Wczoraj i dziś świat błyszczał iskierkami gdy jeszcze było ciemno (koło szóstej). W piątek niewidoczna marznąca mżawka sprawiała wrażenie, jakby ktoś rozsypał na chodniku brylanciki migocące w świetle latarni. Pięknie było tylko ślisko. Całe szczęście, że miałam kijek ze sobą, nie dałam się zwieść pierwszemu wrażeniu, że jest sucho i nie zostawiłam go w domu. Nie zachowałam czujności przechodząc obok wyjazdu z myjni samochodowej i gdyby nie kijek klapnęłabym całym ciężarem na cztery litery. Szilki smycz nie wystarczyła, żeby mnie utrzymać w pozycji wyprostowanej:) Skituś został w domu, nie chciało mu się wyjść poza ogródek. Po południu zrobiliśmy za to dłuuugi spacer we czwórkę, korzystając z wyjątkowo ładnej pogody.
Dziś było pięknie z powodu szadzi, która osiadła na gałązkach, płotach niczym biały lukier a na chodniku w postaci iskierek. Na niebie od wschodniej strony dały się zauważyć purpurowe smugi. To się chyba brzask nazywa, świt następuje potem. Wyglądało przecudnie, kolory zabierały ciemności coraz większe terytorium, stawały się coraz intensywniejsze aż przeszły w mocny pomarańcz pomieszany z czerwienią. Czasem tak wygląda zachód słońca. Babcia wtedy mówiła, że nazajutrz będą duże wiatry.
Jaki cudny jest świat bez względu na to co się dzieje w polityce, prawda? Póki co, słońce wschodzi i zachodzi bez względu na decyzje partii aktualnie rządzących, ptaki śpiewają też sobie nic nie robiąc z wydarzeń w ludzkim świecie. Koło działek widziałam leszczynę, która bazie wypuściła. Wydaje się jej, że już wiosna? Może świat przyrody ma swoje tajemne źródła informacji na ten temat;) Jakieś ptaszki rano śpiewały jak zwariowane, jakby to maj był a nie luty, zaś Szilka zaczęła gubić sierść.
Muffinki zrobiłam na maślance, bo akurat miałam lekko przeterminowaną, z siemieniem lnianym, wiórkami kokosowymi i jabłkiem. Dwie ostatnie są na talerzu. Zrobię następną porcję, jeszcze pół maślanki zostało. Grochówki starczyło na dwa dni, to jest takie syte danie, że drugiego nie trzeba, na obiad wystarczy.
Od rana nie mogę się połączyć z internetem. Wczoraj, czyli w piątek, byłam tak zajęta, że nie miałam kiedy się odezwać a dziś nie mogę wbrew szczerym chęciom. Nie mam pojęcia co się dzieje, żadna strona nie wchodzi. Od razu myśl przychodzi, że kiedyś nie było Teleranka, to teraz nie będzie internetu? Durne myśli, chyba jeszcze nie doszliśmy do takiej ściany.
Internet wrócił!!! Nie wiem gdzie był jak go nie było ale dobrze, że jest:) Miłego weekendu Wam życzę, słonecznego i dobrze spędzonego:)))
9.02.2019
Dobrego tygodnia Ci życzę:)))