Wakacje dobiegały końca. Dzieci wróciły do domu. No, ładne dzieci. Dziewiętnastoletnia Iwonka, tegoroczna maturzystka i już studentka, oraz o pięć lat starszy Karol, który za dwa miesiące stanie na ślubnym kobiercu. Kiedy przeminęło tyle lat? Jakże szybko moje słodkie, kochane maleństwa stały się dorosłymi ludźmi… Monika, przestań się rozczulać – skarciłam samą siebie.
Rafał spędził jakiś czas w Krakowie. Teściowa przeszła operację woreczka żółciowego, musiał więc się zająć matką, mieszkaniem i kotami. Dzięki Bogu, już wszystko w porządku i mógł wrócić do domu. Wieczorem usiedliśmy we czwórkę oglądać zdjęcia zrobione przez dzieci: krajobrazy, uśmiechnięte twarze: te bardzo kochane i jakieś obce. Nagle drgnęłam. Z fotografii patrzyła na mnie twarz Neila! Niemożliwe, przywidzenie, jestem po prostu przemęczona. No i … te ostatnie wspomnienia… Ale… to on… takiego uwieczniłam na slajdach. Czy to możliwe?
– Kto to? – zapytałam.
– To? Największa miłość twojej córki – roześmiał się Karol.
– Przestań się ze mnie nabijać – szarpnęła brata za rękaw Iwonka.
– To jest Adam, mamusiu, razem zdawaliśmy na studia i zupełnie przypadkiem…
– Akurat – wtrącił Karol.
– …i zupełnie przypadkiem – spojrzała groźnie na brata – spotkałam go w górach. Przyłączył się do nas i bajecznie spędziłam wakacje. To dopiero była podróż – westchnęła z rozmarzeniem.
– Kim on jest? Wydaje mi się, że już go gdzieś widziałam – wpatrywałam się w uśmiechnięte zielone oczy na zdjęciu.
– Ojciec pochodził z Bułgarii a mama była Polką. Oboje zginęli w katastrofie lotniczej, Adam był wtedy małym chłopcem. Od tej pory mieszka u babci w Polsce.
Podniosłam się z fotela. Wyjęłam stary projektor i przezrocza.
– A teraz ja wam pokażę moją podróż z dawnych lat – powiedziałam i obrazy zachowane w zakamarkach pamięci ukazały się oczom pozostałych domowników.
– Dawno nie wyjmowałaś slajdów – Iwonka wygodnie usadowiła się na dywanie biorąc psa na kolana. – O rany! Stój! Zatrzymaj! Kto to? – wyrzuciła z siebie jednym tchem na widok mężczyzny, który nagle pojawił się przed nami na białej ścianie. – Skąd Adam na twoim slajdzie? Mamo, obok niego ja czy ty?
– Jesteś dowodem na to, że zakochane kobiety nie myślą – odezwał się Karol. – Przecież to mama. Nie widzisz? Owszem, jesteście bardzo podobne ale nigdy nie miałaś takich długich włosów. Natomiast chłopak… czy możliwy jest aż taki zbieg okoliczności?
– Czy wiecie skąd pochodził ojciec Adama? Chodzi mi o nazwę miejscowości.
– Nie z Warny, tylko… jakoś podobnie…
– Może z Kavarny?
– O, właśnie tak. Skąd wiesz?
– Nie wytrzymam – jęknęło moje starsze dziecko. – Czy ta dziewczyna już na zawsze zostanie tępa i ograniczona czy jest nadzieja, że jej to kiedyś minie?
– Niezwykły zbieg okoliczności – pokręcił głową Rafał. – Wiesz co, Monisiu? Przyglądam się temu dawnemu rywalowi i muszę przyznać, że ci się dziwię – małżeńskie szczęście moje ukochane przytuliło mnie do siebie i ciepło spojrzało w oczy.
– O rany – ucieszyła się Iwonka. – To znaczy, że mama znała ojca Adama i tu na slajdzie są oni oboje!
– O Boże, jakąż bystrą siostrą mnie obdarzyłeś – Karol wzniósł oczy do nieba. – Czy naprawdę nic się dla niej nie da już uczynić? – ledwo zdążył się uchylić, aby nie oberwać plastikową butelką z resztką wody mineralnej.
Trzy dni później zobaczyłam w drzwiach uszczęśliwioną Iwonkę trzymającą pod rękę młodego mężczyznę, z którego twarzy patrzyły na mnie zielone oczy Neila.
5.06.2017