Trudno z powieści zrobić pracę historyczną dlatego wyjaśnię co to Brama Zwierzyniecka i co się wiąże z willą Eliza. A tak w ogóle, zaczynając od początku – Tenczynek to wieś w Małopolsce, oddalona ok. 25 km od Krakowa. Stamtąd wywodzą się moi przodkowie, tam spędzałam wakacje u dziadków, do tej pory w nocy podczas snu odwiedzam domek zbudowany przez dziadka i babcię, i to bardzo często. Naprawdę, bardzo często mi się śni i często czuję obecność babci Stefy koło siebie, szczególnie w kuchni… Takie wspomnienia… Po prawej stronie w kategorii „Tenczynek” są zdjęcia stamtąd, można obejrzeć.
/Zdjęcie nie chce być tam, gdzie mu kazałam 🙁 Powinno być niżej, obok zdjęcia popiersia Szalaya, wybaczcie 😉 /
W Krakowie okresu Młodej Polski popularny był salon doktorowej Elizy Pareńskiej, żony profesora Tadeusza Pareńskiego cenionego lekarza pracującego w szpitalu św. Łazarza, w którym przez 38 lat pełnił funkcję ordynatora (prymariusza). Pracował też na rzecz Krakowa jako członek komisji sanitarnej (od 1878 r.) i jako członek Rady Miejskiej (od 1881 r.). Był też prezesem Polskiego Towarzystwa Balneologicznego (1910 – 1913). Dodam, że początki Towarzystwa „sięgają roku 1858 gdy utworzono Komisję Balneologiczną w ramach Towarzystwa Naukowego Krakowskiego. Współzałożycielami byli prof.: Józef Dietl, Józef Mayer, Fryderyk Skobel. Polskie Towarzystwo Balneologii powstało 15.01.1905 r. w Krakowie i kontynuuje działalność naukową i organizacyjną w zakresie lecznictwa uzdrowiskowego do chwili obecnej” – już nie wiem skąd ten cytat, nie zapisałam, ale przyznaję uczciwie, że nie ja jestem autorką tych słów. Dlatego o tym wspominam, że prof. Józef Dietl związany jest ze Szczawnicą, wspólnie z Józefem Szalayem tworzyli uzdrowisko w moim kochanym miasteczku myśląc o „zdrojowisku” na miarę ówczesnych europejskich badów.
Wracam do tematu. W salonie pani Elizy Pareńskiej bywały sławy, artyści młodopolscy – między innymi Jacek Malczewski, Adam Asnyk, Stanisław Wyspiański, Jan Stanisławski, Leon Wyczółkowski i mnóstwo innych. Doktor Pareński był właścicielem willi w Tenczynku nazwanej Eliza od imienia żony. Tam cała rodzina spędzała wiosnę i lato prowadząc w Tenczynku dom tak samo otwarty jak w Krakowie. Goście odbywali długie spacery po lasach otaczających Tenczynek, niedaleko znajdowała się Brama Zwierzyniecka broniąca wejścia na tereny należące do Potockich, gdzie urządzano polowania.
Pareńscy mieli czworo dzieci, trzy córki: Zofię, Marię i najmłodszą Elizę (zwaną Lizką) oraz syna Jana. Piękne dziewczęta nazywane były muzami Młodej Polski. Starsze córki – Zosia i Maryna – zostały przez Wyspiańskiego uwiecznione w „Weselu”.
Zofia została żoną Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Maria wyszła za mąż za lwowskiego profesora Jana Raczyńskiego, Eliza za poetę Edwarda Leszczyńskiego. Więcej o ich losach można przeczytać w:
https://archiwum.magazynkrzeszowicki.pl/?p=5993 Monika Śliwińska „Muzy Młodej Polski”
W maju 1905 roku Wyspiański przebywając w Tenczynku namalował dwie siostry. Na widok Zosi karmiącej synka natchnienie najwyraźniej podpowiedziało mu, że będzie to najpiękniejszy obraz z cyklu „Macierzyństwo”. Eliza pozowała artyście do portretów na tle
kwiatów mając we włosach kokardę. Na jednym obrazie była z pelargoniami, na drugim – z różami. Dzieło znane jest jako podwójny portret (spłonął podczas Powstania Warszawskiego). Zniknął też przedstawiający Lizkę szkic węglem wykonany przez Wyspiańskiego na przedniej ścianie wieży willi Eliza. W Tenczynku Lizka urodziła syna Witolda w 1912 r.
Willa Eliza znajduje się obecnie w opłakanym stanie. W zeszłym roku wybuchł tam pożar i spłonęło poddasze zabytkowej willi.
O Bramie Zwierzynieckiej dowiedzieć się można więcej w: http://www.eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=263&t=7675
O Zwierzyńcu w: http://www.kulturawlesie.pl/2017/09/28/las-zwierzyniec/ (na Krystynie pracował mój dziadek), jeszcze w: https://dziennikpolski24.pl/odnowiona-brama-zwierzyniecka/ar/3117622
O Tenczynku , o Bramie Zwierzynieckiej i willi znalazłam też w:
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/942096.html
Można tu też zobaczyć zdjęcia z wnętrza tenczyńskiego kościółka św. Katarzyny, piękne witraże, tablica upamiętniająca doc. Wincentego Wcisłę, znakomitego kardiologa, lekarza do którego z całego kraju przyjeżdżali pacjenci po ratunek. W czasie wojny wystawił mojej mamie zaświadczenie o chorobie serca i dlatego uchroniła się przed wywiezieniem na roboty do Rzeszy, odwiedzał dziadka i dyskutował z nim na różne tematy. Nie wiem na jakie, ale dziadek „myślał o polityce” – mówiła babcia kiedy się zamyślał siedząc nieruchomo. W migawkach z cmentarza (na którym leżą moi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie i mnóstwo innych członków rodziny) jest upamiętniony ksiądz Mądrzyk (pamiętam go) dzięki któremu kościółek został odremontowany; ksiądz Kamusiński, którego moi rodzice wspominali ze swoich młodych lat (z sympatią wspominali); jest grób Bogumiła Kobieli (mama chodziła z nim do szkoły). Na zdjęciach jest też Browar Tenczynek, tylko obecnie właścicielem już jest nie Jakubiak, ale Janusz Palikot. Historia kołem się toczy 🙂
Potem są jeszcze zdjęcia willi Eliza i Bramy Zwierzynieckiej.
Wpadła mi kiedyś w ręce książka Barbary Winklowej „Boyowie. Zofia i Tadeusz Żeleńscy”, Kraków 2001, Wydawn. Literackie. Tak mi się wtedy spodobała, tak mnie wciągnęła, że zapragnęłam mieć ją na własność i kupiłam sobie. Wróciłam do niej po raz kolejny właściwie dzięki Poli, która też chciała się dowiedzieć tego co Inka. Wzięłam więc książkę, poszukałam w necie i znalazłam informacje o siostrach Pareńskich, żeby Wam przybliżyć ich sylwetki.
Trzymajcie się zdrowo na przekór wszystkim i wszystkiemu!
Oj, pięknyś post znów napisała Anuśko! piękny! Nie dość, że czasy młodopolskie ( moje ulubione tak jak romantyzm) przywołałaś, ludzi niezwykłych, miejsca wyjatkowe, to i klimaty iście artystyczne i działające na wyobraźnie bardzo ładnie nakreśliłaś 🙂
Poruszyłaś moją wrażliwość względem tego, co kocham…
Pozdrawiam Cię najserdeczniej, Pola 🙂
Polinko:-) Jakże mi miło, żeś wzruszenie odczuła swą wrażliwą duszyczką. Tamte czasy i na moją wyobraźnię działają. Że też człowiek młody to i głupi. Jak pomyślę, co się działo w Tenczynku w czasie kiedy moja babcia i mój dziadek byli dziećmi i młodymi ludźmi! Na pewno coś wiedzieli, bo przecież ludzie ze wsi musieli sobie opowiadać jak to państwo doktorostwo z Krakowa przyjeżdża, co robi i jak się panie ubierają, nie było telewizji i każdą sensację omawiano całymi tygodniami… Och Polu, żebym mogła cofnąć czas i wypytać. Ale nie mogę 🙁
Serdeczności moc frunie do Ciebie 🙂
Cudnie , jak u mojej nauczycielki z którą miałam 2 lata j.polski w Technikum,potrafiła przekazać piękno literatury i nie tylko.Sami znani ludzi.Rzekomo J.P miał być taki biedny.Dziekuje za ten wpis.CiP przesyłam.
Uleńko:-) Z reguły artyści, szczególnie młodzi, biedni byli jak przysłowiowe myszy kościelne, potrzebowali mecenasów/opiekunów i takimi byli państwo doktorostwo Pareńscy. Zupełnie inne czasy, otwarte domy, kwitnące życie, umysły sięgające dalej niż czubek własnego nosa, głowy otwarte… Ale to jedna strona medalu, jak zawsze. Druga to bieda, ciemnota, zaścianek… tylko o tym mało kto myśli, dziś każdy szuka korzeni szlacheckich a tymczasem one w czworakach do znalezienia najczęściej. Kto by na tę szlachtę pracował jak nie normalni ludzie? Ważne, że dzieła sztuki pozostały i możemy je podziwiać.
Serdeczność Uleńko i CiP jak najwięcej 🙂
Jesteś z historią za pan brat- i jeszcze umiesz to rozpropagować! Wspaniale! 🙂
Matyldo:-) Wcale nie jestem! Najpierw przeczytam potem zapomnę, ale przynajmniej wiem gdzie szukać jak zapomnę 😉 Trochę więcej pamiętam o tym co mnie dotyczy bezpośrednio, w tym wypadku chodzi o Tenczynek. Na marginesie – dziś znowu we śnie tam byłam…
Z wielką przyjemnością przeczytałam, o innych sprawach niż te nasze codzienne. Dowiedziałam się dużo ciekawostek. Dzięki. Pozdrawiam
Krysiu:-) Cieszę się, że oderwałaś na chwilę myśli od codzienności. Nasuwa się refleksja, że nikt nie ma i nie miał łatwego życia usłanego różami, nawet muzy Młodej Polski…
Uściski!
Ja z historią taka nieobeznana, bo tak szybko wszystko zapominam, aż to czasami irytuje. hehe Czytając takie posty, za to bardzo łatwo się przenoszę w inny świat, łatwo mi poczuć atmosferę tego, co czytam. Szkoda, że o tyle dworków się nie dba, a są ważne i często tak urokliwe, ja bardzo lubię je odwiedzać, tak samo, jak ruiny i zamki, miejsca z historią i klimatem. No patrzta, a faktów historycznych zapamiętać nie umiem, oj ja dziwna. ;D Chciałabym, by mój piesio Dinuś mnie odwiedzał w snach często, bo jak już mnie odwiedzi, to czuję ogromne wzruszenie. 🙂 Pozdrawiam droga Aniu, bądź zdrowa i bardzo szczęśliwa. Przytulam. :)))))
Aguniu:-) Przecież ja też dat nie pamiętam ani ogólnie faktów różnych (wystarczy, że wiem gdzie szukać jak potrzebuję), pewne tylko utkwią w pamięci bo z jakichś powodów są dla mnie ważne. O, np. pamietam datę bitwy pod Grunwaldem choć nie pamiętam, żebym brała w niej udział, a kto wie, może 😉
Ty wrażliwa jesteś bardzo dlatego „łapiesz klimat” i przenosisz się w miejsca i czasy o których czytasz. A Dinuś niech Ci się przyśni, życzę Ci tego bardzo. Moje psiaki czasem mi się też śnią, i Rolf i Browar.
Również Cię pozdrawiam najserdeczniej, mam nadzieję, że radość i szczęście Cię nie opuszczają i tego Ci życzę 🙂 Buziaki!
Bardzo ciekawe historie 🙂
Pewnie gdyby zając się historiami kamienic czy osób w każdej miejscowości powstałyby ciekawe książki.
Mam w bibliotece szkolnej kilka ciekawych pozycji o historii miasta i znanych osób na Kujawach. Dzięki pasjonatom można wyczytać w nich same interesujące rzeczy.
Znów przypomniałaś mi Szczawnicę, musimy tam koniecznie wrócić 🙂
Jotuś:-) Masz rację, przecież co człowiek to historia 🙂 Najczęściej jednak przepada dla potomnych, znika, nie ma jej kto zachować i przekazać. Dlatego z taką ciekawością się czyta to, co zachowane o ludziach, o wydarzeniach – ale spisane przez „normalnych” ludzi, świadków owych zdarzeń. Natomiast suche fakty z podręczników nie chcą wchodzić do głowy, a zostawać na dłużej – to już wcale 😉
Wróćcie do Szczawnicy jak tylko to będzie możliwe, zachęcam – i nie mam w tym żadnego interesu 🙂 Cieszę się, że moje ukochane miasteczko innym też się podoba 🙂
Z ciekawością przeczytałam całą historię, masz dar Aniu do opowiadania 🙂 A skoro Twoja Mama znała B. Kobielę to czy Zbyszka Cybulskiego też dane było jej znać? Obaj aktorzy wspaniali! O aktorach, poetach i pisarzach też lubię poczytać, polecam np. książkę Magdaleny Samozwaniec „Zalotnica niebieska”.
Weekend za pasem, oby zdrowy był, czego Wam z serca życzę 🙂 Buziaki!
Myszko:-) Bobka (tak był nazywany Kobiela) znała z czasów szkolnych, w małych miejscowościach wszyscy się znali, potem już każdy poszedł swoją drogą. Ja wiedziałam gdzie mieszkali jego dziadkowie, bo mi tata pokazał, a całą naszą aktorska śmietankę „oglądałam” na pogrzebie Kobieli ponieważ było to w czasie wakacji, które spędzałam w Tenczynku. Hanuszkiewicza pamiętam szczególnie (wtedy romantyzmem byłam zachłyśnięta, on mi się kojarzył z bohaterem romantycznym w białej koszuli a la Słowacki) i Kucównę, jeszcze chyba byli razem, w każdym razie razem wysiadali z autokaru. Cybulski już dawno nie żył. Nawiasem mówiąc jego lubię tylko w „Giuseppe w W-wie”, poza tym nie moja bajka.
Myszko, a „Marię i Magdalenę” czytałaś? Na pewno Ci się spodoba.
Weekend oby zdrowy i chciałabym, żeby był suchy. Na razie wszędzie mokro i ciężko przejść.
Zdrówka dla Was i buziaki!
Czytałam i się spodobała 🙂 Spokojnej niedzieli.. Na suche pewnie trochę poczekamy. Byle w zdrowiu!
Myszko, lubiłam i czytałyśmy razem z siostrą kilka razy. To były piękne dni…
I znowu sporo ciekawostek. Lubie jak przybliżasz czasy przez pryzmat rodzinnych wspomnień.
Dziękuję za już i proszę o więcej. Uściski
Luciu:-) Gdyby nie ustawiczny brak czasu to można byłoby dać nurka w książki… Ale tak było tylko w młodości, dopóki życie na serio się nie zaczęło i obowiązki związane z założeniem rodziny. Teraz też tylko chwilowo mogę się oddać ulubionej lekturze. Nic to Baśka, nic to, obyśmy zdrowi byli … mimo wszystko.
Zdrowia więc kochana Luciu i cierpliwości!
Ależ TY potrafisz Anko pięknie wspominać 🙂
A mnie się dziś w nocy śnił mój dom rodzinny. Siedziałam między kredensem a stołem i rozmawiałam z Mamą…. /a Jej już nie ma ponad 11 lat … To znaczy jest. tylko teraz chodzę do Niej na Stare Powązki…
Przytulam serdecznie jak zawsze…
Stokrotko:-) Takie sny bywają bardzo realistyczne. Przynajmniej ja tak mam. Potem przez dłuższą chwilę nie mogę się otrząsnąć, oprzytomnieć, bo mam wrażenie, że naprawdę rozmawiałam … z mamą, z tatą, z babcią, z ciocią (moją chrzestną mamą). Zastanowiłam się teraz, że inni mi się nie śnią. Ciekawe, bo psiaki tak…
Mamę masz nie tylko na Powązkach (poza tym, że w sercu przy sobie zawsze), ale w różnych miejscach Warszawy na Ciebie spogląda, co jest niesamowite …
Przytulam równie serdecznie 🙂
Aniu, jaka ty śliczna jesteś. A „Maria i Magdalena” to moje ulubiona xiążka z podstawówki. Przytulaski cieplutkie i puchate 🙂
Ewciu:-) Zdjęcie zrobione wieki temu! Nigdy nie byłam taka jak napisałaś, ale dziękuję za dobre słowo i niech Ci Bozia w tłustych wnukach wynagrodzi 😉 Buziaki!
Anka, ty niedobra siostro! Dawno mi nikt tak źle nie życzył!!! Buziaczki 🙂
No co, bobaski Ci się nie podobają ? 😉 Nie chciałabyś babcią zostać… w przyszłości oczywiście 🙂 Teraz jesteś na to za młoda!
Buziaki!
Zawsze powtarzam, że pamięć jest tym, czego nikt nam nie może odebrać! Twoje wspomnienia są też tego dowodem.
Piękne i ciekawe!
Serdeczności ślę!
Fusilko:-) Jest coś, co pamięć odbiera, pani Demencja i pan Alzheimer…. niestety, znam ich oboje 🙁 Ale póki co, masz rację. Dołożę jeszcze zdjęcia i zapiski – one gwarantują zachowanie wspomnień dla potomnych.
Cieszę się, że Ci się wpis podobał. Buziaki i CiP duuużo 🙂
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam to, co napisałaś. Pięknie piszesz . Czekam na dalsze różne opowieści.
Marysiu:-) To było wyjaśnienie, uzupełnienie wiadomości, które chciała zdobyć Inka pod koniec 46. rozdziału 🙂
Nieustannie sprawiają mi radość Twoje odwiedziny Maryniu. Mnóstwo Ciepłego i Puchatego na zdrowie posyłam 🙂
Nie wiem co my mamy ze sobą, jakieś fluidy dobre. W tym samym czasie co Ty czytałam właśnie o Willi Eliza w Przewodniku po Krakowie dla medyków Zdzisława Gajdy, który właśnie sobie kupiłam. Wiesz, że lubię historię. Willa stoi pusta,ale dzisiaj widziałam, że chyba będzie jakiś remont….oby. Pozdrawiam!! Dodam, że w Tenczynku jest ulica Pareńskich, ta przy Willi.
L.C.:-) Fluidy dobre i związki krwi, czyli przodków wspólnych 🙂 U mnie w tym akurat momencie willa „Eliza” się pojawiła, bo w ostatnim rozdziale powieści była mowa o willi i Bramie Zwierzynieckiej. Nie starczyło mi podczas pisania czasu, żeby więcej informacji zamieścić więc zrobiłam takie uzupełnienie na blogu. Wszystko przez Polę, bo też chciała się dowiedzieć 😉 tak jak Inka 😉 Dobrze byłoby, gdyby taki zabytek został odnowiony. Ciekawe czy spadkobiercy zajmą się nim (ewentualnie) sami czy sprzedali willę komuś obcemu.
Co do ulic to od razu mi się kojarzy, że nasza (babci) ulica to była „Siejkowa droga”, teraz się nazywa „Na Skałki”, następna to była „Macijoska (czyli Maciejowska) droga, a teraz na planie wyszukałam, że księcia Józefa Poniatowskiego, zaś Zamkowa droga zmieniła się w Podzamcze. No i tak to wszystko się zmienia… Ulica Pareńskich przynajmniej z sensem, przy ich własnej willi.
Buziaki!