Nie miałam czasu aby usiąść i napisać coś mądrego, tydzień był bardzo intensywny i przeleciał migiem, piorunem, jak z bicza strzelił Więc w skrócie musi być przegląd tygodnia.
W środę 24.VI. – Najpierw rozsychaliśmy się z braku wody, teraz mamy jej nadmiar w postaci ciągłych opadów. Bez kaloszy wyjść się nie da. Rano Skitek wyszedł tylko do ogródka i znów się rozłożył na posłaniu. Szilunia za nic na świecie swoich potrzeb w ogródku nie załatwi, musiałam więc wskoczyć w kalosze i popędzić z nią w ustronne miejsce. Taka to porządna z niej dziewczynka Dzisiaj mój zakupowy dzień. Zachciało mi się pasty drożdżowej, więc drożdże muszę kupić, dobrze, że już są dostępne bez problemu. Najwyraźniej muszę uzupełnić wit. B i dlatego chęć na tę pastę mnie męczy. Nie pamiętam czy już mówiłam jak ją robię, więc jeszcze raz. Smażę cebulkę (posypaną solą oczywiście) na patelni, dodaję drożdże i mieszam aż się rozpuszczą, po czym wbijam jajka jak na jajecznicę, dodaję pieprz i maggi ( bo bez tego nie ma jajek), mieszam aż się zetną. Gotowe. można jeść na ciepło, może być na zimno do chleba, trzymane w lodówce. Nawet babcia D. jadła
Wczoraj (wtorek) Duży z dziewczynkami wpadł na chwilę z puszkami dla Skitula. Calineczka była rozespana i nie miała ochoty na żadne kontakty towarzyskie, ale do południa tryskała energią tak, że Średnia przysłała mi filmik, na którym widać szkarabusię biegającą wokół pokoju, śpiewającą głośno „Panie Janie”- z podpisem: „I tak od 15-tu minut” Cudna jest! W sobotę byli na obiedzie. Nareszcie! Babcia Ania ogromnie cieszyła się obecnością dziewczynek, malutka konika przedkładała nad inne zajęcia, poza tym z dziadkiem wchodziła po schodach i cieszyła się, że dosięga już do kontaktu i może włączyć sama światło przed wejściem na schody. Uczyła się bezpiecznie schodzić ze schodków, najlepiej się zjeżdżało na pupie
Ponieważ imieniny babci D. miały być za 4 dni, dzieci przywiozły kwiaty i prezenty, z czego najbardziej ją ucieszyły krzyżówki. Wciąż jeszcze je rozwiązuje i całe szczęście. Przy okazji i babcia Ania się załapała na bukiet

Bukiet imieninowy babci D.

A to moje kwiaty
We czwartek i piątek babcia Ania mogła się wreszcie Calineczką nacieszyć Duży przyjechał z dziewczynkami zostawiając w domu żonę, która w pracy zdalnej miała coś pilnego do wykonania, a przy tryskającej energią szkrabusi nie można się skupić. Tym bardziej, ze Duży też zdalnie pracuje i zwyczajnie nie potrafi się podzielić na kilka kawałków jednocześnie
Tym sposobem babcia Ania nauczyła się rozumieć malutką, no, już nie taką malutką
Przed tą naszą ogólnonarodową kwarantanną Calineczka mówiła stosunkowo jeszcze mało i teraz – szok! Mówi bezustannie, buzia jej się nie zamyka, a zasób słów ma taki, że babcię dosłownie zatkało! Jest niesamowicie bystra i spostrzegawcza, śmiała, nie krępuje się, sama zaczepia ludzi i zaczyna rozmowę, zaś energii ma tyle, że nie do uwierzenia! Rozruszała nawet babcię D., z którą świetnie się bawiła wrzucając kamyczki do niebieskich pojemniczków (po pieczarkach), w których uzbierała się deszczówka. Ile pisku, krzyku, śmiechu było, a skończyło się przebieraniem w suche ubranko, bowiem sukienka zmoczyła się całkowicie.

Na koniku

Zabawa we wrzucanie kamyczków do wody

Co by tu jeszcze wykombinować

Już wiem! Pójdę pomęczyć siostrę
Kuchennie babcia Ania przygotowała się na przyjęcie najukochańszych gości z wielką przyjemnością. Wiadomo przecież, że babcia Ania gotować lubi. A ponieważ dzieci lubią kluski śląskie, zaś babcia dumna jest, bo nauczyła się je robić, więc zrobiła ich ogromną ilość. Skoro zniknęły wszystkie, znaczy – dobre wyszły Dla mięsożerców gulasz drobiowy był do klusek, dla siebie babcia placuszki cukiniowe usmażyła. Użyła tylko utartą na dużych oczkach, odciśniętą cukinię, mąkę kukurydzianą, jajko, trochę bułki tartej, sól, pieprz, czosnek granulowany. Wyrobiła drewnianą łyżką, która jedna jedyna idealna jest do wyrabiana, po czym łyżką normalną na patelnię na olej wrzucała. Też zniknęły i nie sama babcia je zjadła
Poza tym młoda kapusta pojawiła się na stole. Ale pycha! Aha, jeszcze upiekłyśmy ze Średnią chlebek bananowy. Pięknie wyglądał, Calineczka orzekła że smaczny

Pychota! Żeby mieć koperek kupiłam podwójne „akcesoria” do ogórków, kapusta musi być z koperkiem!

Małe łapki nie mogły się doczekać by schwycić bananowego ciasta kawałek
Zanim dzieci w piątek przyjechały poszłam – wykorzystując bezdeszczową chwilę – wcześnie rano z psiepsiołami poza osiedle, pierwszy raz od dłuższego czasu w tamtą stronę i zachwyciłam się kwiatami widzianymi po drodze.

Nawet dziurawiec się trafił
Dziś mija 6 lat odkąd Szilunia zamieszkała z nami Jest najcudniejszą i najmądrzejszą sunią na świecie! Oczywiście jak każda sunia dla swych opiekunów
Kochamy ją bardzo a ona odpłaca nam z nawiązką przywiązaniem i okazuje to na każdym kroku.
Tak wyglądały psiepsioły 6 lat temu. Dziś poza latkami przybyły kilogramy i trudno z nimi walczyć. Mam jednak wrażenie, że szelki Sziluni wreszcie się zapinają luźniej. Mąż też to zauważył więc nie zmyśliłam

A taka jest teraz nasza kochana Szilunia Ogólnie- piorunem zleciało te 6 lat!
Dobrego weekendu i trzymajcie się zdrowo!!!
Przyjemny tydzień miałaś Aniu, i tzw.pełną chatę. Śliczna wnusia, i jak fajnie, że znalazła wspólną zabawę z prababcią, będzie miała uwiecznione wspomnienie z tej chwili dzięki Twoim zdjęciom.
Dobrego, miłego weekendu.
Dora:-) Tydzień bardzo przyjemny, pełen ruchu, gwaru, śmiechu malutkiej. Średnia była taka 12 lat temu, to i ja sił miałam więcej i energii. Ale wspólnie daliśmy radę
Jestem w szkrabusi zakochana po uszy, mając wszakże świadomość, że to nie grzeczna, spokojna Średnia, o nie! Calineczka ma energii za cztery siostry
Zdjęć zrobiłam sporo i filmik nakręciłam, udało mi się. Tak więc pamiątka z prababcią jest 
Odpoczynku przez weekend!
No cóż to się dzieje, u mnie też zakręcony tydzien, maluchy często, gotowanie, sprzątanie, dostawa nowego łóżka. Pocieszne to maleństwo. U nas Oluś bardzo szybko mówił, młodszy to się raczej nie kwapi do rozmowy, każdy ma swój czas. Miałaś też radosne chwile , chociaż pracowite tak jak ja. U mnie znów się kolejny tydzień będzie bardzo aktywny, pieczenie, gotowanie i goście. Pozdrów psinki,
Ciepłe z Puchatym.Oby tylko bez ulew brrrr…
Ula:-) Jestem szczęśliwa, że wreszcie mogłam malutką mieć przy sobie, poznać ją na nowo po tej izolacji, bo tak się niesamowicie zmieniła przez ten czas. I jeszcze mnie cieszy, że dobrze się u nas czuła, bawiła się, szalała – bo to szalona dziewczynka jest
– i powiedziała, że jeszcze chętnie przyjedzie. Powiedziała to jako świadoma istotka
A Średnia wciąż żałuje, że już jest taka duża, i tylko u nas czuje się jeszcze jak pięcioletnia królewna
Dziecko moje osobiste też było zadowolone, że może w spokoju popracować. A najbardziej mnie ubawiło, że jak pojechali (i w czwartek i w piątek) to oba psy padły jak pies Pluto i spały jak nieprzytomne, tak były zmęczone
Idę je wygłaskać od Ciebie 
Dobrego weekendu, oby bez deszczu – ale chyba się nie obejdzie, u nas co chwilę pada. Powodzenia!
Ale dziś u Ciebie kolorów i smaków i ogólnie radości.
Ta radość bije z każdego zdania!
My jutro jedziemy spotkać się z najbliższymi, a dziś zero energii, codziennie po dwie burze, leje aż miło, głowa pęka…niedobrze być meteopatą
Dobrych dni i spokojnych nocy!
Jotko:-) Radość, radość i radość – jak może być inaczej przy takiej małej kruszynce, której się buzia nie zamyka i trzeba odpowiadać na milion pytań: co to jest babciu? mogę sobie tu usiąść babciu? co robisz babciu? pomogę ci, dobrze babciu?…….. i tak w kółko. Ale to cała radość i szczęście, ponieważ jestem świadoma, że ten okres szybko przeminie. Jako mama chciałam, żeby dzieci szybciej rosły i dorastały. Teraz żałuję, że tyle z ich życia przegapiłam, bo praca, problemy i potworne zmęczenie. A potem nagle – przerośli mnie nie wiadomo kiedy. Więc cieszę się tym maleństwem jak tylko mogę

U nas też deszcze, słońce, burza i znowu deszcz i znowu grzmi i tak w koło Macieju. Głowa też jakby cudza, ciężka, trudno ją utrzymać w pionie, ale na szczęście jeszcze (odpukać) nie boli tak jak to ona potrafi… Niby jak głupia to niech boli, tylko dlaczego ja mam przy tym cierpieć
Jotuś, miłego spotkania i udanego weekendu!
OJ dzieje sie dzieje…. tyle kolorów, smaków… o iwspomnień
PS W ustawieniach profilu na wordpressie – tam po prawej w dzwoneczku w ustawieniach w profilu ustaw adres bloga
Ervi:-) Oj tak, dzieje się
A w ustawieniach nic nie ruszę póki dziecko nie przyjedzie, bo znowu coś spierniczę i nie wejdę do siebie. Przecież głąb informatyczny jestem 
Dasz radę… dam Ci instrukcje
1. Wchodzisz w ikonkę obok dzwoneczka ze swoim logo
2/ Ustawienia konta – w polu adres url wpisujesz adres swojego bloga. Zapisz
Gotowe
Cieszę się, że nie jest nudno
jejku, ale żadnego dzwoneczka nie widzę! Poczekam na dziecko
Na samej górze po prawej stronie na głownej stronie bloga
https://zapodaj.net/039250bc9acf1.jpg.html
ewentualnie z ustawien bloga – to na prawde ułatwi trafienie na Twój blog
Ervi, ja się do tego nie dotknę, ąle jutro dziecko ma być, to mu wszystko przekażę
I baaardzo Ci dziękuję za wskazówki, buziaki !
Nie ma za co
Służę pomocą 
Cudowny czas u Ciebie Aniu! Tyle radości , do tego smacznie i kolorowo-kwiatowo. Przyjemnie było zajrzeć tutaj
Polu:-) Ogromnie miło mi, że Tobie miło
To prawda, że cieszę się ogromnie, że mogłam malutką Calineczką wziąć na ręce (choć już lekka nie jest
) i przytulić ukochane maleństwo 
Ruch, gwar, nasi Bliscy, nasi Milusińscy, nasze Psiapsioły -to właśnie Babcie lubią najbardziej!
Piękny rodzinny czas, letni czas!
I jaki smaczny!!!
Pozdrawianki!
Fusilko:-) Oj, to szczera prawda, babcie to lubią najbardziej
Jakby mogło być inaczej? Buziaki!
Ależ Calineczka urosła, sprytna i śliczna z niej dziewczynka
Szila też rośnie
6 lat! Żebyś wiedziała, że to leci w mig.. Za szybko. Jak najwięcej takich miłych spotkań Aniu, smakowitości i kwiatów dookoła. Buziaki i serdeczności 
Ależ urosła ta Twoja dziewusia. Szczególnie się to widzi, gdy jest pewien odstęp czasu….Przeurocza jest!! :))
Matyldo:-) Urosła, ale w dalszym ciągu jest maleńką Calineczką
W tym wieku (we wrześniu 3 latka) dzieciaki są najbardziej urocze 
Nie dziwię się, ze miną Ci tydzień nie wiedzieć kiedy;).
Jak się ma takich kochanych gości i tyle atrakcji, to czas płynie szybciej.
A „malutka” to już spora dziewczynka.
Bardzo trafnie ją nazwałaś, bo jest taką uroczą Calineczką:).
Pieseczki też pięknie zadbane, los powinien się do Ciebie uśmiechać, bo jesteś bardzo dobrym człowiekiem.
ps. dziękuję za przepis na pastę drożdżową, jeszcze nie robiłam, ale już ją lubię;)))
Wilmo:-) Calineczką ją nazwałam, bo się maleńka urodziła, dwa czterysta zaledwie, jej siostrzyczka 4 kg, to różnica była zasadnicza. Ale rządzi! Jest bardzo charakterną dziewuszką i ma swoje zdanie, trudno ją przekonać, trzeba szare komórki w tym celu uruchamiać

Buziaki!
Pastę drożdżową już wykończyłam, zrobię następną, poza mną nikt jej nie lubi a mnie się jej po prostu chce, czyli organizm wyraźnie się domaga wit. B.
Wilmo kochana, dziękuję Ci za dobre słowa i może los Cię posłucha w kwestii uśmiechu, bardzo by się ten uśmiech przydał
Pieski machają łapkami
Słodka ta Twoja Calineczka, i jaka rezolutna ! A takie spotkania wielopokoleniowe, to to, co najważniejsze w rodzinie. Wnusia będzie miała przepiękne wspomnienia
Głaskanka dla Szilki i Skitka !!
Kapustki młodej zazdroszczę okrutnie !!!!
Magduś:-) Kapustka była przepyszna! A u Ciebie nie da się kupić? Pewnie tylko włoska, ale ona też jest smaczna.
A psiepsioły dziękują za
Buziaki 
Robię fotki Calineczki z prababcią, będzie miała pamiątkę. W tej chwili świetnie się dogadują, a co najciekawsze, teściowa nie słyszy co się do niej mówi ale malutką słyszy i rozumie. Może częstotliwość dźwięku, czyli głosik szkrabusi do niej dociera. Słodka jest maleńka naprawdę
głaskanki
Nic tak nie cieszy jak wizyta najbliższych.
Krysiu:-) Szczera prawda, obecność najbliższych sprawia radość ogromną, szczególnie po takiej kwarantannie i oddzieleniu.
Oj tej zupy z mlodej kapusty, to pojadlabym! Ale u mnie teraz tydzien pracujacy, wiec szybka kuchnia- jutro makaron z sosem.
Mala gadula jest przeslodka!
Lucy:-) Jest słodzinka, jest niezaprzeczalnie
We środę pójdę do sklepu i kupię kapustę jak będzie, bardzo była pyszna. Tylko nie mam w pobliżu żadnego warzywniaka, żeby porządny koperek kupić. A musi być go dużo! Makaron z sosem też robię, z pomidorowym.
Lucy, najlepsze życzenia!
To prawda, dni mijają jak szalone i dzisiaj kończy się już czerwiec… Aż nie chce się wierzyć. Podobają i się Twoje kuchenne działania, bardzo zaintrygowała mnie ta pasta z drożdży- pierwszy raz o niej słyszę:-) Chlebek bananowy zdarzyło mi się kiedyś upiec natomiast kapusta to teraz podstawa mojego wyżywienia-na surowo, gotowana, duszona… Ale najfajniejsze z tego wszystkiego są odwiedziny Calineczki-ona jest rozkoszna i rozbrajająca na całego. Cudowna dziewuszka:-) Szila przeurocza! Wyrosła na piękną psiepsółkę, widać, że Wasza miłość i opieka służy jej bardzo, że jest szczęśliwa. I niech Wasza wspólna przygoda trwa jeszcze wiele lat:-) Wygłaskaj ją -i Skitka też:-)- ode mnie.
Ja ostatnio jestem nie w humorze. Zalało Słodyszków, wczoraj kolejny raz. Dość mam tej pogody. Jak nie susza, to leje bez opamiętania. Żadnego umiarkowania… Nawet w blogownii nie chce mi się udzielać.
Trzymaj się Aniu zdrowo, ciesz Calineczką:-) Pozdrawiam!
Amasjo:-) Bardzo współczuję zalania Słodyszkowa. Słów brakuje, widzę co się na południu dzieje i włosy mi stają dęba z przerażenia. Zawirowania pogodowe są nie do przewidzenia, masz rację, że albo susza albo leje bez opamiętania.


Pasta drożdżowa jest moją ulubioną w okresie nasilających się stresów. Wypróbowana.
Dziś zrobiłam po raz pierwszy kotlety z selera i są wspaniałe!
Calineczka jest naprawdę cudna. Dziś też była, nie mogę się „nazachwycać” jej mówieniem. To jest fantastyczne. Uwielbiam zdrobnienia maluchów uczących się mówić, a przy tym niesamowitą umiejętność używania w odpowiednim momencie bardzo skomplikowanych sformułowań i ogromny, zaskakujący zasób słów. Uwielbiam tę szkrabusię
Szilunia jest bardzo mądrą, kochającą sunią, wspaniałą, kochającą istotką mającą w sobie mnóstwo miłości potrafiącą to okazać
Poziom wody opadnie, będzie lepiej i zupełnie dobrze. Przytulam Cię baaardzo serdecznie