym jak często mi się śni. Nie sposób opisać snu, wszystko się ze sobą plecie, przenika, kłębi jak to we śnie. Ja jednak mam świadomość, że jestem w babci domku bez względu czy jakiś remont tam jest robiony, ktoś chodzi po podwórku (nawet wyganiałam tłum obcych ludzi), szukam czegoś w szopie albo w komorze (przetwory na zimę , owoce i warzywa tam były oraz węgiel), często spotykam babcię, dziadka, ciotki, ostatnio mamę i tatę… Po prostu tak jest i już. Zastanawiam się, czy ludzie, którzy tam teraz mieszkają nie myślą, że duchy im nocami grasują
Jak już wstałam rano – ugotowałam namoczoną fasolę. Zastanawiałam się co z niej zrobić, może pastę do chleba, część może po bretońsku (dla siebie odłożyłabym bez kiełbasy). W „Kuchni polskiej”, którą mam po siostrze (moją Browuś zeżarł dawno temu) znalazłam fasolkę w szarym sosie. W życiu nie robiłam karmelu na patelni więc przepis zmodyfikowałam. Usmażyłam na maśle trzy pokrojone cebule, zasypałąm mąką i zasmażyłam ją po czym wrzuciłam do garnka z fasolą. Zamiast karmelu dałam trochę cukru i jeszcze kwasku cytrynowego. Aha, fasolę gotowałam z przyprawami i kminkiem. Słuchajcie, jakie dobre jedzenie wyszło, nawet nie przypuszczałam. Ponieważ upiekłam chlebek paprykowy był gotowy obiad. Fasolka ze świeżutkim chlebkiem smakowała wyśmienicie. Nawet babcia D. dobierała sobie ze trzy razy
W sobotę MS skroił całą kapustę i zrobiliśmy dwa duże słoje bazowej sałatki, która może być sama, a można do niej coś jeszcze dołożyć w zależności co jest akurat w domu. Trochę zalewy zabrakło, więc do obiadu doprawiłam jak zwykle -dołożyłam kawałek kapusty pekińskiej, ogórka konserwowego, czosnek wgniotłam, polałam olejem z pestek winogron, posypałam ziołami prowansalskimi i wyszła smakowita.
Co jeszcze zrobiłam dobrego? Ciasto z jabłkami (na bazie przepisu z morelami), zniknęło momentalnie i nie uwieczniłam, ale przecież już pokazywałam, więc niczym się nie różni od poprzedniego. No, może ułożeniem jabłek
Zrobiliśmy w poniedziałek pierwszy dłuższy spacer po infekcji. Wykorzystaliśmy ładną pogodę na szukanie wiosny po drodze, pieski rozprostowały łapki na dłuższym dystansie, bo kiedy byliśmy „padnięci” to tylko łąkę i z powrotem.
Chciałam zdjęcia wstawić, ale zniknęły wszystkie ikonki, to co mam w tej chwili przed sobą jest, ale jak spuściłam na pasek to jest pusto, wszystko znika. Czyli jeśli zamknę okno to … gucio, nie wejdę więcej, buuu Duży dopiero w przyszłym tygodniu będzie mógł przyjechać, więc jak się teraz wyłączę to ani poczty, ani niczego nie będzie. Czasem jeszcze Samsung „wskakuje”, tak więc chyba zamilknąć przyjdzie, znowu buuu
póki dziecko mnie nie poratuje.
Trzymajcie się zdrowo i trzymajcie za mnie kciuki!!!
No jasne, że kciuki są trzymane! Bardzo mocno!!! Buziaki!
Matyldo:-) Dziękuję za kciuki! Dopóki nie wyłączę starowinki to jeszcze jest, a jutro – „myślę, że wątpię”, ale Lucia mówi, że kciuki zawsze pomagają
Kochany Tenczynek.Smakowite potrawki zrobiłaś.Mnie jutro czeka pieczenie biszkoptu na tort urodzinowy dla córki.Dzisiaj cudowny dzień a jutro ochłodzenie.Posiałam dzisiaj pomidorki i sałatę do pojemniczkow.Niech Duży szybko przychodzi i naprawia lapcia. Dziewczyny piszą z komórek, ja nie potrafię jedynie komentować umiem.Trzymam kciuki.Pa.
Ula:-) Ja też pisać z komórki nie potrafię, tym bardziej, że chwilami też się buntuje małpa jedna ;( Na myśl o Twoim torcie od razu chce mi się coś słodkiego
Ty takie ładne pieczesz i pyszne na pewno są, bo rodzinka się zajada. Słońce by ło cały dzień, tylko rano mgła. Dzięki za kciuki i CiP dużo posyłam !
Ciekawe dodatki do fasoli, muszę wypróbować. Ale jutro będzie kapuśniak na żeberku.
Uważam, że nie tylko w Tenczynku pojawiają się dobre Duszki, każdy stary dom ma swój charakter i swoje duchy.
Dzisiaj pogoda pozwoliła mi na przepikowanie sałaty i zasianie rzodkiewki.
Trzymam kciuki, aby lapcio działał ponieważ lubię czytać Twojego bloga.
Koliberku:-) Tak mi ogromnie miło po Twoich słowach się zrobiło
Dziękuję!
To Ty prawdziwa ogrodniczka jesteś, pikujesz sałatę, siejesz rzodkiewkę, super
Właśnie sobie uświadomiłam, że domek dziadków będzie miał około 100 lat! Mama urodziła się w 1923, chyba już tam. Dziadkowie własnymi rękami domek budowali, spędziłam tam kilka lat dzieciństwa, wszystkie wakacje więc nic dziwnego, że jestem z nim związana i mam nadzieję, że nowi właściciele dbają o niego. Odwiedzam go już tylko w snach albo oglądając zdjęcia. Dziś też tam byłam…
Kciuki trzymam zawsze, ale może pomyśl o nowy laptopie, choćby na raty.
Technika nie jest warta nerwów!
Jotko:-) Dzięki za kciuki. Coś tam dziecko myśli, w końcu to on jest fachowcem od takich niepojętych dla mnie spraw jak informatyka i komputery, dla mnie to czysta wiedza tajemna nie do ogarnięcia
Dobrze, że choć dzieci mam mądre 
Kochana! Ty robisz samo dobro…
Anuśko, ja uwielbiam czytać Twoje klimatyczne, piękne opowieści! O snach, o Tenczynku, o życiu, rodzinie, znajomych i psinkach. O kulinariach i o…wszystkim! Kocham Twoje opowiadania i powieści…
Słowem, lubię u Ciebie bywać!
Ślę gorące pozdrowienia, Pola
Polu:-) Takie cudne słowa, tyle dobrego… czy ja sobie na to zasłużyłam? Dziękuję baaardzo
Przytulam 
Oczywiście kciuki zaciskam mocno. Trzymaj się mocno i nie dawaj. Całuję.
Luciu:-) Bardzo dziękuję za kciuki, pomagają
Buziaki!
Kciuki trzymane mocno! Smakowitości u Ciebie jak zawsze ciekawe
I niech ten Lapciu nie robi numerów, bo stały dostęp do wpisów i zdjęć jest niezbędny! Spokojnego przedwiośnia Aniu i duuużo zdrowia dla Was!
Myszko:-) Dziękuję za kciuki
Rano włączyłam Lapcia i trochę działa, miło z jego strony
Smakowitości to i u Ciebie się pojawiają, chłopakom się przecież coś należy, grzeczni są
A ode mnie ściągaj jak tylko chcesz, fasolka naprawdę dobra wyszła. Zdrówka i radości!!!