W środę wstał perłowoszary ranek, strząsnął kilka kropli deszczu wprost na szybę dając złudzenie deszczu. Wyjrzałam za okno. Nie padało. Zapach unoszący się w świeżym powietrzu był przecudowny. Zapewne podziałał i na Skitula, bo się podniósł i miał ochotę wyjść ze mną i Szilką. Wieczorem mu się nie chciało. Odpuściłam sądząc, że może jeszcze odczuwać ból w łapce. Tym bardziej, że mógł ją nieco nadwyrężyć nadmierną ruchliwością we wtorkowe popołudnie, ponieważ… I tu niespodzianka! Przyjechała Calineczka z tatą i siostrą 🙂 🙂 🙂 Ileż to było radości! Obydwa psiaki nie odstępowały malutkiej. Ona się cieszyła, huśtała na koniku, którego zniosłam ze strychu natychmiast jak tylko Duży zadzwonił, że wpadną z psimi puszkami. Rozszczebiotała się wołając co chwilę: siośtla! siośtla! A siostra rozmawiała z dziadkiem i powiedziała, że najchętniej zostałaby u nas przez miesiąc 🙂 Nie trzeba mędrca, żeby wiedzieć, iż babcia Ania wzruszyła się i czuła się uszczęśliwiona całkowicie. Do tego szkrabusia rozłożyła ją na łopatki pytając babci D.: jak się naziwaś?
Zaskoczyli mnie, mieli być we środę i planowałam upieczenie rożków z jabłkami dla Średniej, bo lubi. Skoro jednak była niespodzianka-zaskoczka podzieliłam się drożdżowym. Powtarzam się, ale ten ostatni przepis wygrywa z pozostałymi. Myślę, że olej użyty zamiast masła/margaryny powoduje, iż ciasto się nie zsycha i do samego końca jest wilgotne i smaczne. Przez kilka dni w każdym razie zachowuje świeżość.
Nieustannie ogarnia mnie zachwycenie gdy tylko wyjdę na łąkę albo stanę w lasku i widzę jak słońce prześwieca przez świeżą zieleń liści, przebija się przez tę gęstwinę roztaczając wokół migotliwe światło… Uwielbiam 🙂 Mogłabym tak stać całą wieczność i podziwiać, i zachwycać się, i wdychać…
Taki piękny jest maleńki wycinek naszego świata stworzony przez Matkę Naturę 🙂 Powtarzając filmowe słowa Jerzego Stuhra – JEST RADOŚĆ 🙂 🙂 🙂
Trzymajcie się zdrowo!
Jest radość każdego dnia, gdy świeci słońce, gdy spodziewamy się najlepszego lub robią nam miłe niespodzianki. Jest radość z obecności najbliższych, ze smakołyków… z tego wreszcie, że żyjemy i mamy się dobrze.
Oby ta radość towarzyszyła Ci zawsze:-)
Jotuś:-) Kochana dziękuję! Tobie też niech towarzyszy zawsze i wszędzie.
I będzie 🙂 bo należysz do tych, co „znają Józefa” 🙂
Serdeczności 🙂
No i bardzo fajnie z wnuczkami:)
Ilez radosci moze dac NORMALNOSC.
Bognna:-) Prawda? Niby nic a tak wiele…
Wspaniały dzień!
Dora:-) Absolutnie w rzeczy samej 🙂
Przyłączam się do zachwytów nad naturą 🙂 A niespodziankę miałaś rewelacyjną! Kto wie, może na wakacje Calineczka kiedyś z Dziadkami zostanie kilka dni? Miłego weekendu Aniu i jak najwięcej takich fajnych przeżyć. Uściski, buziaki i niech już nikogo łapki nie bolą 🙂
Myszko:-) Z Calineczką i wakacjami to niekoniecznie, ona ma inny charakter niż Średnia, która z nami od maleńkiej dziewuszki spędzała czas i wyjeżdżała do Szczawnicy, co z tęsknotą wspomina. Mówi, że chciałaby czas cofnąć i znowu być małą dziewczynką. Natomiast z Calineczką – nie wiem. Zobaczymy, pewnie, że bardzo bym chciała 🙂 Ale kiedy się uda zrealizować? Kto to wie?
Łapka już nie boli, Skituś dziękuje za troskę 🙂
Myszko! oczywiście miłego weekendu również życzymy i buziaki posyłamy 🙂
Bardzo piękny, optymistyczny tekst. I zieleń- kolor nadziei. Ja też mam dziś szczęśliwy dzień, mocno uśmiechnięty! :))
Matyldo:-) Niech tych uśmiechów będzie jak najwięcej. Podobne przyciąga podobne, więc niech nasz kraj – taki zasmucony i nasycony negatywizmem – rozjaśni się uśmiechami 🙂
Milutkie takie odwiedziny!
Dzieci instynktownie umieja zagadac drugiego czlowieka. Trzeba dac tylko niesc sie fali.
U nas wreszcie troche deszczu. Musze nalapac do beczek, bo nieco mi wyszlo po ostatnich podlewaniach. Ale lapac moge jedynie, jak jestem w domu, no i nie spie cale przedpoludnie. Beczka nie musi sie przelewac kolo sciany. Teraz jak na zlosc, przestaje kropic.
Zielen i u nas niebotycznie soczysta zrobila sie, widzialysmy z Mirka na popoludniowym spacerze.
Pozdrowiania dla Was i rekonwalescenta szczególnie!
Lucy:-) Miłe tym bardziej, że już na nic nie zważałam i przytuliłam malutką 🙂
Chętnie łapałabym deszczówkę ale zupełnie nie mam jak. Rynny idą do ziemi, a jedna tuż nad samym chodnikiem i nie ma jak podłożyć naczynia. A to taka duża oszczędność wody jest.
Trawy zrobiły się takie duże, że niedługo nie wejdę na łąkę, są prawie równe ze mną. Na razie idziemy wydeptaną ścieżką, ale za chwilę się nie da. Za to jest tak pięknie, że nie mogę się napatrzeć 🙂
Pozdrawiamy również, dziękujemy i głaszczemy Mirkę 🙂
<3
Piotrze:-) Miło, że wpadłeś 🙂
To piękne chwile! Oby takich było jak najwięcej! Wszystkie!
Natura zawsze cudowna i kojąca!
Bywaj zdrowa!
Polu:-) Dzięki, Ty również się trzymaj w zdrowiu i radości 🙂 Masz rację, że Natura jest cudowna, kojąca nasze skołatane nerwy i wlewa nadzieję w serca. Buziaki !
I ja poczułam Twoją radość z odwiedzin Calineczki. I zachwyciłam się Twoją łąką. I w ogóle tak mi się radośnie zrobiło w sercu i na duszy po przeczytaniu tej notki:-)
Tak zachwalasz to drożdżowe ciasto, że w końcu muszę je upiec bo czuję jak mi pypeć na języku rośnie na myśl o nim:-) Póki co wczoraj zrobiłam obwarzanki. Nie wyszły takie jak te kupne, smakowały zupełnie inaczej ale równie pysznie, a Ciccino stwierdził, że te moje są o wiele lepsze od tych kupnych:-) Więc żeby smakowały mu jeszcze bardziej zrobiłam masło z czosnkiem i natką pietruszki żeby mógł je sobie smarować.
Przeczytałam Twoje komentarze do moich, w wolnej chwili postaram się wystukać krótkie odpowiedzi:-)
Cudownego weekendu, Aniu! Buziam:*
Amasjo:-) Łąka niby zwyczajna, nic szczególnego, a jak przystaniesz i spojrzysz na każdą roślinkę z osobna to napodziwiać się nie możesz i dziwisz skąd Matka Natura miała pomysł na takie cuda 🙂
Drożdżowe znów upiekłam, ono nie jest tuczące (olej) i wystarczy kawałek gdy mam na coś chęć, aby się nasycić. I długo jest świeże. Tak więc z czystym sumieniem mogę polecić 🙂 Obwarzanków jeszcze nie robiłam. Ale przypomniałaś mi o masełku czosnkowym i zaraz zrobię.
Tobie także cudownych, zielonych chwil i pięknego, czerwcowego weekendu, buziaki 🙂
I niespodzianka i śliczne fotki i radość bije i szczęście. Niech tak trwa. Buziaki
Lucia:-) Niech trwa:) Póki zielono to mi w duszy gra 🙂 Podziwiam każdą trawkę, robię jej zdjęcia – jakbym się szaleju najadła. Ale – cóż – mam świadomość upływającego czasu i wiem, że za chwilę pierwsza, świeża zieleń przeminie. Będzie co oglądać, gdy na dworze (na polu) zrobi się szaro-buro. Buziaki 🙂
Łąki zawsze są piękne. Niezmienne.
Krysiu:-) Niezmiennie są piękne, kolorowe i pachnące 🙂
To się doczekałaś, cieszę się.Radosc tryska wszędzie. Ja dzisuaj tort robiłam,jutro jeszcze dekoracja. Synowa i jej mama mają urodziny. Przyroda wokół Ciebie cudowna.
Ula:-) Naprawdę jest pięknie dopóki nie przeminie pierwsza świeżość zieleni.
Doczekałam się mojej malutkiej
Podziwiam Cię za tort , jeszcze się nie odważyłam. Ale – skoro drożdżowe już piekę to może i na tort przyjdzie pora Miłego świętowania!
No pewno że poradzisz sobie z tortem.Kto jak nie Ty.
No nie wiem, czy się odważę 😉
Zdajesz sobie sprawę Anko że ja pękłam z zazdrości? Bo ja nie mam żadnych dziewczynek w rodzinie – tylko synowie i wnuki….Jedyna nadzieja w młodszym synu ale on woli po świecie się włóczyć zamiast rodzinę zakładać…
Cudne wszystkie zdjęcia,
Serdeczności
Stokrotko:-) Mnie się poszczęściło, bo po synach trafiły mi się wnuczki. Życzę Ci, żeby młodsze dziecko uszczęśliwiło Cię dziewczynką, bo to od urodzenia inny gatunek człowieka niż chłopaki 🙂 Równie wspaniałe i kochane, ale inne 🙂
Cieszę się, że fotki Ci się podobają. Uściski serdeczne 🙂
Aniu, byłaś u mnie w ogrodzie? Bo podobnie wygląda, tylko więcej żółtych i fioletowych polnych kwiatków. Nie kosimy w tym roku – nie ma kto, no i susza. A wizyta wspaniala, najlepsze życzenia dla was wszystkich
Ewuś:-) Kochana moja siły i wytrwałości Ci życzę, bo co więcej mogę? Jeszcze Ciepłe z Puchatym podesłać ile tylko się da!
Nie byłam u Ciebie w ogrodzie, choć żałuję, bo pięknie musisz mieć teraz u siebie. Muszę wyjść na łąkę za osiedle, żeby popatrzeć na te cuda. Jeszcze wychodzę i robię fotki, żeby się uzbierało, bo za chwilę nie da się iść tamtędy, trawa już miejscami większa ode mnie. Wszystkie miejsca niekoszone są przepiękne i raj dla owadów, nareszcie mają gdzie brzęczeć i bzyczeć 🙂
Dziękuję i przytulam serdecznie 🙂
Aniu, nie zwariowałam, jasne że nie byłaś u mnie w ogrodzie, ale ze zdjęć wynika, że byłaś… Och, to takie skomplikowane. Uściskuję i dziękuję 🙂
Ewcia, wcale nie skomplikowane, proste jak drut 🙂 W całej Polsce rosną podobne roślinki, kiedy zamknę oczy i wdycham cudny, świeży zapach to jestem w Tenczynku u babci w ogródku, albo w lesie w Cięciwie… choć nie ma już tych miejsc, które tak pachniały…
Kochana, wszystkiego co pomoże w tej trudnej sytuacji! Niech Moc będzie z Tobą, bo co mogę więcej? Przytulić wirtualnie 🙂