Zaraz święta

Zostały dwa tygodnie do świąt. Niby wiem, bo przecież grudzień, ale że to już? Tyle innych spraw nawarstwiło się, że po prostu nie spojrzałam w kalendarz. To znaczy spoglądam, ale na taką tygodniową rozpiskę, a jednak trzeba patrzeć na cały miesiąc, żeby mieć ogląd całości.

Sprawdziłam gwiazdkowe upominki, włożyłam do tymczasowych torebek, żeby już mi się nie mieszały, zrobiłam listę rzeczy do dokupienia. Poza tym upiekłam drożdżowe ciasto, które od jakiegoś czasu piekę co sobotę (tańszy prąd), oraz babeczki – podobno najsmaczniejsze z dotychczasowych. Dzieciaki wpadły na chwilę, mogłam więc Calineczkę wyprzytulać. Smakował jej naleśnik z dżemem jagodowym, pooglądała przez chwilę nowe książeczki, przejrzała półkę z przyprawami – prawie powiedziała „przyprawy”:))), ale najbardziej podobało jej się chodzenie po schodach, góra – dół, góra-dół i tak w kółko. Po pokoju tupta samodzielnie, ale na schodach trzeba ją trzymać, niezła gimnastyka:) Słodkie to maleństwo, że słów brak:)))

Pada, zimno jeszcze na szczęście nie jest, ale psiaki zmokły, wycierać trzeba. Franek już przychodzi do nas, właściwie odkąd skończyło się ciepło to sobie przypomniał, gdzie najlepiej spędzać czas, podchodzi do okna tarasowego i drapie w szybę. Wtedy psy mówią, że trzeba wpuścić Franka i przez chwilę kotłują się we trójkę w pokoju, po czym Franuś udaje się do kuchni gdzie otrzymuje poczęstunek. następnie idzie spać w z góry upatrzone miejsce i śpi kilka godzin. Wychodzi, sprawdza czy u niego w domu ktoś jest, jeśli nie ma to wraca. Gdy zwierzaki spotkają się na zewnątrz to witają się serdecznie, Szilka piszczy do Franusia, on ociera się o nią i o Skitula też. Obcy z niedowierzaniem patrzą na taką scenę. A to taka przyjaźń międzygatunkowa. Od razu przychodzi mi na myśl czy możliwa jest poprawa stosunków międzyplemiennych w kraju nad Wisłą… ale nie będę ciągnąć wątku, aby nikomu (sobie też) nie psuć dnia od samego rana.

10.12.2018

  • babciabezmohera Każdego roku prędzej czy później dopadał mnie przedświąteczny stres. W tym roku jakoś spokój… może jeszcze za wcześnie?… 😉
  • kotimyszkot Może choć w tym świątecznym czasie plemiona wezmą przykład z Twoich zwierzaków. Bo jak widać u Ciebie powiedzenie „jak pies z kotem” nabiera nowego wymiaru 🙂
  • veanka Nie licz na poprawę stosunków międzyplemiennych w kraju nad Wisłą, zwierzęta swój rozum mają, natomiast trudno to powiedzieć o naszych plemionach;(.
    Też sobie dzisiaj postawiłam za zadanie dopiąć na ostatni guzik sprawę prezentów świątecznych (co nieco dokupić i popakować).
    Ciesz się Calineczką, dzieci tak szybko rosną….;).
  • e.urlik Aaaaaaa! Nie przypominaj mi o świętach! Zwykle panikuję dopiero tydzień przed.
  • Gość: [urszula97] *.sad.com.pl Oj tak,czas biegnie ,do świat coraz bliżej.Dzisiaj co chwilę leje i to deszcz ze śniegiem.Pół dnia spedziłam czekając na wizytę u neurologa a mąż u laryngologa.I u mnie prezenty czekają na pakowanie.Pieczesz to fajnie jak ma kto jeść,ja jedynie jak dzieci mają przyjść.A świątecznie to 3/4 ciasteczek gotowych.Jeszcze w tym tygodniu maleństwo będzie u nas cały dzien,chodzi ale jeszcze czasami powiedzenie „bam” znaczy że stracił równowagę.W przyszłym roku będzie kolejne maleństwo u mnie,oby wszystko było dobrze.Żyje maleństwami i świętami.Plemion rozmaitych ostatnio nie słucham,wolę posłuchac starych kolęd i pastorałek.Oczywiście szydełko też trochę w ruchu.
  • hanula1950 Niestety, u mnie w tym roku nie będzie wesoło. Cóż, w życiu różnie bywa.
    Cieszę się, że u ciebie wszystko gra.
  • 45gogula Poprawa stosunków międzyplemiennych to chyba jednak jakaś abstrakcja, ale przyjaźń międzygatunkowa w świecie zwierząt to dość częste zjawisko, cóż zwierzaki są mądre; ja na te święta nie szaleję, robię tylko tyle ile muszę; świat nigdy nie lubiłam a w tym roku – z wiadomych powodów- jest jeszcze gorzej; najchętniej uciekłabym gdzieś….
  • emma_b fajnie, że te Twoje psiaki są takie gościnne i lubią Franusia. ja do świąt staram się podchodzić z dystansem. tyle już ich w moim życiu było, więc pewnie i tegoroczne jakoś przetrwam. rodzinę mam niezbyt wymagającą, zawsze im wszystko smakuje, to się nie napinam.
  • annazadroza BBM:-) Na pewno masz wszystko przygotowane a co najmniej zaplanowana – więc nie ma miejsca na stres, bo i po co?
  • annazadroza Myszokocie:-) To jest całkowicie niemożliwe – sądząc tym bardziej po ostatnich wydarzeniach, z plemieniem barbarusów (cytuję pana Zagłobę adekwatnie do pewnej grupy) nie wiążę nawet nikłej próby porozumienia. Święta im nie przeszkodzą we wcielaniu w życie diabelskich praktyk, niestety.
  • annazadroza Veanko:-) Nie liczę, czasem tak sobie pomyśleć miło, że może być inaczej…
    Zwierzaki są cudowne i sto, milion razy więcej mają często „człowieczeństwa” niż tzw. ludzie (niektórzy oczywiście).
    Wczoraj dokupiłam słodkości, wieczorem już spakuję, żeby była sprawa załatwiona do końca.
    Co do dzieci – one rosną i jeszcze się starzeją na dodatek;) Wczoraj szukałam zdjęcia i przy okazji przejrzałam mnóstwo innych, na których dziewczynki są jeszcze małe, oj, łezka się zakręciła…
  • annazadroza Ewuś:-) Jak znam Panny – wszystko będzie dopięte na ostatni guzik i wysprzątane tak, że można jeść z podłogi:)))
  • annazadroza Urszulo:-) Wizyta u lekarzy to od razu dzień do tyłu, człowiek wraca taki zmęczony, jakby kilka ton ziemi przerzucił. Kiedyś się nad tym zastanawiałam, bo mi sie to normalne nie wydawało i znalazłam przyczynę. Tak myślę. W miejscu, gdzie bywa dużo chorych ludzi musi być ogromne skupisko negatywnej, chorej energii, która się przyczepia, i którą się ze sobą zabiera. Miałam wrażenie, że jestem cała oblepiona czymś kleistym, szarym, brudnym i wtedy mnie olśniło dlaczego. Trzeba się oczyścić natychmiast po powrocie do domu.
    Piekę, bo potem przez cały tydzień mają co przegryźć do herbaty ( Mąż i teściowa), a babeczki były specjalnie dla wnuczki, bo sobie zamówiła:)
    Ależ Ci gratuluję i cieszę się ogromnie!!! I zazdroszczę też, tego nowego maleństwa:))) Niech się zdrowo rozwija i zawita na świat w odpowiednim czasie:)))
  • annazadroza Hanulko:-) Niestety nie wszystko, nawet bardzo nie wszystko i przyszłość widzę wyłącznie w czarnych barwach, świąt też mi się odechciało… A;le one przyjdą bez względu na nasz nastrój…
  • annazadroza Gosiu:-) Wyjazd jakiś mały nie wchodzi w grę? Ludzie coraz częściej zaczynają spędzać święta daleko od tego szaleństwa. W niektórych wypadkach to może być jak terapia.
    Masz całkowitą rację, że zwierzaki są bardzo mądre. I dobre, bo nie mają złych cech „ludzi”.
  • annazadroza Emmo:-) Odechciało mi się tzw. świątecznych szaleństw, co jest to i będzie, i wystarczy. Dobrze, że mam pełny zamrażalnik, np. bigos się uchował, sos do ryby po grecku, pieczarki na farsz. Mam wiaderko kapusty kiszonej, kupiony barszczyk Krakusa. Nawet mi nie wstyd, że nie nastawiłam zakwasu. Jak mi się humor poprawi to nastawię. Dobry jest na poprawę odporności, więc pewnie zakiszę buraki.
    Zwierzaki są cudowne i już:)))
© Anna Blog

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *