Wichrze – idź precz!

Zima zimą ale dlaczego tak pioruńsko wieje? Ja się na takie wietrzysko nie godzę! Włazi wszędzie, lodowate to diabelstwo jakby z samej Syberii przyleciało, okropność! Katar mnie złapał, głowa pęka – wszystko przez ten ziąb. Biedny Mąż na oczy nie widzi od kataru, zakichany taki, aż żal patrzeć. Mimo to – nie siedziałam z założonymi rękami, szkoda mi czasu, bo skubańca nijak się dogonić nie da. Zrobiłam porządki w dużej szafie, schowałam letnie okrycia, wyciągnęłam zimowe kurtki, czapki, szaliki, rękawiczki i chusty. Poprzymierzałam, zostawiłam to, co na bieżąco do używania się nadaje, resztę ładnie poskładałam i włożyłam do pudełek specjalnie w tym celu przytarganych z Biedronki i jest git – jak to się kiedyś mówiło.
Skojarzenie – dawniej łobuzy miały swój kodeks honorowy, np. gitowcy swoich – czyli ze swojej ulicy – nie ruszali, można było się czuć bezpiecznie, nie to co dziś. W każdym miejscu np. na dworcu, w galerii handlowej, na ulicy można spotkać psychola z nożem. Właściwie idąc po chleb można zginąć z rąk zwyrodnialca jakiegoś. Niezbyt miła perspektywa.
Dziś jednak po chleb nie szłam i przeżyłam:) Jedynie z psami na chwilę, bo na dłużej się nie dało przez ten wiatr. I dobrze, bo więcej czasu na porządki miałam. Jeśli mnie łapie chęć sprzątania muszę natychmiast ją wykorzystać, bowiem sprzątać nie lubię. Lubię gotować, więc oprócz układania (nie tylko garderoby, bo i toreb, torebek, szczotek do ubrania, do butów, psich akcesoriów tudzież innych rozmaitych „przydasiów”)
zajęłam się obiadem jednodaniowym w postaci grochówki. Dobra wyszła:))) Jutro zrobię blok kakaowy, ten czar PRL-u:) Ostatnio kilka razy robiłam i smakował. Przynajmniej wiem co tam jest, więc można jeść bezkarnie. Przypomniałam sobie jak mama robiła, wkładała masę do pojemniczków po serkach chyba, bo śmietana wtedy była w buteleczkach. A pod drzwi mleko w butelkach przychodziło… Na Ursynowie mieliśmy na parterze szafki, do których roznosiciel przynosił mleko i bułki… a ja młoda byłam… taka chwila wspomnień…
Żeby weekend nie upłynął tylko pod znakiem czasu przeszłego – życzę, żeby był miły, wesoły i ciepły:)))

30.11.2018

  • kobietawbarwachjesieni Kiedyś też taki blok robiłam, a dziś już nie pamiętam, jaki był przepis. Jak możesz, to go podeślij. Może i ja zrobię. Ściskam.
  • emma_b Aniu, jeśli ten blok robiła Twoja mama, to musisz być w dalszym ciągu całkiem młodą osobą. skąd więc te wnuki? zagadka:)
    ps. przypomniałam sobie, jak Wyborcza szukała kiedyś najmłodszej babci w Polsce i znalazła 34-latkę.
  • fusilla Taką domową chałwę też robiłam, a teraz pałeczkę przejęła Córka-Wiewiórka!
    Ech te dawne specyjały! 😉 Dobrze, że coraz częściej na nie moda wraca!
  • krzysztof213 Tu że sztorm to wieje a tam.. Zmiany klimatu to już się stało…
  • babciabezmohera U nas też wiatr się za kołnierz wciska. No taka pora roku. Miłego weekendu, dobrego tygodnia! 🙂
  • annazadroza Marysiu:-) Jutro wstawię przepis. Zrobiłam wg nowego, ale stary był lepszy. Poszukam i oba napiszę.
    Tobie też miłego tygodnia, spokojnego i bez wiatru:)))
  • annazadroza Emmo:-) Jeśli dodasz do najmłodszej babci jeszcze trzydzieści i pół – to będzie akurat:)))
    Ale w głębi duszy nie wiem czy 18 przekroczyłam, czasem mam wątpliwości, żeby nie to lustro;)))
  • annazadroza Fusilko:-) Jak dobrze mieć córkę:)
    Z takich pyszności pamiętam jeszcze andruty (wafle takie duże) z masą, która smakowała jak orzechowa a była z masła, kakao, cukru i płatków owsianych. O, muszę zrobić, właśnie mi o tym przypomniałaś:)))
  • annazadroza Krzysztof:-) Nie da się ukryć, że zmiany klimatu – przez ludzką głupotę – mamy widoczne gołym okiem:(
  • annazadroza BBM:-) Dziś już nie wieje, za to ślisko się zrobiło strasznie. A wcale nie widać tego, czarny chodnik i można się nieźle przejechać. Gdybym się smyczy nie trzymała to byłoby kiepsko, ale psiaki mi pomogły pokonać najtrudniejszy odcinek.
    Dużo spokoju i samych miłych dni w tygodniu dla Ciebie:)))
  • 45gogula Przy wietrznej pogodzie zwyczajnie płaczę , nie to że jakoś szczególnie mi smutno, wiatr wyciska łzy i tyle, ale fakt – odczucie zimna dwukrotnie większe…zdrówka dla Was:)
  • emma_b trochę mnie uspokoiłaś:) to musi być bardzo fajne czuć się wieczną małolatą, zazdroszczę:)
  • annazadroza Gosiu:-) Nie znoszę takiego wiatru, co innego miły, delikatny, lekki wietrzyk:) Bo co za dużo to niezdrowo, wiadomo. Dzięki, Tobie także zdrówka; i nie płacz – nawet przez wiatr:)
  • annazadroza Emmo:-) Fajnie byłoby gdyby nie tylko dusza się tak dobrze (chwilami) czuła ale i powłoka cielesna też, a ta cholera zaczęła strajkować;)
© Anna Blog

Podziel się:
Ten wpis został opublikowany w kategorii Myślę sobie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *